Czy można się zaprzyjaźnić z kościotrupem? I to takim, któremu brakuje zęba? Ignatek ma co do tego poważne wątpliwości i snuje posępne rozważania, bawiąc się ze swym psem Berkiem. Wtedy to dostrzega dziewczynkę, która zakopuje w ziemi ni mniej, ni więcej tylko… swój mleczny ząb. Ząb, który tak bardzo przydałby się Ignatkowi. Nie namyślając się długo, kościotrupek rozpoczyna rozmowę z dziewczynką, co – jak się wkrótce okaże – będzie zalążkiem poszukiwanej przez obie strony przyjaźni.
„Ignatek szuka przyjaciela” to książka, którą można odczytywać na bardzo wielu płaszczyznach. Jest w niej wyjątkowa przyjaźń, to pewne. Jest też i komunikat: to nic nie szkodzi, że się „nie wygląda”, bo na przykład w przyjaźni to akurat wcale nie jest najważniejsze. Odpychający wygląd Ignatka wkrótce przestaje mieć dla dziewczynki znaczenie, bo ważniejsze okazują się wspólne doświadczanie, przeżywanie, rozmowy i zabawa, zrozumienie oraz chęć przebywania ze sobą i poznania siebie nawzajem. Oto szerszy kontekst – otwartości na tego drugiego, na jego inność i obcość.
Ważnym tematem w książce jest oswajanie dziecka ze światem „pod powierzchnią”. W czasach, kiedy prawie nie rozmawiamy o śmierci, kiedy staramy się odepchnąć jak najdalej myśli o tym, co nas czeka, gdy skończy się nasza ziemska droga, stwierdzenie Ignatka: „Wziąłem ją za rękę i poszliśmy w drugą stronę” sprawia, że czujemy jakiś dziwny niepokój. Bo co to w zasadzie znaczy? Spacer dziewczynki po krainie śmierci można zinterpretować różnorako. Może to sen, może bogata wyobraźnia dziecka, a może dziewczynka ciężko chorowała i otarła się o krainę śmierci?
Interpretacji może być wiele, i to bardzo od siebie różnych. To też stanowi o oryginalności tej opowieści. Każdy może ją odebrać inaczej i co innego sobie dopowiedzieć, przefiltrowując treść przez własne doświadczenie, wspomnienia, lęki i tęsknoty. Tym bardziej, że w warstwie tekstowej wszystkie informacje dawkowane są bardzo oszczędnie: fabuła, opis postaci, wypowiedzi bohaterów. Nie dowiadujemy się nawet, jak ma na imię dziewczynka, zresztą imię Ignatka też ani razu nie pojawia się w treści – znamy je tylko z tytułu. Czy to celowy zabieg? Być może. Z pewnością zachęca to czytelnika do współkreacji, do uszczegóławiania przedstawionego świata. A gdyby przyjąć, że bezimienność ma wymiar symboliczny? Że dziewczynka symbolizuje po prostu istotę ludzką, która spotyka na swej drodze śmierć, z którą po bliższym poznaniu udaje jej się oswoić? W tym wymiarze byłaby więc to opowieść o życiu i śmierci, o dwóch światach, które wzajemnie się dopełniają.
Niezależnie od przyjętej interpretacji jest to ważna i mądra lektura na jesienny czas. Może być potraktowana na wesoło – znakomita do głośnego czytania i wspólnego oglądania na przyjęciu z okazji Halloween – jak i zupełnie poważnie, jako przyczynek do rozmowy z dzieckiem o śmierci i o tym, co czeka nas po niej, gdzie trafiamy, i co w tej nieznanej krainie możemy zastać. W obu przypadkach książka oswaja ten temat i przybliża go dziecku.
Nieocenioną rolę odgrywa w tym oszałamiająca szata graficzna książki. Ilustracje dominują, bo to poprzez nie snuta jest opowieść, tekst tylko nadaje kierunek. Czasem przez kilka następujących po sobie stron nie pojawia się ani linijka tekstu, ale feeria barw świata dziewczynki i tajemniczy mrok krainy, w której mieszka Ignatek, nie potrzebują słów. Zachwyca technika wycinanek złożonych w kolaże, dzięki której ilustracje zyskują głębię, zdają się ożywać – rozedrgane cienie, kwiaty spowite bladym zastanym światłem, szczegóły tła niknące w ciemności, delikatne półprzeźroczyste skrzydła nocnych motyli… I ta okładka! Wielu wydawców boi się czarnego koloru, zwłaszcza w przypadku książek dla dzieci. Tymczasem czerń okładki „Ignatka” przykuwa uwagę jeszcze bardziej, bo wyłania się z niej postać kościotrupka o smutnych oczach. Kolory mają jednak tu swoją rolę do odegrania, a każdy graficzny element został pieczołowicie dopracowany. Czytelnik otrzymuje edytorskie cacko, książkę bez wątpienia niekonwencjonalną i odważną, ale też niezwykle bliską życiu i sprawom dla człowieka najważniejszym.
Książka:
Paweł Pawlak, „Ignatek szuka przyjaciela”, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.
Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.