Ostatnio sporo się dzieje u filmowych superbohaterów. Każdego roku powstają produkcje, które w dniu premiery stają się hitami kasowymi. Wiele z nich to kontynuacje rywalizujące ze swoimi poprzednikami, zarówno w zakresie sukcesu finansowego, jak i sprawności artystycznej. Wszystko to sprawia, że każdy film stanowi kolejne rozwinięcie prezentowanej widzom wielowątkowej historii, natomiast twórcy bardzo często podejmują się reinterpretacji utartych znaczeń – zarówno jeśli chodzi o tożsamość bohaterów, jak i dramaturgiczną konstrukcję komiksowej opowieści. Tak jest też w przypadku najnowszego filmu ze stajni Marvela – „X-Men: Apocalypse” Bryana Singera, w którym próżno szukać jednoznacznie złej postaci: każdy bohater czyni dobro. Warto więc zadać pytanie: czy superprodukcja o mutantach ratujących świat przed zagładą może mieć podłoże teologiczne?
Dawno temu w komiksowej Ameryce
Marvel Comics, obok konkurencyjnego DC Comics, jest jednym z najważniejszych wydawnictw na amerykańskim rynku komiksowym. Jego czołowi twórcy – Stan Lee i Jack Kirby – kreowali swoich bohaterów w oparciu o aktualną sytuację polityczno-społeczną w USA. Badacze komiksów dostrzegają analogię pomiędzy X-Menami a ruchem praw obywatelskich – prototypem profesora Xaviera, dążącego do porozumienia mutantów i ludzi, był Martin Luther King, natomiast Magneto – Malcolm X [1]. Popularność komiksów była jednym z głównym czynników, który zadecydował o przeniesieniu obrazkowych historii na wielki ekran, co jeszcze bardziej przyczyniło się do wzrostu zainteresowania światem superbohaterów.
Seria filmów o X-Menach rozpoczęła się w 2000 r., kiedy do kin wszedł „X-Men”, także w reżyserii Bryana Singera. Film zebrał entuzjastyczne recenzje i zarobił prawie 300 mln dol. na całym świecie (co ciekawe, jest to najniższy wynik pośród wszystkich filmów tej sagi). Wydaje się, że to właśnie ten moment był początkiem odrodzenia kina superbohaterskiego powstającego na kanwie komiksów. Dziś, 16 lat po jego premierze, na ekranach gości kolejna część wielkiej historii o mutantach – „X-Men: Apocalypse”.
Film, będący kontynuacją „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie”, dopełnia trylogię, której akcja rozgrywa się w latach 80. Tym razem twórcy nie ograniczają się tylko do tej perspektywy czasowej – by przedstawić pełne losy mutanta Apocalypse’a, przenoszą widza nawet do starożytnego Egiptu. Następnie widz przerzucany jest do coraz to innych miejsc. Pokazanie wydarzeń zachodzących w latach 80. w takich krajach jak Egipt, USA, NRD czy Polska stanowi wprowadzenie do głównego wątku historii: walki X-Menów z Apocalypse’em o ocalenie świata. Umieszczenie fabuły w różnych zakątkach Ziemi uatrakcyjnia warstwę wizualną, jednocześnie w sposób logiczny zawiązując akcję pod kolejne zdarzenia: w USA instytut profesora Charlesa Xaviera kształci kolejne pokolenie mutantów, w Egipcie odradza się Apocalypse, który zwiększa moc swojej przyszłej zwolenniczki – Storm, w Berlinie Wschodnim trwają nielegalne walki mutantów, w Polsce natomiast ukrywa się oskarżany o zbrodnie przeciw ludzkości Magneto. Wielość miejsc akcji nie razi chaotycznością, każda ze scen klarownie ukazuje losy przyszłych członków antagonistycznych drużyn Xaviera i Apocalypse’a.
W młodości siła
W najnowszej części przygód X-Menów widz śledzi losy młodych superbohaterów, dla których starcie z Apocalypse’em jest pierwszą okazją do pełnego wykorzystania własnych mocy. Podopieczni profesora Xaviera stanowią grupę nieopierzonych herosów, którzy każdego dnia uczą się panować nad swoimi zdolnościami. Pomimo ich młodego wieku to na nich spoczywa odpowiedzialność za losy świata. Są bohaterami krystalicznymi, niemającymi wątpliwości moralnych, wiedzącymi, że to, co robią, jest słuszne. W ich działaniu dostrzega się jedną wspólną cechę: pragną czynić dobro, a raczej pewien jego rodzaj, o określonej teologicznej definicji. Według Mieczysława A. Krąpca OP pragnienie jakiegoś dobra ze względu na inne dobro można nazwać tzw. dobrem użytecznym – to dobro-środek, w którym pożąda się „jakiegoś dobra jako środka podporządkowanego innemu celowi” [2]. Postępowaniu Jean Grey, Cyclopsa czy Nightcrawlera przyświeca jeden cel – ocalenie Ziemi przed destrukcyjnym działaniem Apocalypse’a. Ich działania nie są motywowane osobistymi pobudkami. Mimo że są młodzi, brakuje u nich egotycznego zachowania właściwego nastolatkom. Nieumiejętność kontroli nad posiadaną mocą dość nieoczekiwanie staje się ich największym atutem – nieskrępowani dorosłymi nakazami i zakazami korzystają z własnej potęgi w indywidualny sposób, zaskakując boga apokalipsy.
