michal-zymierski-okladka

W radykalnie uproszczonej narracji o Polsce Ludowej „oni”, czyli powojenni władcy wywodzący się z ruchu komunistycznego, to same kanalie i zdrajcy. Jest to lustrzane odbicie ugładzonej peerelowskiej opowieści o niezłomnych patriotach, którzy są jednocześnie internacjonalistami. A przecież wrogi stosunek Komunistycznej Partii Polski do niepodległej II RP, swego rodzaju narodowy nihilizm, wynikał z różnych przesłanek i nie można sprowadzać go jedynie do agenturalności.

Michał Żymierski to człowiek, do którego kategoria zdrajcy, niestety, pasuje. Co jednak sprawiło, że jego losy ułożyły się w ten zaskakujący ciąg: od bohatera walk o niepodległość ojczyzny, przez płatnego radzieckiego agenta, po marszałka Polski, ministra obrony narodowej w latach 1945–1949, a w końcu – żywy pomnik PRL? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć kolejne dzieło z serii Monografie Instytutu Pamięci Narodowej, rozpoczęte przez historyka wojskowości Jerzego Poksińskiego, a kilkanaście lat po jego śmierci (w 2000 r.) dokończone przez Jarosława Pałkę.

Portret bohatera

Wśród osób wysuniętych na wysokie stanowiska w Polsce Ludowej dominowali oczywiście przedwojenni komuniści: albo „zawodowi rewolucjoniści”, którzy od wczesnej młodości w pełni poświęcili się pracy w podziemnej KPP, albo osoby, które ideowe zaangażowanie łączyły z legalną karierą zawodową. Przykładem pierwszego typu działacza jest choćby Roman Zambrowski, którego biografię przedstawiałem w „Kulturze Liberalnej” jakiś czas temu, przykładem drugiego – Marian Spychalski, przed 1939 r. wzięty i wielokrotnie nagradzany architekt. Po wojnie do tej grupy dokooptowano pewną liczbę przedwojennych socjalistów z Józefem Cyrankiewiczem na czele, a także apolitycznych specjalistów. Prócz tego zdarzały się przypadki zupełnie wyjątkowe, by wymienić Wincentego Jastrzębskiego – wiceministra zarówno za sanacji, jak i za stalinizmu. Nawet w tym towarzystwie biografia „komunistycznego” marszałka pełna jest paradoksów.

Gdyby bowiem Michał Żymierski – urodzony w 1890 r. jako Michał Łyżwiński – zginął lub zmarł przed r. 1924, to prawdopodobnie dziś na planie każdego większego polskiego miasta widniałaby ulica jego imienia. Pod jego pomnikami składano by kwiaty, a literatura historyczna wspominałaby o nim jako o wzorze patrioty. Najpowszechniej reprodukowanym wizerunkiem byłby zapewne obraz Jacka Malczewskiego „Dwa pokolenia” z 1915 r. –podwójny portret, na którym obok historyka sztuki hr. Jerzego Mycielskiego widzimy młodego mężczyznę o surowym spojrzeniu, ubranego w legionowy mundur. To właśnie bohater narracji Poksińskiego i Pałki – rekonwalescent dochodzący do siebie po ciężkich ranach, które otrzymał w boju I Brygady z Rosjanami. Jeden z wielu młodych Polaków, którzy powodowani patriotyzmem zgłosili się do walki o wyzwolenie ojczyzny, najpierw w drużynach strzeleckich, a następnie na froncie I wojny światowej. Autorzy niezwykle szczegółowo, czasem wręcz nadmiernie zasypując czytelnika informacjami o oddziałach, miejscach rozlokowania i kierunków marszrut, rekonstruują wojenne losy Żymierskiego. Śledzą jego karierę w Legionach, Polskiej Organizacji Wojskowej (której przez pewien czas był dowódcą), oddziałach polskich organizujących się na Ukrainie, a wreszcie w Wojsku Polskim na froncie polsko-bolszewickim, gdzie dosłużył się orderu Virtuti Militari. Pokazują też, jak został jednym z najbliższych współpracowników Piłsudskiego, by potem się od niego politycznie oddalić.

