Policja w Kolonii sama przyznała, że nie zabezpieczała terenu w wystarczający sposób; poszkodowane kobiety opowiadają, że nie mogły znaleźć radiowozów – i rzeczywiście było ich za mało. Policjanci na konferencjach prasowych mówili, że nie byli przygotowani na takie sytuacje, ponieważ wcześniej się z nimi nie spotkali. Z drugiej strony, dowództwo policji i władze w ogóle z pewnością starały się ukryć, że sprawcami mogą być mężczyźni z papierami azylantów. Myślę, że nie tyle wpadły w pułapkę politycznej poprawności, co po prostu bały się reakcji Niemców na te niewygodne fakty.

Bez wątpienia sprawcami seksualnej przemocy były tłumy głównie młodych mężczyzn, uchodźców, emigrantów z krajów o zupełnie innej kulturze niż europejska, zazwyczaj muzułmańskiej. Tego możemy być pewni, nie mamy natomiast mocnych dowodów, że wszyscy pochodzili z ostatniej fali, która napłynęła tego lata i jesieni. A nawet jeśli tak było, to niekoniecznie byli Syryjczykami – wielu Turków, Marokańczyków i przedstawicieli innych narodowości podszywało się pod Syryjczyków, wiedząc, że są wpuszczani do Europy.

Autorka ilustracji: Magdalena Walkowiak
Autorka ilustracji: Magdalena Walkowiak

Religia czy społeczeństwo?

Jeśli pośród atakujących i molestujących byli mężczyźni, którzy pojawili się w Niemczech w ciągu ostatnich miesięcy, jest to z pewnością wynik m.in. tego, że „obsługa” milionów napływających uchodźców skupiła się na rejestrowaniu, zapewnianiu jakiegokolwiek dachu nad głową, ubrania, jedzenia – i niczym więcej. Nawet w dobrze zorganizowanych Niemczech przy skali problemu nie było czasu ani możliwości jakiegokolwiek zakorzenienia ich w nowej sytuacji. Większość przybyszów nadal mieszka w prowizorycznych obozach lub ośrodkach, nie ma pracy ani żadnej wizji przyszłości.

Z pewnością są sfrustrowani: spełniło się ich wielkie marzenie – uciekli z Syrii, Iraku, Afganistanu czy innych krajów, gdzie panuje nędza lub wojna. Zrealizowali swój wielki europejski sen i zaczęła się codzienna rzeczywistość. Skończyły się misie rozdawane dzieciom uchodźców przez Niemców  i przygotowywane w odpowiedzi transparenty „We love Angela Merkel” – zaczęło się życie w nowym świecie. Z pewnością nie tak różowe, jak sobie wyobrażali, choć oczywiście ich frustracja i zagubienie w żaden sposób nie usprawiedliwiają tego, co się wydarzyło.

Zanim jednak zaczniemy winić islam, weźmy pod uwagę, że każdy wielki tłum zgromadzony w jednym miejscu staje się niebezpieczny, szczególnie jeśli jest pijany i świętuje w chaosie. Przed analizą przyczyn kulturowych pamiętajmy o prostej prawdzie psychologicznej: w tłumie stajemy się odważniejsi, pozwalamy sobie na rzeczy, których nie możemy robić, których balibyśmy się jako jednostki.

Przechodząc do kwestii kulturowych: trzeba bardzo mocno zaznaczyć, że przemoc wobec kobiet jest problemem całego świata, niezależnie od religii i kultury – pamiętajmy choćby o gwałtach i morderstwach w chrześcijańskim Meksyku. Podobne sytuacje jak w Kolonii mają miejsce regularnie w Indiach, nie pośród muzułmanów, lecz pośród hinduistów, np. na najważniejszym święcie Holi. Na subkontynencie do gwałtu dochodzi statystycznie co 20 minut, a zbiorowy gwałt w Delhi w 2012 r., którego ofiara zmarła, to czubek góry lodowej. Media indyjskie regularnie donoszą też o kobietach molestowanych ukradkiem w tłumie mężczyzn, na przykład w wielkich sklepach, na lotnisku itp. Wynika to nie tylko z ogromnej liczby ludności.