Nowy bóg
Losy kilkunastu mutantów pojawiających się w najnowszym filmie Singera łączy tytułowy bohater. Pomimo że na tle wszystkich superbohaterów Apocalypse wypada blado, to sam koncept tej postaci jest – paradoksalnie – atutem filmu. Jego prawdziwie imię to En Sabah Nur, co w języku arabskim oznacza „Światło Poranka”. Jako pierwszy posiadł niezwykłe umiejętności, dzięki którym stał się najpotężniejszym z mutantów. Każde pojawienie się Apocalypse’a zwiastuje nadchodzącą zagładę; to bóg, który odradza się wtedy, gdy na Ziemi dzieje się źle – zsyła wówczas na nią karę. Podobnie jak w proroczej księdze Nowego Testamentu, pojawia się zawsze w towarzystwie czterech jeźdźców, których wybiera spośród mutantów, obdarowując ich jeszcze większymi mocami. Tej łaski dostępują Storm, Angel, Psylocke oraz Magneto, stając się jednocześnie poplecznikami nowego boga. Zawiedziony światem lat 80., w którym ludzkość zachłysnęła się potęgą technologii (symboliczne odpalenie rakiet największych światowych mocarstw w kosmos), Apocalypse postanawia dokonać jego destrukcji, ratując jedynie mutantów. Wydaje się, że postępowanie tytułowego bohatera jest słuszne – pragnie, aby Ziemia ponownie się odrodziła, natomiast jego apokalipsa niesie nadzieję na lepsze jutro. Z czego zatem wynika stanowczy sprzeciw drużyny dowodzonej przez profesora Xaviera wobec planów Apocalypse’a?
Losy kilkunastu mutantów pojawiających się w najnowszym filmie Singera łączy tytułowy bohater. Pomimo że na tle wszystkich superbohaterów Apocalypse wypada blado, to sam koncept tej postaci jest – paradoksalnie – atutem filmu. | Tomasz Gęsina
O ile postępowanie grupy młodych X-Menów motywowane jest dobrem użytecznym, o tyle zachowanie Apocalypse’a związane jest z dobrem przyjemnym, czyli dobrem-celem osobistym. Ostatecznym celem tego typu dobra jest to, co darzymy szczególnym uwielbieniem – efekt czynności pożądanej [3]. Apocalypse, dokonując aktu destrukcji, za każdym razem zakłada ponowne odrodzenie świata, którego jedynym stałym elementem jest obecność mutantów. Nowy bóg nie pragnie śmierci swych przeciwników, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, iż tak jak on są oni częścią jednej wspólnoty, której przeznaczeniem jest sprawowanie władzy nad ludźmi. Ponadto każdy mutant staje się gwarantem jego potęgi – sekret niezwykłych mocy tytułowego bohatera tkwi w tym, iż przez tysiące lat przejmował zdolności innych.
Zarówno zwolennicy profesora Xaviera, jak i sam Apocalypse czynią zatem dobro, różni ich jednak „cel pożądań oraz sposób pożądania ze względu na przedmiot” [4]. Quicksilver, Jean Grey czy Nighcrawler w zagładzie świata widzą realizację planów tytułowego bohatera, z kolei on sam postrzega ją jako jedyny sposób oczyszczenia, obmycia z win ówczesnej cywilizacji, zaślepionej potęgą technologii. Na taką konstrukcję antybohatera można spojrzeć przez pryzmat „Poza dobrem i złem. Preludium do filozofii przyszłości” Fryderyka Nietzschego: „coś co dana epoka uznaje za złe, zwykle jest anachronicznym pogłosem czegoś, co niegdyś było uznawane za dobre – atawizm starszego ideału” [5]. W przeszłości działania Apocalypse’a były uznawane za należytą karę za grzechy ludzkości – zagłada była warunkiem odkupienia win i ponownych narodzin Ziemi. Dopiero pojawienie się krystalicznych, wierzących w wyznawane ideały wychowanków szkoły profesora Xaviera zmienia to rozumienie dobra – nowy bóg, owszem, pragnie wybawić świat od grzechu, ale jego nieomylność zostaje podważona przez młode pokolenie X-Menów.
