Czy zabieranie części pensji pracownika i przelewanie jej bezpośrednio na konto rodziców jest naganne czy warte pochwały? Gdy kilka dni temu w lokalnej prasie pojawił się artykuł o takich specyficznych zasadach panujących w pewnej niedużej firmie z branży kosmetycznej, temat potrąceń z pensji na rzecz rodziców i szerszy – dotyczący obowiązków członków rodziny wobec siebie, szybko zagościł na łamach większości chińskich mediów.

Najpierw fakty. Pewne przedsiębiorstwo z Kantonu podczas zatrudniania nowych pracowników informuje ich, że co miesiąc będzie im potrącać 10 proc. (5 proc. w przypadku posiadania małżonka) wynagrodzenia i przelewać je na konto ojca bądź matki. Jeśli kandydat nie wyraża zgody, nie zostaje zatrudniony. Średnia wysokość pensji wynosi w tej firmie ok. 3000 juanów, czyli wysokość potrącenia to ok. 300 juanów. Co prawda, firma częściowo rekompensuje potrącenia specjalnymi dodatkami, których wysokość zależy do stażu pracy, ale obowiązkowy charakter „datków” wzbudza wątpliwości wielu komentatorów. Rzecznik przedsiębiorstwa tłumaczy, że ich pracownicy to w większości słabo wykształceni i pochodzący ze wsi młodzi ludzie i że takie, choć może i mało subtelne, przypomnienie im o właściwym zachowaniu ma na nich zbawienny wpływ i pomaga im w kształtowaniu prawidłowych wzorców zachowań. Korzystają na tym starsi, młodsi i całe społeczeństwo. Podsumowując – ściąganie haraczu z pensji pełnoletnich pracowników nie dość, że jest po prostu dla ich dobra, to jeszcze zwiększa harmonię społeczną.

Dość obcesowe metody wspomagania rodziców i de facto zmuszanie pracowników do zrezygnowania z części wynagrodzenia na rzecz ojca i matki, którzy być może wcale nie potrzebują wsparcia, wzbudziły ożywione dyskusje wśród czytelników na forach i w mediach społecznościowych. Czy firma ma prawo w taki sposób wymuszać moralnie właściwe zachowanie? A właściwie dlaczego firma ma zmuszać pracowników do moralnego zachowania? Co na to prawo pracy? A co jeśli dzieci zerwały kontakt z rodzicami (zwłaszcza z winy tych ostatnich)? A może dzieci znajdują się w gorszej sytuacji finansowej niż rodzice? Zadano bardzo wiele pytań dotyczących najróżniejszych aspektów tego dość kuriozalnego zwyczaju, ale zazwyczaj dochodzono do podobnej konkluzji. Synowskie oddanie i opieka nad rodzicami to rzecz jak najbardziej godna pochwały, ale wymuszanie ich w taki sposób jest zwyczajną przesadą i mija się z celem. Można zmuszać dzieci do finansowego wsparcia seniorów, ale nie jest to ani prawo, ani obowiązek pracodawcy.

Zwyczajowy szacunek i posłuszeństwo synowskie – xiao, to jedna z najważniejszych cnót konfucjańskich. W dawnych Chinach dorosłe dzieci miały obowiązek dbać o rodziców, przedkładać ich dobro, zdrowie i wygodę nad potrzeby zarówno swoje, jak również swego potomstwa. Tradycyjny szacunek dla starszych i wpojone poczucie obowiązku opieki nad leciwymi ojcem i matką wciąż są w Chinach o wiele bardziej widoczne niż w krajach Zachodu, choć w porównaniu z przeszłością zdecydowanie uległy osłabieniu. Z nieuniknionym rozluźnianiem więzi rodzinnych, choćby spowodowanym migracjami za pracą z wsi do miast czy emigracją zagraniczną, usiłują walczyć władze. Robią to na najróżniejsze sposoby. W mediach pojawiają się mocne reklamy społeczne pokazujące nieczułe dorosłe dzieci i starych rodziców, którzy łykając łzy, samotnie jedzą wigilijne potrawy; wydawane są prawa, w myśl których dzieci mają obowiązek troszczyć się „o finansowe i psychiczne potrzeby rodziców i często ich odwiedzać”; lokalne władze wyszukują dzieci wyjątkowo oddane rodzicom i pokazują jako przykład i wzór do naśladowania. Niektóre zachowania, w Chinach odbierane jako przejaw najwyższego stopnia oddania rodzicom, w naszych oczach mogą wyglądać wręcz makabrycznie, jak np. przypadek czternastoletniej dziewczynki, która usiłowała popełnić samobójstwo, aby zostać dawcą wątroby dla umierającego na raka ojca. Niekiedy – niezręcznie, jak widok setek małych dzieci, które podczas uroczystości szkolnych klęczą i biją pokłony rodzicom. Niekiedy zaś wzruszająco, jak historia o dwóch dorosłych synach, którzy chcąc spełnić podróżnicze marzenia umierającej matki, budują dla niej wóz mieszkalny i ciągną go przez ponad sześćset chińskich miast, a w trakcie podróży dziurawią po dwanaście par butów.

Obecnie, przy wciąż niedoskonałym i pełnym dziur systemie emerytalnym (nie obejmuje nawet wszystkich miejskich seniorów, a cóż dopiero mówić o wiejskich), bez pomocy ze strony dzieci, chińscy staruszkowie bardzo często nie są w stanie zaspokoić swoich najbardziej podstawowych potrzeb. Chińskie społeczeństwo starzeje się w spektakularnym tempie – zgodnie z kalkulacjami w 2015 r. w Chinach będzie żyć 221 mln ludzi w wieku emerytalnym, a w 2050 r. będzie ich już ponad 330 mln, czyli prawie jedna czwarta społeczeństwa. Tego nie udźwignie żaden system emerytalny, a małżeństwo jedynaków, nawet przy najlepszych chęciach, żeby kultywować synowską cnotę, nie da rady utrzymać siebie, dziecka i czwórki rodziców.