Choć nierówności w Polsce wciąż nie są tak palącym problemem, jak w wielu innych krajach, na wnioski płynące z raportów powinni zwrócić uwagę również nasi politycy. Dziś właśnie na tej kwestii koncentruje się coraz więcej rządów – także państw uznawanych za rynki wschodzące, a przez to szczególnie zwracające uwagę na przychylność międzynarodowego kapitału. Analitycy słusznie wychodzą z założenia, że rozwarstwienie społeczne niesie za sobą wiele negatywnych skutków gospodarczych i społecznych dla wszystkich obywateli, nawet tych o największych majątkach i dochodach.
Autorzy analiz nie mają wątpliwości, co do charakteru aktualnego trendu. Mimo że wśród państw OECD w ostatnich dekadach średni realny dochód netto gospodarstwa domowego netto rósł rocznie o 1,6 proc., to rozwarstwienie pomiędzy grupą 10 proc. najbogatszych i 10 proc. najbiedniejszych mieszkańców znacznie się zwiększyło. Przypomnieć należy, że OECD zrzesza 34 wysoko rozwinięte i demokratyczne gospodarki świata. Tym samym możemy przypuszczać, że różnice wśród innych państw, gdzie brak jest sprawnie działających instytucji kontrolnych, są jeszcze bardziej widoczne.
Konkluzje analiz wyraźnie wskazują, że różnice dochodowe mają negatywny wpływ na wzrost gospodarczy. A żeby z nimi walczyć, nie wystarczy wspierać wyłącznie najbiedniejszych, ale adresować swoją politykę do szerszej grupy, którą można nazwać niższą klasą średnią.
Społeczność międzynarodowa zaczyna rozumieć, że wrażliwość społeczna może opłacać się wszystkim. | Paweł Gliniak
Nierówności dochodowe wpływają negatywnie na wzrost gospodarczy głównie przez uniemożliwienie wspomnianej grupie społecznej stabilnego rozwoju społeczno-ekonomicznego. Niższa klasa średnia ma zmniejszone możliwości edukacyjne, mobilność społeczną oraz możliwości rozwoju własnych umiejętności zawodowych. To wszystko przekłada się na ich zarobki, a w konsekwencji na przyszłość ich rodzin. Członkowie tej klasy, a zatem również ich dzieci, mają znacznie utrudniony awans społeczny. W ten sposób koło się zamyka.
W efekcie rozwarstwienia powiększająca się i pozbawiona możliwości osiągnięcia sukcesu, drepcząca w miejscu grupa społeczna oddziałuje na gospodarkę, która ma mniejsze możliwości rozwoju i zbudowania nowoczesnego, wydajnego infrastrukturalnie i silnego rynku wewnętrznego, co w konsekwencji odbija się na najzamożniejszych.
Poza kwestiami typowo dochodowymi, brak równości w społeczeństwie wpływa na inne czynniki decydujące o jakości życia, co pokazali autorzy książki „Duch Równości. Tam gdzie panuje równość, nawet bogatszym żyje się lepiej”. Zwracają oni uwagę, że równość w społeczeństwie przekłada się na wiele czynników, takich jak: tańsza i sprawniejsza ochrona środowiska, większe bezpieczeństwo, wyższy poziom edukacji, zaufanie społeczne, a w konsekwencji – na zyski i konkurencyjność przedsiębiorstw.
Niwelowanie nierówności dochodowych staje się jednym z kluczowych problemów nie tylko wśród wysoko rozwiniętych państw należących do OECD czy Unii Europejskiej, ale również państw Azji Południowo-Wschodniej, które według World Economic Forum będą najbardziej odczuwały negatywne konsekwencje problemu.
Rozwiązywanie tego zagadnienia jest znaczącym elementem strategii politycznej w Malezji, praktycznie od odzyskania niepodległości w latach 50. XX wieku. Malezja, dzięki sprawnej polityce społecznej i gospodarczej oraz szerokim, cyklicznym rządowym programom rozwojowym, osiągnęła w tej kwestii znaczący sukces, nie tylko w regionie, ale także w skali globalnej, szczególnie w sferze redukcji ubóstwa, które w ciągu czterech dekad udało się zniwelować z poziomu prawie 50 proc. niemal do zera.
Problem zauważa także rząd Singapuru – jednego z najbogatszych państw regionu – który jest aktualnie jednym z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw spośród państw bardzo wysoko rozwiniętych. Praktycznie pozbawiony zasobów naturalnych kraj ma w przyszłości postawić jeszcze większy nacisk na edukację zawodową i techniczną, aby móc oferować jeszcze bardziej konkurencyjne i innowacyjne produkty na rynki zewnętrzne.
Redukcja różnic dochodowych to też jedno z najważniejszych zadań nowo wybranego prezydenta Indonezji, największej gospodarki ASEAN, Joko Widodo. Różnice między bogatymi a biednymi wzrosły w tym kraju w ostatniej dekadzie o 60 proc., a około 40 proc. społeczeństwa dalej żyje za miej niż 2 dolary dziennie.
W jakim stopniu ten problem dotyczy Polski? Z rożnych źródeł wiemy, że wciąż utrzymują się one na umiarkowanym poziomie, zaś poziom mobilności społecznej – czyli szanse na awans do wyższej grupy społecznej – pozostaje względnie wysoki. Podobnie sytuacja wygląda w innych państwach byłego bloku wschodniego.
Biorąc jednak pod uwagę tendencje dominujące, pogorszenie tych wskaźników w kolejnych latach wydaje się bardzo prawdopodobne, warto więc zwrócić na ten problem uwagę. I nie chodzi tu jedynie o pobieżne analizowanie wysokości pensji poszczególnych grup zawodowych. Równie istotne znaczenie mają nierówności majątkowe. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja finansowa kogoś zarabiającego 2 tys. złotych, ale posiadającego mieszkanie niż kogoś z 3 tysiącami i bez mieszkania. Niestety, do tej pory nie mamy dostępu do rzetelnych danych pozwalających ocenić nierówności majątkowe. A bez takich danych, trudno o dobrą politykę.
Tymczasem społeczność międzynarodowa zaczyna rozumieć, że wrażliwość społeczna może opłacać się wszystkim. Powinniśmy o tym pamiętać, szczególnie w 25. rocznicę wprowadzenia gospodarki wolnorynkowej w Polsce.