Parlament Ukrainy wprawdzie nie jest rozdzierany przez nacjonalistów, którzy ponieśli klęskę w wyborach, ale składa się z partii przypominających powołane ad hoc konglomeraty różnych środowisk i sił. To parlament rewolucji próbującej być centrową – ale tym samym niestabilny i obarczony ryzykiem rozpadu przed końcem kadencji. Do tego „oligarchizacja” społeczna i polityczna Ukrainy nie skończyła się po zwycięstwie Majdanu. Oligarchowie fundują sprzęt wojskowy, płacą swoim najemnikom lub utrzymują odziały ochotnicze, ba – niektórzy nawet sami dowodzą w na polu walki! Przeforsowanie jakiejkolwiek reformy państwa zmierzającej do likwidacji oligarchii jako systemu gospodarczego i politycznego będzie bardzo trudne.
Ukraina jest bankrutem utrzymywanym z cienkiej stróżki pieniędzy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, pełniących rolę stabilizacyjną, w elementarnym sensie tego słowa. Prognozy dotyczące produktu krajowego brutto – z obszarów kontrolowanych przez Kijów – są bardzo pesymistyczne, a do tego trzeba dodać utratę części gospodarki i pracowników w silnie uprzemysłowionych obwodach zajętych przez separatystów.
Ukrainę czeka ciężka zima, stopniowy niedobór towarów i gwałtownie biedniejące społeczeństwo. | Bartłomiej Sienkiewicz
Wojna wisząca wciąż jako groźba, wojna, która nie jest secesją, lecz rosyjską inwazją, działa paraliżująco i każe w pierwszym rzędzie dokonywać transferów na rzecz obronności, a nie pobudzania gospodarki. Ukrainę czeka ciężka zima, stopniowy niedobór towarów i gwałtownie biedniejące społeczeństwo. Każdy spór na linii premier–prezydent będzie w takich warunkach miał niszczące skutki i może dodatkowo destabilizować i tak niepewną sytuację nad Dnieprem.
Dlatego kluczową kwestią jest uzyskanie takiego porozumienia z Rosją, które gwarantowałoby (jak?), że rosyjska inwazja nie powtórzy się w przeciągu przynajmniej najbliższych kilku lat. Od możliwości zawarcia efektywnego pokoju zależy bowiem jakakolwiek zdolność Ukrainy do unormowania sytuacji wewnętrznej, nawet jeśli oznaczałoby to pogodzenie się z utratą okupowanych wschodnich obwodów – oczywiście bez prawno-traktatowej zgody na ten fakt. Czy to jest możliwe, nie sposób teraz określić, bo druga strona, czyli Moskwa, sama najwyraźniej nie wie już, jaki plan realizuje i czy jego finałem ma być jeszcze bardziej krwawa wojna, czy pokój z ryzykiem utraty twarzy. Najwyraźniej aksamitna pętla sankcji zaczyna odnosić skutek. Ryzyko jednak w tym, że Rosja może być jeszcze bardziej nieobliczalna w swoich zachowaniach, jeśli sankcje zagrożą obecnej władzy prezydenta Putina.
Co ciekawe, najbardziej gwałtowne protesty Kremla wzbudziła decyzja władz ukraińskich o zaprzestaniu finansowania ludności zbuntowanych obwodów jakimikolwiek transferami z centrum. Decyzja ma daleko idące skutki: przerzuca odpowiedzialność za utrzymanie okupowanych terenów na separatystów i Rosję. De facto oznacza to przyznanie, że państwo ukraińskie jest tam, gdzie są wojska tego państwa – i tylko tam. To załamuje dotychczasową linię Kremla dążącego do „ukrainizacji” wojny poprzez wymuszenie autonomii separatystów w obrębie państwowości ukraińskiej, co dawałoby Moskwie kontrolę nad całą polityką ukraińską.
Fala uchodźców z okupowanych terenów prowadzi do rosnących napięć między uciekinierami ze wschodu a obywatelami centralnej i zachodniej Ukrainy. | Bartłomiej Sienkiewicz
Rosja, sama mająca kłopoty z utrzymaniem Krymu, jest obecnie niezdolna do transferów pomocowych na okupowane terytoria wschodniej Ukrainy. Nieuchronnie zbliżająca się katastrofa humanitarna na wschodzie wywoła przerzucanie się odpowiedzialnością za ten stan miedzy Kijowem a Moskwą. Będzie również ostrzeżeniem dla innych regionów, jaki czeka je los, jeśli nie będą zdolne do obrony przed kolejna ofensywą „zielonych ludzików”.
Fala uchodźców z okupowanych terenów jest też narastającym problemem finansowym dla władz w Kijowie. Jej skutkiem są także rosnące napięcia między uciekinierami ze wschodu a obywatelami centralnej i zachodniej Ukrainy. Już teraz uchodźcy mają problemy z wynajmem mieszkań, rozlokowani w ośrodkach i sanatoriach – spotykają się z coraz częstszą niechęcią. Nierzadko ofiary konfliktu, co zresztą typowe, mają silne postawy roszczeniowe, które dodatkowo pobudzają antagonizmy. Różnica między wschodem a resztą kraju jest faktem i będzie się utrzymywała. A jeśli nadal napływać będą kolejne fale uchodźcze, może dojść do pogłębienia tych różnic i narastania konfliktów.
Wydaje się więc, że jakikolwiek realny pokój byłby lepszy niż jego brak, bo inaczej Ukraina za jakiś czas przekroczy punkt krytyczny, za którym czeka już tylko chaos. Problem w tym, że nie wiadomo, jak zawrzeć ów pokój ze stroną, którą coraz silniej rządzi lęk ubrany w kostium brutalnej siły.