Szanowni Państwo,

kiedy Viktor Orbán w roku 2014 podczas jednego z partyjnych przemówień ogłosił, że jego celem jest porzucenie porządku liberalnego i budowa „nieliberalnej demokracji”, w całej Europie zawrzało. Ale od tego czasu podobne głosy coraz donośniej słychać także w innych państwach Starego Kontynentu i zdaje się, że samo pojęcie powoli przestaje być kontrowersyjne.

Na współczesne demokracje patrzymy cynicznie, lecz jednocześnie jesteśmy dziwnie przekonani o ich trwałości. Społeczne oceny wybieranych reprezentantów i instytucji sięgają dna, jednak wciąż w większości postrzegamy demokrację jako ustrój lepszy od innych. Wielu wyborców jest coraz bardziej skłonnych głosować na polityków antyestablishmentowych, by tym systemem wstrząsnąć, jednak nadal wierzy, że mimo wszystko jego fundamenty – takie jak uczciwe wybory, wolności osobiste czy swobodny dostęp do informacji – pozostaną nienaruszone.

Głosy niezadowolenia pojawiają się w całej Europie, dręczonej przez kryzys migracyjny, przeciągającą się zapaść gospodarczą i problemy z własną tożsamością. Czego domagają się obywatele? Stworzenie wyczerpującej listy jest oczywiście niemożliwe, ale możemy wskazać na kilka głównych postulatów formułowanych pod adresem zachodnich demokracji.

Więcej szacunku dla woli większości – jeśli demokracja to rządy większości, która swą wolę wyraża, wybierając reprezentantów, dlaczego zakres ich władzy powinien być w jakikolwiek sposób ograniczany? Mogłoby się wydawać, że po prawie dwustu latach od publikacji „O demokracji w Ameryce” i setek innych książek ostrzegających przed panowaniem „tyranii większości” takich pytań nie powinniśmy już sobie zadawać. Dziś jednak pojawiają się one ponownie, co dowodzi, że ciągle musimy przypominać, dlaczego liberalny komponent demokracji – nakazujący ochronę wolności osobistych każdego obywatela – jest zasadniczy dla każdego ustroju demokratycznego.

„Spójrzmy na Rosję Władimira Putina czy Turcję Recepa Erdoğana. Ich jawną pogardę dla mechanizmów liberalnej demokracji słychać już, gdy mówią: «Skoro zostałem wybrany przez wyborców, to mam wszelkie umocowania do sprawowania władzy»”, mówi Pierre Rosanvallon w rozmowie z Jarosławem Kuiszem. W ten oto sposób „ugrupowania opozycji politycznej zostają w oczach obywateli zredukowane do wyrazicieli małych grup interesu”, a demokracja może łatwo osunąć się w tyranię.

Więcej suwerenności – to postulat ściśle związany z poprzednim. Pojęcie „suwerenności Narodu” stało się prawdopodobnie najbardziej mitologizowaną koncepcją w dzisiejszej debacie publicznej, nie tylko w Polsce. W opinii jego zwolenników przywrócenie większych praw poszczególnym państwom narodowym miałoby doprowadzić do zażegnania większości kryzysów, z którymi boryka się współczesna Europa.

Na ten problem zwraca uwagę Ulrike Guérot w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim. Jej zdaniem „XIX-wieczny nacjonalizm nie sprawdzi się w świecie, w którym państwo narodowe nie jest już skutecznym narzędziem prowadzenia polityki” – nie jest nawet w stanie skutecznie ściągać należnych mu podatków. Dlatego „potrzebujemy demokracji międzynarodowej”.

Więcej zróżnicowanych propozycji politycznych – uderzające podobieństwo między partiami nawet z przeciwnych stron politycznego spektrum często uznaje się za powód wzrostu poparcia dla ugrupowań antyestablishmentowych. W ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce partie takie otrzymały prawie 30 proc. wszystkich oddanych głosów. Ale czy rzeczywiście wprowadzenie bardziej radykalnych postulatów z lewej i prawej strony zwiększy naszą satysfakcję z demokracji?

Z rozmowy Karoliny Wigury z Radosławem Zubkiem wynika, że ważniejszym czynnikiem byłaby raczej poprawa jakości programów partyjnych i większy stopień ich realizacji, a z tym zwłaszcza w Polsce mamy poważny problem. Polskim partiom brakuje nawyku myślenia strategicznego i długofalowego, a ich programy są płytkie i pisane niekiedy dosłownie w ciągu kilku dni. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, że zawarte w nich postulaty będą realizowane. „W pierwszych 2 latach drugiej kadencji rządu Donalda Tuska przyjęto terminowo… 7 proc. projektów ustaw” – mówi Zubek. Taki stan rzeczy jedynie pogłębia rozczarowanie obywateli polityką.

Ale zmiana tej patologii, podobnie jak przełamanie wielu innych słabości systemów demokratycznych, nie wymaga wcale rewolucji. Ta bowiem zamiast poprawić jakość rządów ludu może doprowadzić do ich nagłego końca. Bo, jak twierdzi wspomniany już Pierre Rosanvallon, „odpowiedzią na kłopoty z rządzeniem jest często ucieczka w swoisty autorytaryzm”.

 

Zapraszamy do lektury!

Łukasz Pawłowski


 

Stopka numeru

Koncepcja Tematu Tygodnia: Jarosław Kuisz.

Opracowanie: Karolina Wigura, Łukasz Pawłowski, Joanna Derlikiewicz, Konrad Kamiński.