„Modne obecnie próby stawiania znaku równości pomiędzy przemocą wobec kobiet w cywilizacji zachodniej a sankcjonowanym religią i obyczajem kulturowym poddaństwem kobiet w świecie muzułmańskim są dowodem ignorancji i bezwstydnym kłamstwem” – ostro powiedział Alain Finkielkraut w rozmowie z „Kulturą Liberalną”. Te słowa francuskiego filozofa wracają do nas, gdy zastanawiamy się nad głośnymi wydarzeniami w Kolonii i kilku innych niemieckich miastach, które podzieliły europejską opinię publiczną. O zachowaniu niemieckich mediów – które pomyliły rzetelność i bezstronność z ideologiczną poprawnością polityczną w stopniu karykaturalnym – dyskutowano szeroko tak w Niemczech, jak i w polskiej prasie.

Skala zajść i arogancja władz, które jeszcze 1 stycznia br. mówiły o „spokojnym przebiegu” zabawy, stały się wodą na młyn krytyków przyjmowania uchodźców, czy w ogóle imigrantów. Niemal dobrym pretekstem, by z nieskrywaną satysfakcją powiedzieć: „a nie mówiliśmy, że tak będzie?”. W ten klimat Schadenfreude idealnie wpisały się późniejsze zaczepki ze strony szefa polskiego MSZ – który ostentacyjnie pytał swojego niemieckiego odpowiednika, czy w Kolonii nie ucierpiała żadna Polka – oraz europarlamentarzystów PiS.

Zanurzeni w rozgrzanej do czerwoności polskiej debacie publicznej mamy problemy z ustaleniem faktów, a co dopiero z ich zrozumieniem we właściwym kontekście. Łatwa, religijna interpretacja, wyrastająca z kulturowo-geopolitycznej tezy o „zderzeniu cywilizacji”, nie wyjaśnia nam, dlaczego – choć w Europie Zachodniej imigranci z krajów muzułmańskich żyją od kilkudziesięciu lat – nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Z drugiej strony nie sposób pominąć kulturowej tożsamości sprawców.

I tu docieramy do debaty, która toczy się na Zachodzie od lat, a która mówi o bardzo istotnym wymiarze napaści: skoro chodzi o napaści seksualne, to może trzeba przyjrzeć się zajściom właśnie przez pryzmat problemu seksualności i masowej imigracji? Na tle konkretnych spraw toczy się spór o granice dostosowania się imigrantów do kultury przyjmującej (z Finkielkrautem polemizuje np. filozofka Martha Nussbaum).

Zrozumienie tła wydarzeń w Kolonii to konieczna do odrobienia lekcja. Tu możliwe są dwa sposoby rozumowania – bynajmniej nie sprzeczne. Pierwszy, wskazujący na to, że w najnowszej fali migracji do Europy dotarła bezprecedensowo „zmaskulinizowana” grupa przybyszów – głównie młodych mężczyzn – każe pytać o to, jaki obraz Zachodu i naszej obyczajowości przynieśli ze sobą. Czy wszechobecna i ogólnodostępna pornografia, która według psychologów przeorała umysły europejskich i amerykańskich nastolatków, ukształtowała także młodych migrantów?

Druga obserwacja sięga głębiej. Można na wydarzenia w Kolonii spojrzeć jako na zderzenie przedstawicieli społeczeństw tradycyjnych, które nie przeszły żadnej rewolucji seksualnej lat 60. XX w., z wyzwoloną seksualnie Europą Zachodnią. Te dwie interpretacje prowadzą do pytania o seksualną obyczajowość migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz o to, jak na to zderzenie powinna zareagować Europa. Czy przypadkiem – nieco w duchu Michela Houllebecqa – reakcją Starego Kontynentu nie będzie powrót do seksualnych norm sprzed rewolucji lat 60.? W tym kierunku szły sugestie burmistrz Kolonii, która zalecała kobietom, by trzymały się od mężczyzn „na odległość ręki”, poruszały się w grupach lub w męskim towarzystwie. Czy rzeczywiście w imię pokoju społecznego miałoby nas czekać przemodelowanie sfery publicznej i roli kobiet, przed którym ostrzega Finkiekraut?

Takiemu postawieniu sprawy zdecydowanie sprzeciwia się Richard Sennett. Słynny socjolog w rozmowie z Adamem Puchejdą podkreśla, że zajść w Kolonii nie należy interpretować według klucza tożsamości kulturowej sprawców, ale jak każde inne pogwałcenie prawa. Ludzi, którzy się go dopuścili, „traktować należy jak przestępców. Bez względu na to kim oni są”, mówi Sennett i zwraca uwagę, że to tylko niewielki ułamek liczby wszystkich uchodźców przebywających w Europie.

Niestety, apele Sennetta najpewniej nie zostaną wysłuchane. Jak pisze Martin Pollack, „wydarzenia w Kolonii pozostawiły głębokie ślady nie tylko w niemieckiej opinii publicznej”. Zdaniem austriackiego dziennikarza „początkowo w dużej mierze pozytywne nastawienie do uchodźców […], ustąpiło miejsca strachowi, gniewowi i nieufności, które utrudniają racjonalną dyskusję”.

Tymczasem właśnie teraz takiej dyskusji potrzebujemy w Europie. Dyskusji opartej nie na uprzedzeniach, ale na dobrej znajomości świata islamu, w tym postrzegania w nim kobiecej i męskiej seksualności.

Orientalistka, Ewa Machut-Mendecka, zwraca uwagę, że do wydarzeń takich jak w Kolonii dochodziło także w krajach arabskich, m.in. w czasie… arabskiej wiosny, podczas prodemokratycznych protestów na placu Tahrir. Ich przyczyn autorka dopatruje się w trzech czynnikach: surowej obyczajowości islamu, wpływie kultury zachodniej w jej zwulgaryzowanej formie oraz gwałtownej erozji obowiązującego ładu społecznego.

W podobnym tonie wypowiada się Max Cegielski, który dodatkowo podkreśla, że do podobnych przestępstw dochodzi nie tylko w krajach muzułmańskich, ale także w większości hinduistycznych Indiach. Dlatego zdaniem Cegielskiego kluczem do zrozumienia wydarzeń w Kolonii „nie jest islam, lecz konserwatywne, hierarchiczne i patriarchalne modele społeczne, gdzie kobieta nie jest wolnym podmiotem, lecz przedmiotem w rękach mężczyzny, który ma prawo decydować o jej losie”.

Co jednak zrobić, by tego rodzaju zjawiskom zapobiegać w przyszłości? Piotr Ibrahim Kalwas, polski muzułmanin mieszkający w egipskiej Aleksandrii, w rozmowie z Julianem Kanią i Łukaszem Pawłowskim opowiada się za zdecydowanym wymaganiem od przybyszów respektowania europejskich wartości i norm. „Oto postawa, której oczekuję od imigrantów z krajów muzułmańskich. Skoro chcą mieszkać w Europie, to powinni się zachowywać jak Europejczycy”, nawet jeśli będzie to wiązało się z instytucjonalnym przymusem. Czy jednak taka recepta nie doprowadzi do gwałtownego zaostrzenia konfliktu?

Zapraszamy do lektury!

Kacper Szulecki

 


 

Stopka numeru:

Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.

Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Kacper Szulecki, Julian Kania, Adam Puchejda.

Współpraca: Joanna Derlikiewicz, Jan Olejnik, Konrad Kamiński.

Ilustracje: Magdalena Walkowiak.

 


 

POLECAMY TAKŻE:

Multi-kulti to kompletne nieporozumienie. Z Bassamem Tibim rozmawia z Karoliną Wigurą.