Szanowni Państwo,
„Winę za kryzys roku 2008 ponosi nadmiar regulacji państwowych krępujących swobodę działania rynków”. Wniosek? „Państwo należy zredukować do roli nocnego stróża, a jego prerogatywy ograniczyć do minimum”, twierdzi wielu analityków życia gospodarczego.
„To nieprawda! – odpowiadają inni. – Kryzys wywołały zachłanne korporacje wyjęte spod kontroli państwa i instytucji regulacyjnych!”. Wniosek? „Państwo należy jak najbardziej rozbudować i wzmocnić!”.
Wymiana argumentów między obiema grupami trwa w najlepsze od kilkudziesięciu lat. Ale czy dyskusje rozbudzające namiętności ekonomistów w dobie Wielkiej Depresji i kryzysu naftowego pasują do opisu współczesnych gospodarek – nieporównanie bardziej złożonych i wzajemnie połączonych? W 1970 r. wartość amerykańskiego rynku akcji szacowano na 136 mld dolarów, czyli 13 proc. ówczesnego PKB kraju. W 2000 r. ten sam rynek wart był już 14,2 bln dolarów, co stanowiło 145 proc. PKB Stanów Zjednoczonych!
Dalszy rozwój technik komputerowych oraz Internetu jeszcze ten proces przyspieszył i dziś akcje zgromadzone na amerykańskim rynku wycenia się na 20 bln dolarów. Każdego dnia, niekiedy w ciągu ułamka sekundy, właściciela zmieniają udziały o wartości 250 mld dolarów. Żadna z podanych wyżej liczb nie uwzględnia papierów dłużnych oraz innego rodzaju instrumentów finansowych – a dotyczą one wyłącznie rynku amerykańskiego. Nie ma dziś chyba państwa zdolnego samodzielnie kontrolować ten ogromny mechanizm. Rozwiązaniem jest oczywiście wprowadzenie sztywnych regulacji międzynarodowych, ale i one nie zawsze bywają wystarczające, a poza tym ograniczają moce decyzyjne lokalnych władz.
Słabości państwa wobec wyzwań globalizacyjnych widać także w innych dziedzinach – szkolnictwie, służbie zdrowia, komunikacji – a wiele z nich to także skutek naszych postaw. „Nie cierpimy państwa, zarazem chcemy go jednak coraz więcej, przywykliśmy bowiem do myśli, że właśnie ono powinno dbać o to, byśmy byli szczęśliwi, zdrowi, beztroscy, wolni od obowiązków, a ostatecznie i od samego państwa”. Choć te słowa z eseju „W imię braterstwa czy w imię zniszczenia” Leszek Kołakowski napisał niemal 30 lat temu, w omawianej kwestii niewiele się zmieniło. A konsekwencje tego stanu rzeczy mogą być bardzo poważne. Jak więc dziś reformować państwo?
Adrian Wooldridge, dziennikarz tygodnika „The Economist” i współautor głośnej na Zachodzie książki „The Fourth Revolution: The Global Race to Reinvent the State”, w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim twierdzi, że punktem wyjścia powinno być porzucenie tradycyjnego podziału na lewicę i prawicę. Zarówno prawica, jak i lewica prześcigają się w wysuwaniu kolejnych żądań pod adresem państwa – pierwsza domaga się większych nakładów na szeroko pojmowane bezpieczeństwo, druga odmawia renegocjacji zobowiązań socjalnych. By uniknąć załamania, państwo potrzebuje więc szybkich reform, wykraczających poza podziały ideowe z poprzedniej epoki.
Z takim postawieniem sprawy zgadza się Grażyna Piotrowska-Oliwa. „Początek XXI wieku pokazał, że klarowny podział na białe i czarne w gospodarce przestaje obowiązywać. Rzesze ekonomistów łamią sobie głowy, jak mogło dojść do tego, że ani restrykcyjna polityka finansowa, ani zwiększanie wydatków budżetowych nie przynoszą już spodziewanych efektów”. I choć autorka pozytywnie ocenia większość proponowanych przez Wooldridge’a rozwiązań, pyta, czy recepta wymyślona w krajach zachodnich sprawdzi się w krajach byłej demokracji ludowej?
Uwarunkowania lokalne z pewnością ogrywają ważną rolę, ale cele ogólne, jakie należy postawić państwu w XXI wieku, są niezależne od szerokości geograficznej. Zdaniem Ignacego Morawskiego powinno być ono nie tylko opiekuńcze i efektywne, ale także innowacyjne. By tego dokonać, „nie trzeba dokonywać rewolucji. Wystarczy po prostu stale dostosowywać się do nowych wyzwań”.
O tym, co grozi nam, jeśli owych reform nie uda się przeprowadzić, a obecny stan erozji zaufania do państwa będzie się pogłębiał, pisze Elżbieta Mączyńska. „Im większy niedowład instytucjonalny państwa, tym więcej przestrzeni dla działań, które nie mają nic wspólnego z racjonalnością ekonomiczną i dobrem społecznym”, ostrzega ekonomistka.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja
Stopka numeru:
Autor koncepcji Tematu Tygodnia: Łukasz Pawłowski.
Współpraca: Monika Helak, Emilia Kaczmarek, Iza Mrzygłód, Hubert Czyżewski, Tomasz Sawczuk, Anna Olmińska.
Ilustracje: Magdalena Walkowiak [facebook.com/mwalkowiakillustration]