Podczas środowego nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu pani premier zapewniała, że nasze granice są bezpieczne, uchodźców nad Wisłą nie ma etc. Ewa Kopacz przede wszystkim martwi się o naszą reputację na świecie. Słusznie, bo z Berlina doszły ostatnio groźne pomruki. Niemieckie MSW powiązało sprawę przyjmowania uchodźców z przepływem środków unijnych do Europy Wschodniej. Tu już żartów nie ma. Chodzi o pieniądze.

Ale zanim można było zastanowić się nad powiązaniem tego wątku ze zdaniem pani premier o „moralnym wypisywaniu się Polski z Europy”, już na mównicy pojawił się niezrównany Grzegorz Schetyna. Być może dlatego został szefem spraw zagranicznych, gdyż miał zasadniczą trudność z poprawnym dokończeniem choćby jednego zdania w języku polskim. Na szczęście dla posłów (i widzów), żwawo rusza z miejsca, gdy tylko może przeczytać coś z kartki. I czytał dobrze. Choć miał zapisane tylko głównie informacje, które świadczyły o tym, iż MSZ musi nadrobić lekturę najnowszej prasy. Wystarczą polskie dzienniki z ostatniego tygodnia.

Wreszcie zaszczyciła nas, bizantyjskim w formie wystąpieniem, nieznana szerzej minister spraw wewnętrznych, pani Teresa Piotrowska. Z kolejnymi minutami w Sejmie roztaczał się klimat TVP Historia – telewizji, w której często przypomina się czasy bez ciepłej wody w kranie, za to z zaskakująco aktualnym, usypiającym strumykiem słów płynącym z ust polityków. Należy podziwiać determinację, z jaką politycy PO nie walczyli o uwagę obywateli – i to, bagatela, w sprawie, która budzi u Polaków niemałe emocje. Głównie zbudowane na pogłoskach i niewiedzy.

O skali tejże przekonał nas z kolei szef PiS, Jarosław Kaczyński. Dopiero on z dbałością o fabularną stronę przemówienia całkowicie przelicytował rząd. Co tam dane z MSWiA! Kaczyński opowiadał o Europie językiem ostatniej powieści Michela Houellebecqa.

Jako uwertura – soczyste bajki o Szwecji, w której już częściowo obowiązuje prawo szariatu i „nie ma już żadnej kontroli państwa”. Szwedzkim dziewczętom nie wolno chodzić w krótkich strojach, zaś we Włoszech kościoły przez imigrantów traktowane są niekiedy jako toalety. We Francji „nieustanna awantura, też wprowadzany szariat”, ba, „patrole, które pilnują przestrzegania szariatu”. Po czym szef PiS groźnie dorzucił: „To samo w Londynie!”. Zaznaczmy, że nawet autor „Uległości” aż tak daleko wyobraźnią nie sięgnął.

Większość widzów musiała być zachwycona, bo w polityce liczą się emocje i sztuka snucia intrygujących opowieści. Na koniec szef PiS jeszcze ogłosił, że rząd nie może podejmować decyzji w sprawie uchodźców bez dodatkowej zgody Polaków. Dwuznaczny dreszczyk musiał przejść po poselskich ławach, zapachniało kolejnym referendum o niepewnej frekwencji.

I tak oto politycy dwóch najważniejszych ugrupowań politycznych przedstawili stanowisko w fundamentalnych dla przyszłości Polski sprawach.