Rosjanie z kryzysem radzą sobie w sposób znany z czasów Związku Radzieckiego – śmiechem. Na dowcipy bagatelizujące problem wojny, rubla i autorytarnej władzy zwrócił uwagę amerykański „Washington Post”. Ledwie na Kremlu zaczęto żartować między sobą o tym, co wspólnego mają rubel, ropa i Władimir Putin, a już wiadomo, że zapowiedź się nie sprawdzi. Cała trójka miała dobić w przyszłym roku do „sześćdziesiątki trójki”, jednak bariera 63 rubli za dolara zostanie przełamana prawdopodobnie przed końcem 2014 r. Rosjanie na pogarszającą się sytuację gospodarczą reagują humorem, jednocześnie murem stojąc za prezydentem Putinem. Zdaniem około 80 proc. ankietowanych przez ośrodek Lewada nałożone na Rosję sankcje gospodarcze doprowadziły do niewielkich lub zgoła żadnych problemów. Jednocześnie aż 86 proc. respondentów deklaruje dumę z mieszkania w Rosji.
„Ludzie myślą, że to niepatriotyczne przyznawać, że sytuacja się pogorszyła. Oni starają się oprzeć zewnętrznej presji i nie zwracać uwagi na sankcje. Takie nastroje mogą utrzymać się nie miesiącami, ale latami” – komentował w rozmowie z agencją Bloomberg Aleksiej Grażdankin, wicedyrektor ośrodka Lewada.
W serwisie YouTube można oglądać rysunkową przeróbkę kadrów z filmu „Titanic”, gdzie w czasie katastrofy statku rubel wraz z baryłką ropy idą na dno do muzyki z piosenki Celine Dion.
A sytuacja w Rosji jest coraz gorsza. Jej narodowa waluta traci od miesięcy, nie inaczej było w poniedziałek. Moskiewscy analitycy tłumaczą, że presję na kurs rubla wywiera przede wszystkim spadek cen ropy naftowej na świecie. Na giełdzie w Moskwie za dolara płacono nawet 60,4674 rubla. Za euro trzeba było zapłacić nawet 75,1618 rubla. Tak tania rosyjska waluta nie była nigdy. Analitycy prognozują, że trend ten – mimo interwencji Banku Rosji na rynku – utrzyma się, gdyż ceny ropy wciąż spadają. Zdaniem ekspertów ropa Brent wkrótce może zbliżyć się do granicy 60 dolarów za baryłkę. W poniedziałek rano na giełdzie w Londynie ten gatunek „czarnego złota” kosztował 61,34 dolara. Bank Rosji, tj. bank centralny Federacji Rosyjskiej, starając się ustabilizować sytuację na rynku walutowym, w ubiegłym tygodniu sprzedał około 1,7 mld dolarów ze swoich rezerw. A od początku grudnia – ponad 6 mld USD.
*
Mimo niskich cen, przedstawiciel Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdził, że OPEC nie zmniejszy dostaw ropy, nawet gdy jej cena spadnie do 40 USD za baryłkę – podają maklerzy, na których powołuje się „Bloomberg”. Pod koniec listopada kartel podczas swojego spotkania w Wiedniu utrzymał dotychczas obowiązujące kwoty dostaw ropy bez zmian. OPEC dostarczał w listopadzie 30,56 mln baryłek ropy dziennie, a oficjalny limit wynosi 30 mln baryłek. Minister energii Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Suhail Al-Mazrouei, stwierdził, że rynek sam ustabilizuje notowania ropy, a Organizacja Państw Eksporterów Ropy Naftowej poczeka co najmniej 3 miesiące zanim podejmie decyzję o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia. Od początku tego roku spadek cen ropy wynosi już 41 proc.
*
Kto stracił na ropie może zarobić na orzechach. To nie żart, południowokoreańscy detaliści informują o wielkim wzroście popytu na orzechy makadamia, które były przyczyną jednego z największych skandali w kraju w ostatnim czasie. Media, m.in. CNN, informowały niedawno, że córka szefa Korean Air Lines, również pełniąca funkcję kierowniczą w linii, kazała zawrócić samolot podczas kołowania, aby wyrzucić z niego stewardessę, która źle podała jej orzeszki makadamia. Kiedy media nagłośniły tę sprawę, kobieta podała się do dymisji, a jej ojciec przeprosił za niewłaściwe zachowanie swojej córki i przyznał, że powinien ją lepiej wychować. Skandal okazał się trampoliną dla orzechów makadamia, które były względnie mało znane w Korei Południowej. Miejscowy eBay informuje, że ich sprzedaż wzrosła dwunastokrotnie przez ostatnie pięć dni. Wcześniej sprzedaż orzechów makadamia stanowiła tylko 5 proc. sprzedaży wszystkich orzechów. Obecnie to ok. 50 proc – informuje „Daily Mail”.