pszczoly okladka

Pamiętam z dzieciństwa dużą książkę w twardej oprawie, na jej żółtej obwolucie pyszniła się dorodna czarna pszczoła. Była to „Encyklopedia pszczelarstwa”, podręczna pomoc dziadka Michała, który pasiekę przejął od pradziadka Jana. Ten zaś pszczelarstwem zainteresował się pod koniec XIX w., gdy pobierał nauki w szkole rolniczej w Petersburgu. Żółta księga zachęcała do sięgnięcia po nią i wertowania eleganckich, kredowych kart, szybko jednak okazywało się, że jest to zajęcie mało frapujące, a fachowe opisy nie mówią sześciolatce nic ciekawego. Pozostawały więc rodzinne opowieści o pszczelich zwyczajach i obowiązkowy udział w miodobraniach, który obwarowany był serią zakazów i przestróg: nie zakładaj czarnych ubrań, bo pszczoły tego nie lubią, nie hałasuj w pasiece, bo się zdenerwują, na włosy zawsze zakładaj chustkę, żeby przypadkiem któraś się nie zaplątała i nie użądliła. A w tle rozmowy o tym, że jakiś ul znów się wyroił, czyli część pszczół z nową matką postanowiła dokonać secesji i poszukać nowego miejsca do życia, a inny po zimie spadł, co eufemistycznie wyrażało dramat – pszczela rodzina nie przeżyła. Wszystko to wydawało się fascynujące i ciut przerażające. W moim odczuciu te brzęczące dookoła pszczoły tylko czyhały, żeby kogoś zaatakować! Szybko się też zorientowałam, że wiedza wnuczki, a później córki pszczelarzy, jest znana tylko mnie, a opowieściami o życiu pszczół do dziś mogę bawić znajomych, którzy nie mają pojęcia, jak przebiega rójka, czym pszczoły karmi się na zimę, oraz nigdy nie słyszeli, że młode pszczółki są bezbronne i nie żądlą, a każdy rój przyjmie takie zagubione maleństwo z radością. Pszczoły to pasiasta zagadka.

pszczoly 3

Niezmiernie się więc ucieszyłam, gdy na półce księgarni zobaczyłam książkę „Pszczoły”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry. Sama okładka zapowiadała prawdziwą ucztę, a gdy zaczęłam przeglądać kolejne strony, pięknie ilustrowane przez Piotra Sochę, mój zachwyt jeszcze wzrósł. Dostałam w końcu to, czego tak bardzo brakowało mi w dzieciństwie. Bo „Pszczoły” to właściwie dziecięcy atlas pszczelarstwa. Na 37 tablicach zamieszczono informacje o samych owadach – ich pochodzeniu i budowie oraz miejscu i znaczeniu w ekosystemie, opisano historię pszczelarstwa i pracę pszczelarzy oraz zaprezentowano narzędzia, którymi się posługują. Ponadto przytoczono różne interesujące historie związane z pszczołami, jak na przykład tę o Napoleonie Bonapartem, który symbol burbońskiej lilijki zastąpił wizerunkiem pszczoły. Od czasu do czasu encyklopedyczne tablice przeplatane są reporterskimi stronami, imitującymi szpalty gazet, które zawierają pszczele ciekawostki, a nawet przepisy kulinarne na potrawy z miodem. Wszystko na eleganckim, grubym papierze, który wydaje się miejscami poplamiony tak, jakby ktoś czytał „Pszczoły” w domku pszczelarza i niechcący poplamił je miodem.

Wizualnie zresztą książka jest bardzo atrakcyjna i może przyciągnąć każdego na długie godziny. Z jednej strony fenomenalne ilustracje Sochy z precyzją ukazują szczegóły anatomiczne pszczół, a z drugiej – pozwalają zapałać miłością do tych skrzydlatych stworzeń, które przecież większości dzieci kojarzą się z grozą użądlenia. Pszczoły na ilustracjach (oczywiście nie tych, na których pokazywana jest ich budowa) wyglądają poczciwie i patrzą na nas śmiesznymi okrągłymi ślepiami. Wydają się nieco zaskoczone tym, że ktoś na nie zwrócił uwagę. Sympatię budzą również pojawiające się na kartach książki postacie – czy to bartników i pszczelarzy, czy niedźwiedzi, czy wreszcie greckich bogów, wszystkie o pękatych kształtach i kulfoniastych nosach. A ilustracje to nie jedyna zaleta tej książki. Cieszą również opisy opracowane przez Wojciecha Grajkowskiego, objaśniające w przystępny, lecz nie infantylny sposób tajniki życia pszczół i ich opiekunów. Dowiemy się z nich zarówno, jak pszczoły zbierają nektar i robią miód, do czego służy wirówka (u nas w pasiece zwana miodarką) oraz które rośliny są najbardziej miodne, i jak sposoby uprawiania roślin wpływają na pszczelą hodowlę.

pszczoly 2

Wielką wartością tej publikacji jest również jej mocne osadzenie we współczesnym kontekście i zwrócenie uwagi na problemy, z którymi borykają się obecnie pszczelarze. Szerokie zastosowanie pestycydów i innych oprysków w rolnictwie może zaszkodzić pszczołom w sposób bezpośredni i doprowadzić do ich śmierci. Jednak nawet wtedy, gdy nie stosuje się środków owadobójczych, to szkodzi się tym pracowitym owadom poprzez ograniczenie liczby miododajnych roślin. Z perspektywy pszczoły nawłoć i bławatek nie są chwastami, a źródłami nektaru. Podobnie rzecz się ma z wycinaniem drzew przy drogach, szczególnie klonów i lip. Pola pszczelej aktywności drastycznie się kurczą i paradoksalnie to miasta okazują się powoli środowiskiem bardziej przyjaznym pszczołom (oczywiście miasta bez smogu). Wspominane jest również masowe ginięcie pszczół, od lat spędzające sen z powiek wielu pszczelarzom, którego przyczyny nie do końca zostały rozpoznane. Autorzy książki przekonująco pokazują, że ze względu na rolę, jaką pszczoły odgrywają w ekosystemie, są to problemy nie tylko grupy pasjonatów i hodowców. I może dzięki tego typu edukacyjnym publikacjom coraz mniej będzie spraw takich jak ta z Jaszczurowa pod Krakowem, gdzie skargi letników i sąsiadów, którym przeszkadzały pszczoły, o mały włos nie doprowadziły do unicestwienia całej pasieki.

 

Książka:

„Pszczoły”, tekst Wojciech Grajkowski, ilustr. Piotr Socha, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015.

Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.