Krolestwo_okladka

„Królestwo”, wydane nad Sekwaną pod koniec 2014 r., odniosło we Francji spektakularny sukces, sprzedając się w setkach tysięcy egzemplarzy, i spowodowało burzę, gdy okazało się, że nie ma go na liście pozycji nominowanych do Nagrody Goncourtów. Analizując reakcje francuskiej prasy na nową powieść Carrère’a, „Le Magazine Littéraire” uznał nawet, że doszło do swoistej „kanonizacji” pisarza. Z drugiej strony, pisarstwo Carrère’a  jest poza Francją na tyle mało znane, że brytyjski „The Guardian” określił go mianem „najważniejszego francuskiego autora, o którym nie słyszeliście”. Także w Polsce jego książki nie spotkały się początkowo z dużym odzewem. Właściwie dopiero jego przedostatnia powieść „Limonow” wzbudziła zainteresowanie czytelników. „Królestwo” jest jednak kolejnym świetnym kandydatem na bestseller nie tylko we Francji, ale także nad Wisłą. Oto powieść zarazem śmiała i powściągliwa w sądach, a dodatkowo, przez wybór stale aktualnej dla Polaków problematyki wiary, stawiająca pytania, które, choć niełatwe, dzisiaj szczególnie domagają się odpowiedzi.

Szczerość ponad wszystko

Emmanuel Carrère urodził się w 1957 r. Pierwszym wyzwaniem, przed którym stanął jako początkujący pisarz, było wyjście z cienia matki, Hélène Carrère d’Encausse, znanej historyczki Rosji i dożywotniej sekretarz Akademii Francuskiej. Początkowo Carrère pisywał jako krytyk filmowy w „Télèramie” i „Positif”, był też autorem scenariuszy telewizyjnych i filmowych. Przełomowym wydarzeniem w jego karierze literackiej było opublikowanie w 1986 r. „Wąsów”, które sam zekranizował w 2005 r. – inspirowanej twórczością Philipa K. Dicka i „Strefą mroku”, kultowym amerykańskim serialem telewizyjnym z przełomu lat 50. i 60., opowieści o mężczyźnie, którego życie zmienia się w koszmar, gdy pewnego dnia postanawia zgolić wąsy, czego nikt, nawet jego żona, nie zauważa; mało tego, wszyscy przekonują go, że nigdy wąsów nie nosił. Prawdziwą sławę przyniósł mu jednak dopiero przetłumaczony na 23 języki i wielokrotnie ekranizowany „Przeciwnik” z 2000 r. Jej bohaterem jest Jean-Claude Romand – człowiek udający przez kilkanaście lat lekarza, który w desperackiej próbie podtrzymania tej fikcji zdecydował się wymordować całą swoją rodzinę. Od czasu „Przeciwnika” Carrère pisuje już wyłącznie bardzo osobiste powieści non-fiction. Najpierw „Powieść rosyjską” (2007) – rodzinną historię dziadka, Rosjanina z Wehrmachtu, którą naraził się matce sowietolożce. Dwa lata później „Nie moje życie”, w którym opisuje m.in. śmierć siostry swojej ówczesnej partnerki oraz tragedię mieszkańców Sri Lanki po tsunami w 2004 r., którego był świadkiem. W końcu w 2011 r. „Limonowa”, bardzo entuzjastycznie przyjętą biografię rosyjskiego skandalisty, pisarza i polityka, przewodniczącego Partii Narodowo-Bolszewickiej.

Na okładce polskiego wydania „Limonowa” umieszczony został fragment powieści, w którym Carrère przekonuje, że życie Eduarda Limonowa opowiada „nie tylko o nim […] nie tylko o Rosji, lecz o historii nas wszystkich”. Podobnie opisać można większość dzieł Francuza. Jego powieści są zawsze bardzo osobiste, pisane zazwyczaj w pierwszej osobie, a ich bohaterowie są przedstawieni tak, że choć początkowo całkowicie obcy, stopniowo stają się niepokojąco bliscy czytelnikowi. To właśnie szczerość autora oswaja tę obcość i sprawia, że możemy dostrzec nieoczywiste pokrewieństwo z postaciami takimi jak Limonow czy Romand.

