Szanowni Państwo!
W sobotę zawirowania dokoła Trybunału Konstytucyjnego sprowokowały do wyjścia na ulice tysiące ludzi. W niedzielę konkurencyjny marsz zorganizowało Prawo i Sprawiedliwość. Życie polityczne nad Wisłą już dawno nie miało takiej intensywności i kolorytu. Na zewnątrz wydarzenia w Polsce budzą zainteresowanie i czasem więcej niż zaniepokojenie. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz, w wywiadzie dla niemieckiego radia Deutschlandfunk stwierdził, że wydarzenia w Polsce mają charakter „zamachu stanu”. Ostrożniej, choć w tonie ostrzegawczym, wypowiedział się na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk: „Dobra reputacja najlepszą ochroną przed atakami z zewnątrz. Budowaliśmy ją wspólnie przez 25 lat. Nie straćmy jej, bo znów lat będzie trzeba”.
Czy dobre imię naszego kraju może stopnieć w tak krótkim czasie? I czy rzeczywiście oddalamy się od Europy?
Niepewność jest tym większa, że sama Unia Europejska znalazła się dziś na progu jednego z największych kryzysów w historii (czy raczej serii kryzysów). Kryzys strefy euro przeszedł płynnie w problem dziurawych granic UE, które z kolei zostały przesłonięte przez zamachy terrorystyczne w Paryżu. A przy tym żadne słowo chyba nie robiło w ostatnich miesiącach takiej ogólnoeuropejskiej kariery jak „solidarność” – i żadne słowo nie okazało się też tak pojemne. Zarzut braku solidarności z uchodźcami sformułowano pod adresem państw tzw. grupy Wyszehradzkiej. Wydarzenia polityczne w Polsce odczytywane są w kontekście odpływającej od Zachodu Europy Wschodniej. Niezrozumiałe usuwanie przez polityków Prawa i Sprawiedliwości niebieskich flag z 12 gwiazdkami z urzędów wydaje się potwierdzać najgorsze przeczucia zagranicznych obserwatorów
Europejski pejzaż jawi się jako jeszcze bardziej dramatyczny, jeśli przypomnimy, że można wskazać obszary, na których same państwa Europy Zachodniej mają kłopot z solidarnością – przekonuje o tym prof. Krzysztof Pomian w rozmowie z Jarosławem Kuiszem.
Pomian zwraca uwagę, że kluczem do europejskich kłopotów pozostaje napięcie pomiędzy interesami państw narodowych a interesem całej Unii Europejskiej: „Ten problem przez dłuższy czas bagatelizowano, zapewne także przez panujące w kręgach eurokratycznych przekonanie, że narody to już jest przeżytek, granice pękają, a przyszłością będą regiony”. Państwa narodowe powinny pozostać podstawą Unii, mimo że obecnie są one „wzięte w dwa ognie – przez Brukselę z jednej strony, a tendencje odśrodkowe regionów z drugiej”, a to w połączeniu z kryzysem migracyjnym gotowy przepis na katastrofę. Tylko silna Europa państw narodowych – „twierdza-Europa” – ma szanse poradzić sobie z plagą aktualnych problemów i co więcej – skutecznie pomagać innym.
Pomian zwraca także uwagę, że na tle kłopotów w UE powraca podział między wschodem i zachodem Europy, wzmacniany dodatkowo przez eurosceptyczne władze Polski, Słowacji, Czech i Węgier. A w przypadku Polski sceptycyzm wobec UE nie może być zbyt głęboki z powodów geopolitycznych i kryzysu na Ukrainie. Polacy od czasu nadkruszenia granic międzypaństwowych na Wschodzie poczuli, że przekonanie o „końcu historii” należy włożyć między bajki. Zjednoczona Europa, najlepiej jak najsilniejsza, jawi się w tej sytuacji jako jedna z oczywistych gwarancji naszego bezpieczeństwa.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja
Stopka numeru:
Autor koncepcji Tematu Tygodnia: Jarosław Kuisz.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Wojciech Engelking, Anna Olmińska, Konrad Kamiński, Julian Kania.
Autorka ilustracji: Marta Zawierucha.