Literatura irańska stopniowo zaczyna zyskiwać uznanie w Europie. Jednak ukazujące się w Polsce przekłady dzieł pisarzy z perskiego kręgu kulturowego nie są liczne, a te, które są, nie bywają zbyt szeroko komentowane. Niewielu czytelników potrafi wymienić nazwiska takich autorów jak Shahrnush Parsipur, Shahriar Mandanipour, Parinoush Saniee czy Shirin Ebadi. Równie niewiele znajdziemy na nadwiślańskim rynku wydawniczym reportaży o Iranie. Zdawać by się mogło, że większości wydawców wystarczy obecność „Szachinszacha” Ryszarda Kapuścińskiego.
Ten stan rzeczy przyczynia się jednak do podtrzymywania stereotypów o Iranie. Z jednej strony postrzegamy go jako krainę rodem z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, z drugiej – jako totalitarne państwo budujące swój status na modłę postzimnowojenną w oparciu o arsenał jądrowy i antysyjonizm. W tej perspektywie, nasyconej orientalizmem, strachem i ciekawością, umyka całokształt przemian zachodzących w społeczeństwie współczesnego Iranu, który stara się pokazać Hooman Majd w swojej najnowszej książce „Ministerstwo Przewodnictwa uprasza o niepozostawanie w kraju. Amerykańska rodzina w Iranie”.
Być Irańczykiem w Iranie
Hooman Majd funkcjonuje na granicy dwóch światów, które przez długie dekady pozostawały w stanie konfliktu. To urodzony w Teheranie „pełnokrwisty Amerykanin” mieszkający na Brooklynie, wnuk ulema wychowany na ateistę, syn dyplomaty z epoki szacha i jednocześnie publicysta „The New York Timesa”, „The New Yorkera”, „Newsweeka”, „Guardiana” oraz projektant modnych ubrań. W jednym z wywiadów stwierdził: „To, że rodzimy się w danym miejscu, nawet jeśli jesteśmy do niego kulturowo przywiązani, nie czyni go naszym domem”.
Majd jest autorem trzech reportaży o Iranie: „Ajatollah śmie wątpić” (2008; pol. przekł. Wydawnictwo Karakter, Kraków 2010), „Demokracja ajatollahów. Wyzwanie dla Iranu” (2010; pol. przekł. Wydawnictwo Karakter, Kraków 2011) oraz „Ministerstwo Przewodnictwa uprasza o niepozostawanie w kraju” (2013; pol. przekł. Wydawnictwo Karakter, Kraków 2015). Tytuł każdej z książek Majda prowokuje orwellowsko-oksymoronicznym brzmieniem: ajatollah wątpi i wprowadza demokrację, a Ministerstwo Przewodnictwa uprasza o niepozostawanie w kraju… Ironia, gorzki żart, ale też umiejętność wnikliwej obserwacji kontrastów społecznych – to główne cechy pisarstwa Majda, zarówno demaskatora, jak i popularyzatora oraz tłumacza kultury irańskiej.
Ostatnią jego książkę wyróżnia najmniej polityczny i najbardziej osobisty charakter narracji. Autor „z pozycji na poły Irańczyka, na poły outsidera” przedstawia opowieść o wędrówce, którą odbył do Iranu razem ze swoją żoną (buddystką i trenerką jogi z Wisconsin) oraz kilkumiesięcznym synem. Majd wyrusza w ową podróż w momencie szczególnym dla świata islamu – wkrótce po wybuchu rewolucji, które przeszły do historii jako arabskie przebudzenie.
Zamierzenie, by dziecko i żona poprzez dłuższy pobyt w Teheranie „nasiąkli cywilizacją przodków [Majda], choćby mieli z niej niewiele zrozumieć”, od początku było ryzykowne. Eksperyment ten z perspektywy jednostkowej interpretować należy jako próbę ukształtowania tożsamości, wyboru tyleż nostalgicznego, co karkołomnego. Majd z zawstydzeniem, ale i z zaintrygowaniem podgląda zachowania żony na ulicach „architektonicznej katastrofy”, jak nazywa stolicę Iranu. Autor lęka się o swojego syna pijącego wodę z kranu, nie ufa lokalnym pediatrom, wścibskim (a może jednak zwyczajnie troskliwym) nauczycielom czy taksówkarzom wciskającym mu foteliki dla dziecka bez pasów bezpieczeństwa.