Chrześcijaństwo, czyli opowieść jak z Poego

W „Królestwie” Carrère przełamuje kolejne bariery chroniące jego prywatność i wizerunek. Sam wielokrotnie przyznaje, że wiara jest najbardziej osobistym zagadnieniem, z którym próbuje się mierzyć, problemem, który w jego środowisku omija się zawsze szerokim łukiem. Francuski bourgeois spowiadający się z własnej religijności to widok tak rzadki jak polski drobnomieszczanin opisujący swe życie seksualne. Już jednak bourgeois dokonujący autopsychoanalizy nie jest niczym dziwacznym, a to właśnie psychoanalityczne drążenie osobistych słabości i lęków jest metodą wykorzystywaną przez Carrère’a do tego, żeby przybliżyć czytelnikowi trudno uchwytną kwestię wiary. „Królestwo” rozpoczyna się sprawozdaniem z krótkiego okresu, w którym Carrère niespodziewanie stał się człowiekiem żarliwie pobożnym, trzech lat zainicjowanych gwałtownym przejściem od ateizmu do dewocji i zakończonych analogicznym zwrotem w przeciwnym kierunku. Jego ówczesna religijność to klasyczna bigoteria – odpychająca i niezrozumiała. Opis własnego przeżycia religijnego okazuje się jednak najskuteczniejszym sposobem przedstawienia sedna wiary, o którym – jak się wydaje – nie bez powodu zapomnieliśmy w dzisiejszy zlaicyzowanym świecie. Wiara bowiem, jeśli, tak jak autor „Królestwa”, brać ją całkowicie poważnie, wymaga zawieszenia podstawowych norm racjonalności, z pomocą których krytycznie analizujemy rzeczywistość. Carrère pyta, co sprawia, że wielu z nas wierzy w biblijną historię, która zdaje się wymagać porzucenia zasad logiki, odejścia od przekonań, których w innych okolicznościach nie podaliby nigdy w wątpliwość.

Zasadnicza część książki, rekonstrukcja wydarzeń stojących u źródeł chrześcijaństwa, jest właśnie próbą udzielenia odpowiedzi na to pytanie. „Królestwo” jest formą śledztwa (roboczym tytułem książki było „Śledztwo Łukasza”, porzucone jednak, aby uniknąć niezręcznej gry słownej obecnej w języku francuskim – l’enquête de Luc zbyt łatwo przemianować na l’enquête de cul) prowadzonego po to, by zbadać, w jaki sposób zwykła sekta przekształciła się w ogólnoświatową religię. Głównymi bohaterami są Paweł z Tarsu i Łukasz Ewangelista, a opisywane wydarzenia pokrywają się w znacznym stopniu z treścią Ewangelii. Pozornie nie wydaje się to szczególnie atrakcyjne, z biblijnym przekazem każdy jest mniej więcej zaznajomiony, a jeśli chce lekturę Biblii pogłębić, robi to zazwyczaj na własną rękę. Kluczowa jest zatem, jak zwykle, forma. To forma sprawia, że mamy do czynienia z opowieścią w pełni literacką, w której fikcja ma status faktów, a historia chrześcijaństwa tworzy z biografią Carrère’a spójną całość. Powieściopisarz zabiera nas do Cesarstwa Rzymskiego, realistycznie przedstawionego świata małych wspólnot religijnych zatopionych w wielkim ciele politycznym, po którym podróżuje uznany później za świętego Paweł, nazywający sam siebie trzynastym apostołem i nawracający gojów w imię niejakiego Jezusa. Carrère przedstawia jednak tę znaną wszystkim historię w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać. Trudno zresztą te wydarzenia przedstawić w sposób letni. Zdaniem autora, dylematy Pawła w swoim dramatyzmie przypominają dylematy bohatera jednego z horrorów Edgara Allana Poe, a spór apostoła z przebywającymi w Jerozolimie Jakubem i Piotrem jest analogiczny do konfliktów obecnych niemal dwa tysiące lat później w Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Uwspółcześnianie historii antycznej jest zabiegiem bardzo ryzykownym i grozi łatwym popadnięciem w efekciarstwo, lecz Carrère zręcznie unika tej pułapki. „Królestwo”, mimo że fikcja odgrywa w nim rolę równorzędną autentycznym źródłom historycznym, staje się opowieścią o wiele bardziej wiarygodną, „autentyczną”, bliższą naszemu doświadczeniu niż same te źródła. Tam gdzie historycy francuscy czy dawni rzymscy kronikarze ograniczają się do opisu suchych faktów, Carrère odwołuje się do tła politycznego, opisu obyczajów i do własnych duchowych doświadczeń. Powieść ta jest jednocześnie dobrym przykładem wieloznaczności terminu „prawda” w literaturze. Carrère wcale nie ukrywa, kiedy zmyśla, a zmyśla często, np. opisując dość swobodnie pewne postacie z Ewangelii lub dumając nad możliwymi motywacjami postaci historycznych, ale dzięki prostocie i szczerości ta fantazyjna opowieść jest przekonująca. Bohaterowie stają się tu trójwymiarowi, a historia zaskakująco bliska, co okazuje się niezbędne, by podjąć próbę odpowiedzi na stawiane przez Carrère’a pytania o istotę wiary i chrześcijaństwa.

