Wirtualność zmienia relacje społeczne. Czy kochamy to, co mamy za oknem, czy też to, co widzimy na ekranach naszych komputerów? Rodzą się pytania o aktywność w przestrzeni wirtualnej i o to, czy może ona pozytywnie oddziaływać na rzeczywistość, czy ją zwyczajnie zniekształca. Zwrócić także należy uwagę na to, że często właśnie owa wirtualność stanowi platformę wsparcia różnego rodzaju oddolnych inicjatyw społecznych, które koncentrują się wokół miasta i jego przestrzeni, a także mogą realnie wspierać lokalną społeczność.

Akcji okołomiejskich w Warszawie w ostatnich latach nie brakuje – od różnego rodzaju warsztatów, targów, przez otwarte konkursy, aż po budżet partycypacyjny. Z drugiej strony, energia społeczna jest pożytkowana nie tylko na tworzenie kapitału zaufania oraz wspólne działanie. Jest także uwalniana podczas starań o przywrócenie realnego miasta mieszkańcom, żeby to właśnie oni mogli sami odnaleźć zapomniane miejsca i pobudzić je do życia. Projekty te realizowane są zgodnie z hasłami zrównoważonego rozwoju, waloryzacji obszarów zielonych, ale także – kształtowania agory, przestrzeni należącej do wszystkich. Przykładem takich inicjatyw jest projekt przywrócenia Warszawie Wisły – aby zrewitalizować ten obszar, najpierw trzeba było zmienić jego społeczne postrzeganie. Należało przekonać mieszkańców stolicy, że jest tam po co pójść. Inicjatywy takie jak ta często zaczynają się w sieci, ale przenikają później w konkretne miejsca, promują je, tworzą lokalną tożsamość, zmniejszają dystans pomiędzy „realem” a „wirtualem”.

 

Patriotyzm współczesny

Rzeczywistość wirtualna pozwoliła nam przeniknąć wzrokiem cały świat. Uwrażliwiła nas także na to, co dzieje się w naszym otoczeniu. To właśnie owo odniesienie do najbliższej rzeczywistości stanowi najważniejszą cechę lokalnego patriotyzmu. Osadzony jest on w konkrecie, przez co stanowi ciekawe przeciwstawienie wobec zwietrzałego już nieco pojęcia „patriotyzmu narodowego”, który – obwarowany w swoich dawnych szańcach – często nie potrafi zaoferować nic świeżego. Lokalny patriotyzm przedstawia na tym tle ciekawszą perspektywę, ponieważ wydaje się realny, bliższy.

Potencjalny styk „realu” oraz „wirtualu” jest dziś podwójnie ciekawy. Z jednej strony daje szanse na możliwość odniesienia się do realnej substancji miejskiej, z drugiej zaś pozwala na dodanie do niej pewnej „nakładki”, ujęcia jej w inny sposób. Jestem architektką, dlatego w pierwszej kolejności interesuje mnie materialność miasta oraz jego przestrzenna świadomość. Dlatego też powołałam do życia projekt „Lokalny”, w którym staram się pokazać Warszawę od nieco innej strony. Prowadzę stronę i – oczywiście – profil na Facebooku, na których prezentuję elementy wizualne miasta w swoim autorskim ujęciu.

 

Od miejsc nie da się uciec. Należy je tworzyć i pielęgnować. Ludzie potrzebują ulokowania w miejscach, zaś miejsca potrzebują umiejscowienia w przestrzeni. Warszawa wciąż cierpi na ten element braku wrośnięcia wielu mieszkańców w jej tkankę, zarówno tę społeczną, jak i materialną. | Marta Baranowska

Łącznikiem pomiędzy projektem wirtualnym a przestrzenią realną są zarówno mapy, schematy, jak i wyobrażenia o granicach tkanki architektonicznej. Niebagatelną rolę odgrywają także symbole miasta, które również są dla mnie niezwykle ważne. Nie wykluczam jednak udziału ludzi w tym procesie oraz żywej narracji na temat fizycznych elementów Warszawy, konkretnych osób. Miasto istnieje na styku architektury oraz człowieka. To ludzie decydują o realizacji założeń projektu, przenoszą swoje własne wirtualne idee na świat rzeczywisty.