Jacek_Malczewski_Dwa_pokolenia
Jacek Malczewski, „Dwa pokolenia”, 1915

Po lekturze tych rozdziałów wiemy z dokładnością niemal co do dnia, gdzie przybywał i co robił Żymierski przed Wielką Wojną, w jej trakcie i tuż po niej. Niezwykle wartościowe są przytaczane w dużej liczbie opinie na temat kompetencji i charakteru młodego dowódcy. Wspomniane są zarówno epizody, w których Żymierski wykazał się hartem ducha, odwagą i umiejętnościami, jak i takie, w których te przymioty zostają podane w wątpliwość. Powstaje z tego pełnokrwisty obraz zdolnego wojskowego, niepozbawionego jednocześnie skaz na charakterze. We fragmentach tych brak jednak refleksji nad tym, jak Żymierski wypadał na tle całej formacji legionowej: czy ze swoimi wadami i zaletami, przyjaźniami i konfliktami, był jej reprezentatywnym przedstawicielem, czy wyjątkiem?

Kieszeń aferzysty

Przez pierwsze lata wolnej Polski Żymierski płynął na fali wznoszącej. Ukończył studia w prestiżowej francuskiej Wyższej Szkole Wojennej, szybko awansował na generała brygady, a w 1924 r. powierzono mu funkcję zastępcy szefa Administracji Armii, nadzorującego zakupy wojskowe. Już w 1925 r. nad jego karierą zaczęły zbierać się jednak czarne chmury. Wokół Żymierskiego narosły podejrzenia o korupcję, której miał się dopuścić przy realizacji wielkiego kontraktu na dostawy masek gazowych z Francji. Sprawę nagłaśniały niechętne mu środowiska piłsudczykowskie i lewicowe. Pod koniec kwietnia 1926 r. wszczęto w tej sprawie formalne śledztwo.

Rada pułkowników nieformalne zgromadzenie starszych oficerów legionowych Edward Rydz-Śmigły i Michał Rola-Żymierski
Rada pułkowników, czyli nieformalne zgromadzenie starszych oficerów legionowych. Na zdjęciu przyszli marszałkowie: Edward Rydz-Śmigły i Michał Rola-Żymierski

W czasie zamachu majowego Żymierski stanął po stronie rządu Witosa, zdając sobie prawdopodobnie sprawę – jak sugerują autorzy – że jego przeciwnicy gotowi są postawić go przed sądem. Po zwycięstwie Piłsudskiego tak się faktycznie stało. Aresztowanemu pod koniec maja generałowi wytoczono proces, który zakończył się wydaleniem z wojska i wyrokiem pięciu lat ciężkiego więzienia za nadużycie stanowiska, narażenie Skarbu Państwa na straty poprzez zakup masek po zawyżonych cenach oraz przyjęcie łapówek od producenta. Jarosław Pałka niezwykle klarownie zrekonstruował przebieg całego postępowania i wykazał, że proces Żymierskiego był sanacji potrzebny z powodów politycznych, wszak Piłsudski powracał do władzy z hasłem wykorzenienia narosłych nadużyć. Przewiny oskarżonego były jednak autentyczne, a dowody dobitnie świadczyły przeciw niemu.

Dla skazanego generała wyrok i odsiadka okazały się punktem zwrotnym. Nie skłoniły go do skruchy czy refleksji nad swoim postępowaniem, lecz – jak się wydaje – obudziły w nim niezwykle silny resentyment. Silny na tyle, by popchnąć go do nawiązania kontaktu z współwięźniami komunistami, a następnie, po wyjściu na wolność, do przyjęcia propozycji współpracy już nie z KPP, ale wprost z wywiadem radzieckim.