Przemoc wobec kobiet jest problemem całego świata, niezależnie od religii i kultury. | Max Cegielski

Przypominając o tym, nie zamierzam bynajmniej relatywizować skali tego, co wydarzyło się w Kolonii, nie usprawiedliwiam ani nie uciekam przed problemem. Pokazuję jedynie, że kluczem do zrozumienia wydarzeń nie jest islam, lecz konserwatywne, hierarchiczne i patriarchalne modele społeczne, gdzie kobieta nie jest wolnym podmiotem, człowiekiem zasługującym na szacunek, ale przedmiotem w rękach mężczyzny, który ma prawo decydować o jej losie.

W wypadku Indii mamy dodatkowo do czynienia z bardzo głębokimi zmianami społecznymi, wynikającymi z szybkiego rozwoju społecznego i wielkich nierówności. Konserwatywny model zderza się z nowoczesnymi mediami i rozrywką, gdzie kobieta często zamienia się w atrakcyjny obiekt seksualny. Niewykluczone, że ten sam schemat powtarza się w krajach muzułmańskich. Seksualność, która była tam od wieków skrajnie tabuizowanym tematem, nagle staje się częścią nowej, przychodzącej z Zachodu konsumpcyjnej „kultury przyjemności”.

Wywrócony porządek społeczny

Po gwałtach w Kolonii pojawiły się w mediach informacje o „islamskim rytuale”, „grze” o nazwie „taharrusz”. Nie istnieje jednak taki muzułmański, ani też arabski „obyczaj”, a słowo oznacza po prostu „zbiorowe molestowanie”. Stało się szerzej znane podczas egipskiej wiosny, kiedy policja stosowała takie metody zastraszania wobec demokratycznych aktywistek. Z drugiej strony, do takich sytuacji dochodziło coraz częściej w tłumie na placu Tahrir, który przecież walczył o wolność i demokrację, chciał więcej „zachodnich wartości” i nie składał się bynajmniej z muzułmańskich fanatyków.

Społeczeństwo w momencie transformacji, protestu i zmiany wychodziło z utartych kolein życia, załamywanie się starego porządku oznaczało też brak nowego. Na co dzień w krajach muzułmańskich konserwatywne oddzielenie kobiet od mężczyzn, często nawet w autobusach, jest właśnie metodą zapobiegania jakimikolwiek seksualnym zaczepkom. Zwykle tłumaczone jest szacunkiem do kobiet, choć ważną rolę odgrywa także o honor – honor mężczyzny, który zostałby splamiony, gdyby jego siostra czy żona została napastowana. Nie chodzi więc o podmiotowość partnerek czy członkiń rodziny, lecz znowu o uprzedmiotowienie.

Moje doświadczenia z podróży po krajach muzułmańskich pokazują, że kiedy panuje pokój i normalne, czyli w tym wypadku konserwatywne zasady, kobiety, np. turystki, respektujące ten styl bycia, nie są w żaden sposób zaczepiane. Na Wschodzie strój jest zresztą prostym kodem, przekazem: zasłaniają się kobiety szanowane i wymagające szacunku, odkrywają się kobiety wyzwolone.

I tu się pojawia pytanie: jak bardzo wyzwolone? Dla części mężczyzn nie będzie do końca jasne, czy chodzi po prostu o kobietę nowoczesną, ulegającą zachodnim wpływom, wykształconą i zamożną, czy o kobietę lekkich obyczajów. W momencie zmiany społecznej kod ubrania może stać się nieczytelny. W trakcie różnych rewolucji, wojen, konfliktów kobiety stają się pierwszymi ofiarami – niezależnie od miejsca na świecie.

Strach i niewiedza

Europejski stosunek do kobiet – zresztą przecież bardzo zróżnicowany w zależności od kraju, podobnie jak zróżnicowany jest islam, czy w ogóle kultura muzułmańska – wynika z historii i kultury. Nie da się uczyć czy tłumaczyć pozycji kobiet w oderwaniu od całej indywidualistycznej cywilizacji Zachodu. Na tym zresztą polega zapewne główna różnica. Wschód nie przywiązuje tak dużej wagi do jednostki, ważna jest grupa: rodzina, ród, klan, grupa etniczna, a to zupełnie zmienia myślenie, na przykład o „prawach człowieka” czy podmiotowości.

