Szanowni Państwo,

„Chciałbym być emerytowanym zbawcą Narodu”, powiedział ponad 20 lat temu Jarosław Kaczyński Teresie Torańskiej. Trudno o większy kontrast z odpowiedzią Donalda Tuska, który na podobne pytanie odpowiedział, że chciałby zostać zapamiętany „jako fajny gość”. Z tego samego wywiadu Torańskiej dowiadujemy się również, że obecnego lidera PiS nie interesują fotele ministra sprawiedliwości, premiera czy prezydenta. Woli być „szefem silnej, bardzo wpływowej rządowej partii”. Po ostatnich wyborach Kaczyńskiemu niewątpliwie udało się osiągnąć ten cel.

„Dobra zmiana” – to hasło z kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości było jednym z elementów, które wyniosły partię do władzy, a w połączeniu z ciągiem szczęśliwych zbiegów okoliczności dało jej samodzielną większość. Ta zmiana miała objąć wiele dziedzin życia: w szkolnictwie miało dojść do likwidacji gimnazjów, podniesienia wieku rozpoczęcia edukacji szkolnej i korekty programu nauczania; w dziedzinie sprawiedliwości usłyszeliśmy zapowiedzi zaostrzenia kar, poprawienia skuteczności działania sądów i połączenia urzędu prokuratora generalnego oraz ministra sprawiedliwości; w dziedzinie gospodarki padały m.in. zapowiedzi repolonizacji części sektorów, reformy górnictwa, nałożenia podatku na sklepy wielkopowierzchniowe oraz wsparcia dla małych przedsiębiorców poprzez obniżenie stawki podatku CIT do 15 proc. Najszerszym echem odbiły się jednak zapowiedzi z dziedziny polityki społecznej – 500 zł na każde dziecko, wprowadzenie darmowych leków dla osób po 75. roku życia oraz obniżenie wieku emerytalnego.

Jednak po przejęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość zajęło się wprowadzaniem poważnych zmian, które z wyborczymi zapowiedziami mają niewiele wspólnego. Zwolennicy rządu argumentują, że takie zmiany jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego czy służby cywilnej są koniecznym przygotowaniem do właściwych reform, „oczyszczaniem przedpola”. Odezwały się jednak liczne głosy, iż są to zmiany radykalne i groźne dla stabilności ustrojowej państwa, a także, że Jarosław Kaczyński stara się wprowadzić w Polsce jakiś rodzaj miękkiej dyktatury.

W dzisiejszym numerze prezentujemy Państwu perspektywę zwolenników rządu Prawa i Sparwiedliwości, z którymi dyskutują członkowie naszej redakcji. Zasadniczym pytaniem, które im zadajemy, jest to o kształt rzeczywistości projektowanej przez PiS.

Piotr Zaremba w rozmowie z Wojciechem Engelkingiem przekonuje, że instytucje, którymi w chwili obecnej zajął się PiS, są okopami „starego systemu”, mogącymi zablokować pozytywne zmiany zapowiadane w kampanii, i ten problem należy rozwiązać na samym początku. Z kolei zdaniem Filipa Memchesa ostatecznym celem PiS jest odbudowanie „wspólnoty” zerwanej w roku 1989 w wyniku przemian prowadzonych pod hasłami „liberalnego indywidualizmu”. Podobnie jak Zaremba, tak i Memches twierdzi, że warunkiem tej odnowy jest według Jarosława Kaczyńskiego „wywrócenie obecnego systemu”. Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim przekonuje, że istotą całego programu PiS jest zrealizowanie jednej, zasadniczej obietnicy: empowerment of the people – „upodmiotowienia obywateli”.

Na teksty te odpowiada Karolina Wigura, szefowa działu politycznego i Obserwatorium Debaty Publicznej „Kultury Liberalnej”. Jej zdaniem to, czy PiS ma spójną wizję ładu, który pragnie osiągnąć, jest drugorzędne. Nie czeka nas bowiem ani konserwatywna utopia, ani aksamitna dyktatura – a raczej przynajmniej tymczasowy chaos. O wiele ważniejsze jest jednak, jej zdaniem, że „aby przygotować wartościowe propozycje polskich reform, nie wystarczy zrealizować pomysłów jednej z partii. Potrzebny byłby szerszy proces porozumienia między dwoma zwaśnionymi Polskami. Tak długo jednak, jak w Polsce wzbiera atmosfera wzajemnej niechęci, czasem wręcz pogardy, nie będzie to możliwe. Polsce grozi modernizacyjny pat”.

Z kolei Tomasz Sawczuk z „Kultury Liberalnej” przekonuje, że PiS w swojej polityce kieruje się dwoma motywami – po pierwsze, chęcią wzięcia pełnej odpowiedzialności za władzę, a po drugie, niedookreśleniem pożądanych efektów jej sprawowania. Skutek jest taki, że polityki partii rządzącej nie sposób rozliczyć. Pozostaje krytyka zewnętrzna, oparta na obronie istniejącego porządku prawnego, której PiS z założenia nie akceptuje.

W kolejnych dniach zapraszamy do lektury komentarzy do Tematu Tygodnia. Pierwszym z nich będzie analiza Aleksandry Jasińskiej-Kani, która wyjaśnia, dlaczego jej zdaniem PiS jest partią typowo populistyczną.

Zapraszamy do lektury!

Łukasz Pawłowski

 


 

Stopka numeru:

Autor koncepcji Tematu Tygodnia: Redakcja.

Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Karolina Wigura, Tomasz Sawczuk, Wojciech Engelking.