Całość przedsięwzięcia spinają dwa podstawowe elementy – przestrzenny oraz graficzny. Pierwszy prezentuje wybrany element Warszawy, np. granice danej dzielnicy, drugi zaś w odpowiedni sposób przefiltrowuje ten pierwszy. Ukazanie przestrzeni i struktury miasta, a także zaprezentowanie jej w odpowiedni sposób, jest niezwykle ważne.

Nie wszyscy znają dobrze przestrzeń miasta, niektórzy gubią się w niej, a jej przestrzenne struktury są dla nich zupełnie nieczytelne. Patrząc na mapę administracyjną miasta, łatwo dostrzec, że żyjemy w obszarze, który ma swoje wewnętrzne, ustalone granice i wcale nie są one przypadkowe. Większość mieszkańców nie zdaje sobie z tego sprawy. Przy okazji zaś granice te stanowią ciekawy element graficzny, który można wykorzystać, co staram się robić w projekcie „Lokalny”.

Re-prezentacje przestrzeni

Tworząc swój projekt, zauważyłam także jedną istotną rzecz, która mówi dużo o naszych współczesnych czasach. Otóż identyfikacja przestrzenna wciąż nie została należycie ujęta. Niedawne próby stworzenia „logo dla Polski” są w jakimś stopniu emblematyczne.

Debaty takie dowodzą fatalnego błędu, jakim jest bagatelizowanie znaczenia historii współtworzących przestrzeń. W konkretnych miejscach zapisany został ich charakter, w jego urządzeniu widać efekt pracy konkretnej społeczności. Przestrzeń weryfikuje się sama – albo chce się w niej przebywać i dalej ją tworzyć, albo nie. Wynajdowanie tradycji, tworzenie sztucznych logotypów nie ma sensu. Lepiej przypatrzyć się strukturze przestrzeni. Ona powie nam więcej o nas samych niż kreatywne pomysły plastyków.

„Lokalny” jako projekt wpisuje się zatem w nurt tworzenia marki lokalnej. Ma on na celu pobudzać więzy sąsiedzkie, lokalne, wyłuskiwać elementy, które będą w miarę możliwości stanowić punkty identyfikacji oraz ciekawą reprezentację miasta na zewnątrz. Ważne, aby w tę działalność wpisana była troska o wartości takie jak tożsamość, historia zaś powinna być intencją, która za nimi stoi.

Od miejsc nie da się uciec. Należy je tworzyć i pielęgnować. Ludzie potrzebują ulokowania w miejscach, zaś miejsca potrzebują umiejscowienia w przestrzeni. Warszawa wciąż cierpi na ten element braku wrośnięcia wielu mieszkańców w jej tkankę, zarówno tę społeczną, jak i materialną.

Gdy opublikowane zostanie w internecie jakieś unikalne zdjęcie miejsca, które wszyscy znają, nagle budzi to zaciekawienie. Miasto zaczyna żyć drugim, równoległym życiem. Internet, w tym portale społecznościowe, wytwarza nowy rodzaj narracji na temat tej przestrzeni, częściowo odnosi się do niej, w jakimś stopniu zaś tworzy pewną nadbudowę symboliczną, dzięki której zyskuje ona głębszą tożsamość.

***

Wciąż rozwijam swoją definicję lokalności, która pozwala mi nie tylko wzbogacić projekt, ale też odpowiedzieć na pytania, z którymi się sama zmagam. Często zaznaczam, że lokalność to w dużej mierze inwestycja w jednostkę. Odnajdujemy siebie w przestrzeni, zauważamy swój związek z nią i chcemy działać w oparciu o nią. Profity z tego czerpiemy sami, ale zyskuje także miasto. Miasto nas ubogaca również dzięki temu, że to my czynimy je bogatszym.