Teczka agenta

Fragmenty książki opowiadające o agenturalnej działalności Żymierskiego to ciekawy opis Paryża, do którego udał się zwerbowany w 1932 r. były generał; Paryża pełnego snujących intrygi antysanacyjnych emigrantów, dyplomatów i oczywiście – szpiegów. Jednym z nich jest Żymierski, utrzymujący kontakty ze środowiskiem skupionym wokół generała Sikorskiego, a jednocześnie zdradzający swemu radzieckiemu „opiekunowi” Franciszkowi Makowskiemu informacje na temat polskiej polityki i obronności. Zdegradowany generał utrzymywał jednocześnie – jak sam później twierdził, za wiedzą i zgodą Sowietów – kontakty ze współpracownikiem wywiadu sanacyjnego, któremu przekazywał informacje na temat ważnych figur wychodźstwa antypiłsudczykowskiego.

Co dokładnie znajdowało się w jego raportach? Tego, niestety, nie wiemy. Jeśli chodzi o ten kluczowy dla biografii Żymierskiego moment, autorzy książki mogli opierać się praktycznie tylko na jego własnych zeznaniach złożonych podczas śledztwa w latach 50. Archiwa radzieckich służb wywiadowczych pozostają bowiem zamknięte na cztery spusty. Można jednocześnie wyrazić delikatny żal, że finalizujący książkę Jarosław Pałka nie pokusił się o wprowadzenie szerszego kontekstu i ukazanie Żymierskiego na tle innych wojskowych II RP, którzy poszli na współpracę z obcymi wywiadami. Podobnie jak w przypadku problemu wspomnianego powyżej, pozwoliłoby to na lepsze ukazanie, na ile jego życiowa trajektoria była wyjątkowa.

Poksiński i Pałka dokonali za to detalicznej rekonstrukcji wojennych losów Żymierskiego, a przynajmniej wskazali momenty, których natury możemy nigdy do końca nie poznać. Mowa tu o dwuznacznych kontaktach byłego generała z Niemcami, próbach dołączenia do organizacji podziemnych, wreszcie o ponownym nawiązaniu w 1942 r. łączności z radzieckimi opiekunami, którzy zaopatrzyli go nawet w radiostację, by mógł wysyłać meldunki do moskiewskiej centrali. To właśnie jako jej zaufany człowiek Żymierski został wprowadzony do konspiracji komunistycznej i w 1944 r. stanął na czele Armii Ludowej. Jeśli wziąć pod uwagę ówczesny kontekst międzynarodowy, można śmiało powiedzieć, że dokonany przez niego w latach 30. wybór po raz pierwszy mógł się mu rzeczywiście opłacić.

Pomnik i cela figuranta

Nowa Polska rozpoczęła się dla Żymierskiego wręczeniem buławy marszałkowskiej i awansem na ministra obrony narodowej. Dla komunistów jego obecność w państwowych strukturach była zrządzeniem losu. Mogli wszak legitymizować się przed społeczeństwem postacią autentycznego przedwojennego generała, przedstawianego jako ofiara reżymu Piłsudskiego. Jednocześnie, jak stwierdzają autorzy książki, Żymierski akceptował swoją bierną rolę wykonawcy poleceń i podpisywacza dokumentów, dobrze rozumiejąc, kto faktycznie podejmuje polityczne i wojskowe decyzje w Polsce Ludowej. Ciesząc się wygodnym życiem w wilii na Klonowej pośród drogich mebli i dzieł sztuki, pozostawał lojalny wobec Bieruta oraz Moskwy.

Marszałek_Michał_Rola-Żymierski_podczas_odgruzowywania_Warszawy
Marszałek Michał Rola-Żymierski podczas odgruzowywania Warszawy

W systemie, który zapanował po wojnie, lojalność nie była jednak gwarancją pozycji i bezpieczeństwa. W 1949 r. logika „zaostrzającej się walki klasowej” i przygotowań Stalina do nowego konfliktu – tym razem z Zachodem – zmusiła Żymierskiego do ustąpienia miejsca Konstantemu Rokossowskiego. Bohater książki rychło stał się również obiektem inwigilacji, ze swoją biografią doskonale nadawał się do tego, by podłączyć go do paranoicznej sprawy Władysława Gomułki i odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego, które miało przejawiać się chociażby „zaśmiecaniem” ludowego wojska polskiego oficerami przedwojennymi. Dzięki książce Poksińskiego i Pałki możemy obserwować gęstnienie wokół niego pajęczyny konfidentów bezpieki, stopniowe odsuwanie na boczny tor jego osoby oraz próby ratowania własnej skóry w sposób właściwy epoce stalinowskiej – poprzez donos, który pozwala zrzucić odpowiedzialność na innych.