Największą wartością „Królestwa” jest właśnie jego zdolność do zaangażowania czytelnika, zmuszenia do zajęcia stanowiska w nieustającym sporze o sens wiary, wzbudzenia wątpliwości, których nie można łatwo zlekceważyć. Nie dzieje się to jednak w sposób gwałtowny. Carrère tak prowadzi narrację, abyśmy powoli, stopniowo zaczęli sobie zdawać sprawę, czym, zdaniem autora, jest tytułowe Królestwo. Pośpieszne próby udzielenia czytelnikowi bezpośredniej odpowiedzi spaliłyby na panewce, wydałyby się banalne albo nadmiernie skomplikowane.  Tym bardziej że naprawdę trudno jest opisać prawdziwą wiarę. Królestwo Chrystusa bowiem „nie jest z tego świata”. Wymyka się rozumieniu, jest wyzwaniem dla naszej naukowej racjonalności, przyzwyczajonej do logiki arystotelesowskiej i obowiązku stawiania falsyfikowalnych hipotez. Autor musi wziąć zatem pod uwagę ewentualny sceptycyzm czytelnika i potraktować go niczym nowych członków sekty, powoli wtajemniczanych w jej praktyki. W konsekwencji „Królestwo” raczej próbuje oswoić nas ze światem ludzi wierzących, niż przekazać nam jego przesłanie, którego nie sposób wyrazić słowami.

Wyzwanie dla wszystkich

Carrère, który w trakcie pisania książki od dawna był już ateistą, ale, jak twierdzi, „nie chce przychylać się do własnej opinii”, napisał „Królestwo” po to, by zmierzyć się ze swoimi własnymi poglądami. I rzeczywiście wartości tej książki należy upatrywać w zdolności do podważania utartych przekonań, chociaż Jérôme Garcin, krytyk literacki piszący dla „Le Nouvel Observateur”, twierdzi, że jest odwrotnie – powieść Carrère’a dostarcza każdej ze stron argumentów pozwalających potwierdzić własne stanowisko. O jakości „Królestwa” najlepiej świadczy to, że rację ma i Carrère, i Garcin. Książka po prostu wychodzi poza ten spór i opisuje kwintesencję duchowości chrześcijańskiej w sposób na tyle bezstronny, na ile to tylko możliwe, przez co staje się intelektualnym wyzwaniem dla wszystkich, którym religijność nie jest obojętna – bez względu na to, czy ją zwalczają, czy pragną jej rozkwitu. Z pytaniami o to, czy dobrze ją zrozumieli i na czym polega jej istota, powinni się skonfrontować wszyscy – i ateiści, i agnostycy, i wierzący. Przy czym nie należy się spodziewać, że na te pytania można udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Carrère wywołuje w nas tylko filozoficzne zdziwienie, niepokój o stan naszej samowiedzy, po czym stara się zbliżyć do jednego z możliwych rozwiązań niespodziewanego problemu, ale ostatni krok, ostateczna decyzja, w którą stronę należy pójść, zależy już tylko od nas.

 

Książka:

Emmanuel Carrère, „Królestwo”, przeł. Krystyna Arustowicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.