Tu trzeba wrócić do wydarzeń w Kolonii i zastanowić się, jaki obraz Europy mają uchodźcy i emigranci, którzy do nas przybywają? Co sobie o nas myślą, czy wiedzą, co im wolno, a co nie? W polskich fantazjach na temat uchodźców w ogóle (fantazjach, ponieważ u nas ich prawie nie ma ) stale pojawia się wyobrażenie, że jako goście powinni automatycznie zachowywać się właściwie. My wchodzimy do muzułmańskiego domu i zdejmujemy buty, ponieważ wiemy przynajmniej tyle o ich kulturze. Czy ci młodzi mężczyźni z Kolonii znają naszą kulturę? Skąd mają wiedzieć, że młodych, ubranych po europejsku (czyli niezasłoniętych) kobiet nie wolno napastować?

Zgodnie z obyczajem z pewnością nie wolno molestować kobiet, islam zresztą w ogóle zakazuje gwałtu. A wiele z potępianych przez Zachód praktyk, jak np. żeńskie obrzezanie, nie wynika w ogóle z żadnej tradycji religijnej, lecz plemiennej, z lokalnej kultury. Pamiętajmy też, że różne szkoły islamu, różni interpretatorzy religii głoszą całkiem odmienne reguły małżeństwa czy miejsca kobiety w społeczeństwie.

Ale czy mężczyźni, napastnicy z Kolonii byli w ogóle religijni? Przyjechali do nas, uciekając przed wojną rozpętaną w imię radykalnego islamu lub zwabieni mitem naszego dostatniego i liberalnego życia. Większość z nich zapewne czerpało swoją wiedzę o Zachodzie z internetu, z telewizji, z teledysków i filmów. Jakie kobiety mogli zobaczyć w naszej rozerotyzowanej popkulturze, nie mówiąc już o brutalnej pornografii w sieci? Jak mogą rozumieć coś, z czym sami mamy problem? Przecież my także z trudem odnajdujemy się w pułapkach nowoczesności, między równouprawnieniem a poniżeniem kobiet.

Nie da się uczyć czy tłumaczyć pozycji kobiet w oderwaniu od całej indywidualistycznej cywilizacji Zachodu. | Max Cegielski

Innej kultury nie da się nauczyć, trzeba w niej żyć i być. Uchodźcy i emigranci muszą zacząć pracować, normalnie mieszkać, stykać się na co dzień z Europejczykami, aby się tu odnaleźć i zacząć respektować nasze zasady. To nie stanie się automatycznie, szybko, z dnia na dzień. Podobnie jest w drugą stronę – jak mamy zrozumieć islam czy kulturę arabską, skoro stosujemy mentalne zbitki „terroryści”–„muzułmanie” albo „gwałt”–„obcy”?

Boimy się i mamy do tego prawo. Uchodźcy też się boją, a strach zawsze prowadzi do agresji, w Kolonii – wyrażonej głównie molestowaniem, ale również rabunkami. Być może, żeby zrozumieć, co się tam wydarzyło, musimy na koniec zejść z poziomu kultury znowu na poziom psychologii. Niech każdy młody, niewyżyty seksualnie mężczyzna w Polsce, nabuzowany hormonami, sfrustrowany życiowo zastanowi się, jak by się zachował po pijanemu w tłumie?

Problemy polskiej młodzieży, filmowanie sytuacji seksualnych, gry w „słoneczko”, zmuszanie dziewcząt do zachowywania się jak w filmach porno pokazują, jak wielki problem z szacunkiem do siebie mają nowe zagubione pokolenia. A mężczyźni z Kolonii są zagubieni jeszcze bardziej, wykorzenieni, w nowym świecie, którego nie znają i nie rozumieją. Co nie zmienia faktu, że przestępców trzeba deportować, nie można ukrywać przypadków gwałtów dla uspokojenia sytuacji, ponieważ będzie to miało odwrotny skutek – zaogni konflikt. Pamiętajmy też, że wielu uchodźców przeprasza teraz za wydarzenia w Kolonii.

Nie próbuję usprawiedliwiać sprawców. Chcę tylko zrozumieć, co mogło nimi kierować.