Jarosław Pałka przyznaje, że nie ma pewności, dlaczego marszałek został aresztowany dopiero pod koniec marca 1953 r., czyli już po śmierci Stalina. Sprawa wewnątrzpartyjnych porachunków w pierwszej połowie lat 50. pełna była dwuznaczności i meandrów, co niedawno w imponującej skali udokumentował Robert Spałek. Marszałek trafił do więzienia w momencie, kiedy najgorsze zbrodnie popełniane przez aparat represji zaczęły odchodzić do przeszłości. Nie torturowano go, ale próbowano zeń wyciągnąć spreparowane zeznania o działalności na rzecz wywiadów zachodnich, co miało uderzyć ostatecznie w Gomułkę. Żymierski owszem przyznał się do agenturalnej roli, tyle że – zgodnie z prawdą – na rzecz „towarzyszy radzieckich”. To oraz nabierająca tempa odwilż polityczna doprowadziły do jego zwolnienia w r. 1956.

Można trochę żałować, że absolutnie zdawkowo potraktowane zostały losy marszałka po Październiku: synekura w Narodowym Banku Polskim a potem – właściwie aż do śmierci w r. 1989 – służba jako obwoźny pomnik Polski Ludowej epoki Gierka i Jaruzelskiego.

Los konformisty

Kim był Michał Żymierski? W jakim świetle stawia go książka Poksińskiego i Pałki? Autorzy ukazują go jako człowieka, który najpierw przedłożył własny interes nad powierzoną mu służbę i dobro kraju, by następnie odegrać się na nim, dopuszczając się zdrady. Cały jego późniejszy życiorys, choć ciekawy i niejednoznaczny, był – jak głosi puenta jego biografii – dostosowywaniem się do zawirowań dziejowych, co obaj historycy starają się dokładnie wykazać.

Ich dzieło jest niewątpliwie niezwykle solidnym podsumowaniem dzisiejszego stanu wiedzy na temat Żymierskiego. Jarosławowi Pałce udało się przy tym odtworzyć wieloletni i frapujący proces powstawania oficjalnej biografii marszałka (wydanej ostatecznie w 1983 r.), który ukazuje szersze mechanizmy polityki historycznej, prowadzonej przez oficjalne czynniki PRL: proces selekcji, wygładzania i eliminowania niewygodnych elementów, tworzenie własnego kanonu i panteonu, który służył tyleż głębszej legitymizacji ustroju, co jego doraźnym celom propagandowym.

Szkoda tylko, że w tej doskonale udokumentowanej książce marszałek „od wewnątrz” pozostaje wielką niewiadomą. Nie do końca jest to wina autorów. Nie pozostawił on po sobie żadnych wspomnień, również niepublikowanych. Po raz kolejny w przypadku wydawanych w Polsce książek historycznych uderza jednak brak jakichkolwiek relacji wspomnieniowych zebranych przez autorów. Nie wiemy, czy podejmowali jakiekolwiek próby dotarcia do osób, które mogły znać Żymierskiego chociażby w późnych latach jego długiego życia i wypowiedzieć się jakkolwiek na temat jego odczuć i poglądów, które nie miały szans na przebicie się do sfery publicznej.

Pozostaje jedynie żałować, że tego, co przez te wszystkie lata działo się w głowie Żymierskiego, w jaki sposób on sam wadził się – jeśli w ogóle – ze swoją tożsamością, nigdy się już prawdopodobnie nie dowiemy. Dzięki książce Poksińskiego i Pałki wiemy już natomiast, że nawet okupacyjny pseudonim „Rola”, pod którym późniejszy marszałek przeszedł do historii, nie był jego autorską ideą, lecz taktycznym pomysłem podsuniętym przez kierownictwo Polskiej Partii Robotniczej.

 

Książka:

Jerzy Poksiński, Jarosław Pałka, „Michał Żymierski 1890–1989“, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2015.