Europejskimi rynkami zatrzęsło w poniedziałek po tym, jak na giełdach chińskich doszło do najpoważniejszej wyprzedaży od 2007 r. Inwestorzy niepokoją się o gospodarkę Państwa Środka, która coraz wyraźniej słabnie. Chociaż władze tego kraju podejmują działania mające na celu wsparcie gospodarki, nie wszyscy są przekonani, że mogą one zahamować postępujące spowolnienie w Chinach. Skala spadków była naprawdę duża: w Szanghaju – 8,5 proc., Nikkei – 4,61 proc., Tajwański TAIEX – 4,84 proc., choć w trakcie samej sesji nurkował nawet o 7,5 proc. Cytowani przez agencję Bloomberga analitycy podkreślali, że o zachowaniu giełdy decydowała w poniedziałek panika i dopiero twarde dane z gospodarki Chin bądź UE będą w stanie zatrzymać szaloną wyprzedaż.

*

Bloomberg przypomina sytuację sprzed kryzysu azjatyckiego z lat 90., o którym już wielu zdało się zapomnieć. Przypomnijmy, że wyprzedaż giełdową zapoczątkowała decyzja chińskiego rządu o dewaluacji juana. Ten czynnik, wraz z perspektywą cyklu podwyżek stóp w USA oraz wyprzedażą na rynku surowców, niebezpiecznie przypomina rok 1994. Wtedy spowolnienie dotknęło gospodarkę japońską, a za nią kolejne państwa w regionie. Próby zmierzenia się z sytuacją poprzez dewaluacje walut doprowadziły do kryzysu lat 1997–1998.

*

Wyprzedaż na rynku surowców jest zrozumiała wobec normalizacji stosunków światowych mocarstw z Iranem. W poniedziałek cena ropy za baryłkę spadła poniżej 45 dol., o czym donosił m.in. „Financial Review”. Minister ropy Iranu zapowiedział, że kiedy tylko sankcje zostaną formalnie zniesione, kraj ten zwiększy wydobycie surowca. Do tego OPEC nie zamierza zmniejszyć wydobycia. Na sytuację ma też wpływ informacja dziennika „Haaretz”, według którego największe państwo Zatoki Perskiej zgromadziło na tankowcach cumujących na wodach przybrzeżnych ponad 50 mln baryłek ropy. Eksperci twierdzą, że surowiec jest ukrywany na olbrzymich, 280-metrowej długości statkach. Podkreślają, że zapasy mogą w przyszłości posłużyć Iranowi do spekulacji na rynku tego surowca.

*

W ciągu ostatnich 24 godzin ponad 2 tys. imigrantów przekroczyło granicę Serbii z Włochami – poinformowała „La Repubblica”, donosząc również o dramatycznych działaniach podejmowanych przez rządy krajów południowo-wschodniej Europy. Do końca sierpnia ma zostać ukończony długi na 175 km mur budowany wzdłuż węgiersko-serbskiej granicy. Decyzja Orbána podyktowana była prawdziwym szturmem, jaki przeprowadzają imigranci, których liczba wynosi już 100 tys. – ponad dwa razy więcej niż w całym roku 2014. Również Macedonia postanowiła postawić tamę napływowi uchodźców, zamykając granicę z Grecją. Najbardziej dramatyczne wydają się być działania Bułgarii. Kraj ten, niebędący w strefie Schengen, stara się uprzedzić masowy wzrost imigrantów, już teraz wysyłając na granicę wojsko i pojazdy opancerzone.