Z kolei u siebie samego dostrzega te elementy irańskości, które przez wiele lat krytykował na łamach prasy amerykańskiej: „skłonność do umniejszania własnych dokonań, zakazy i nakazy obyczajowe, połączone kompleksy wyższości i niższości, a do tego jarzmo szyickiego poczucia męczeństwa”, nadmierny sentyment wobec starożytnej przeszłości, szowinizm wobec arabskich Beduinów i wreszcie nieumiejętność odcięcia się od nieodległej przeszłości – rządów dynastii Pahlawich, rewolucji islamskiej i wojny iracko-irańskiej. Narrator z każdym kolejnym rozdziałem pokornieje – chcąc nie chcąc, akceptuje praktyki kulturowe swoich przodków. Przyswaja sobie mozolne strategie przeżycia w obliczu „wiecznego niedoboru”, techniki omijania i niedostrzegania nakazów rozrośniętej do granic możliwości biurokracji. W pewnym momencie Majd z charakterystycznym, sarkastycznym poczuciem humoru stwierdza: „Może coś w genach każe uznać absolutną władzę państwa za fakt, z którym po prostu trzeba się pogodzić”.
Skracanie dystansu kulturowego
Uświadomienie sobie brzemienia historii to dopiero początek długiej drogi, zmagań, na które dziennikarz skazuje się – to należy podkreślić – zupełnie dobrowolnie. Dzięki sadomasochizmowi intelektualnemu reportera czytelnik zyskuje szansę zrozumienia irańskich paradoksów. A jest ich wiele: dlaczego w kraju, w którym więcej stron internetowych się cenzuruje niż zakłada, to właśnie Strażnicy Rewolucji są głównymi dostarczycielami technologii do omijania zabezpieczeń cyberkurtyny? Dlaczego dzieci nazywane są „złotymi penisami”? Dlaczego prawdziwy facet nie używa nosidełka dla dziecka? Do czego na płaszczyźnie międzynarodowej prowadzić może maniera dąsania się i wzajemnego podgryzania irańskich mężów stanu? W jaki sposób konserwatywni obywatele tego kraju spędzają ramadan podczas wakacji w Dubaju? Odpowiedzi na te pytania zmieniają się wraz długością pobytu Majda w Iranie.
Reportaż jest pełen barwnych anegdot i dykteryjek, ale także analiz procesu modernizacji (bez fetyszyzowania zachodniej demokratyzacji), których nie powstydziłby się niejeden socjolog czy etnograf. Majd posiadł nadzwyczajną umiejętność dostrzegania, jak z dnia na dzień zmienia się sfera oczywistości w relacjach międzyludzkich, jak pewne zachowania tracą aurę egzotyki, a zyskują autentyzm, który gwarantuje jednostce poczucie bezpieczeństwa.
Iran Majda nie jest krajem zamieszkałym przez szalonych fundamentalistów (symptomatyczne, że wyraz ten nie pada w reportażu ani razu), lecz obszarem krzyżowania się kultur, wyjątkowego połączenia świeckiej nowoczesności z tradycją islamu. To także teren nieprzerwanego negocjowania tożsamości – tak religijnych, jak i politycznych, prywatnych i publicznych – oraz trwających dekadami migracji, nieustannych ucieczek i czekania na zmiany w sposobie funkcjonowania państwa. Warto dodać, że publikacja książki zyskuje na znaczeniu zwłaszcza w kontekście wydarzeń z drugiej połowy 2014 r., tj. utworzenia Państwa Islamskiego na terenach Iraku i Syrii oraz związanej z tym politycznej odwilży na linii Teheran-Waszyngton. Ocieplenie relacji amerykańsko-irańskich w obliczu wspólnego wroga potwierdza wiele z paradoksalnych wniosków Majda o – krótszym niż się wydaje – dystansie dzielącym oba kręgi cywilizacyjne. Jak mawiają Irańczycy: „czas jest ojcem cudów”.
Książka:
Hooman Majd, „Ministerstwo Przewodnictwa uprasza o niepozostawanie w kraju. Amerykańska rodzina w Iranie”, tłum. Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2015.