Na rozstaju dróg
Ppomiędzy wychowankami profesora Xaviera a Apocalypse’em sytuują się Mystique oraz Magneto, którzy, pomimo przynależności do poszczególnych grup, podążają własnymi ścieżkami. Każde z nich opiera swoją siłę na niezależności, którą Nietzsche definiuje jako przywilej potężnych [6]. To równocześnie zwolennicy i przeciwnicy autorytetu profesora Xaviera. Mystique stanowczo podkreśla odrębne stanowisko dotyczące wychowywania młodego pokolenia X-Menów – jest zdecydowaną zwolenniczką pełnego wykorzystywania posiadanych mocy, a nie ich kontrolowania, a tego uczy szef instytutu. To dorosła buntowniczka, która niejako patronuje swoim mniej doświadczonym kolegom. Z jednej strony spada na nią odpowiedzialność dowodzenia grupą młodych mutantów, z drugiej – przez cały czas mierzy się z piętnem „Wielkiej Mystique”, z którym nieskutecznie próbuje zerwać.
Wątek Mystique łączy się z losem innego bohatera serii – Magneto, granego przez Michaela Fassbendera, który daje świadectwo swojego talentu. Jego rozpacz czy wściekłość po stracie bliskich osób są niezwykle wiarygodne, można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że przemycił do filmu o superbohaterach nieco kina psychologicznego. Jego kreacja to interesujące studium bohatera, który tak naprawdę nie opowiada się po żadnej ze stron wojny. Pozostali zwolennicy nowego boga – Storm, Angel i Psylocke – wierzą w misję tytułowego bohatera filmu: jej celem jest zesłanie na świat apokalipsy, dzięki której ten świat będzie mógł się odrodzić. Z kolei Magneto jest postacią niejednoznaczną, również pragnie odrodzenia Ziemi (oczyszczenia jej z grzechów współczesnego świata), do którego dąży Apocalypse, lecz jego działania są przede wszystkim motywowane pragnieniem zemsty po stracie bliskich. Fakt, że decyduje się na walkę u boku potężnego mutanta, świadczy o utracie wiary w ideały dotyczące równości ludzi i mutantów, które wpoił mu Xavier. Wszystko to czyni z Erika bohatera tragicznego, sytuującego się pomiędzy skonfliktowanymi siłami, uznającego klarowne definicje dobra i zła, którymi posługują się zwolennicy jedności mutantów i ludzi, za puste slogany.
Dobro zwycięża dobro
Najnowszy film o przygodach X-Menów reinterpretuje rolę dobra w kinie superbohaterów. Apocalypse, niosąc zniszczenie świata, zakłada jego ponowne narodziny. To kolejny sąd ostateczny, w którym ukarani zostaną ludzie i niewierzący w jego idee mutanci, a cudownie ocaleni staną się gwarantem potęgi. Przeciwstawienie mu krystalicznych, młodych bohaterów, kierujących się dobrem użytecznym, podważa odwieczną zasadę nowego boga. Ponadto wzbogacenie fabuły o postaci nieopowiadające się jednoznacznie po którejś ze stron konfliktu (Mystique, Magneto) jeszcze bardziej podkreśla atuty filmu Singera. Wszystko to sprawia, że widz ma do czynienia z interesującym kinem superbohaterów, które stanowi kolejną mocną pozycję w kinowym uniwersum Marvela.
Przypisy:
[1] Mateusz Maleszka, „Sean Howe: «Niezwykła Historia Marvel Comics», Kraków 2013 (recenzja)”, „Toruńskie Studia Bibliologiczne” 2014, nr 1 (12), s. 169.
[2] Mieczysław Albert Krąpiec OP: „O dobru” [w:] „Spór o dobro”, Zadania Współczesnej Metafizyki, t. 14, red. Andrzej Maryniarczyk SDB, Katarzyna Stępień, Paweł Gondek, Lublin 2012, s. 29.
[3] Tamże.
[4] Tamże.
[5] Friedrich Nietzsche, „Poza dobrem i złem. Preludium do filozofii przeszłości”, przeł. Grzegorz Sowinski, Kraków 2012, s. 104.
[6] Tamże, s. 43.
Film:
„X-Men: Apocalypse”, reż. Bryan Singer, USA 2016.
*Ikona wpisu: fot. materialy prasowe Imperial-Cinepix