Ostatnio media obiegły wieści, że po 40. roku życia ludzie powinni pracować tylko trzy dni w tygodniu, gdyż wówczas najlepiej wykorzystują swoje zdolności poznawcze. Dowodem miały być badania australijskich naukowców. To co nastąpiło potem, to medialna lawina, która zwykle towarzyszy sytuacji, w której średniej jakości nauka spotyka się z niskiej jakości dziennikarstwem.

Naukowcy, wykorzystując dane z badań gospodarstw domowych, chcieli sprawdzić, jak długość pracy w wieku średnim wpływa na zdolności poznawcze osób w tym wieku i osób starszych. Na pierwszy rzut oka wydaje się to zadaniem prostym. Wystarczy zapytać starszych ludzi, jak długo pracowali, i zmierzyć ich zdolności poznawcze, a potem sprawdzić, jak jedno ma się do drugiego.

Problem polega na tym, że nawet jeśli jakiś związek znajdziemy, to nie wiemy, co jest przyczyną, a co skutkiem. Powiedzmy, że rzeczywiście wśród osób pracujących krócej zaobserwujemy większe możliwości intelektualne na starość. Być może dłuższa praca wypala człowieka i potem na starość ludzie długo pracujący mają problemy kognitywne. Ale być może ludzie bardziej biegli umysłowo pracują na lepiej opłacanych stanowiskach, więc mogą sobie pozwolić na to, by pracować mniej. Wtedy też zaobserwowalibyśmy większą sprawność umysłową w grupie pracującej krócej, ale nie byłoby to efektem krótszej pracy.

Jak sobie z takim problemem poradzić? Autorzy zamiast zmiennej, która może być zarówno skutkiem, jak i przyczyną (czyli tutaj: liczba przepracowanych godzin), używają tzw. zmiennych instrumentalnych (ang. instrumental variables). W naszym przykładzie są to takie zmienne, które (najprawdopodobniej) mają wpływ na liczbę przepracowanych godzin, ale nie są w żaden sposób związane ze zdolnościami kognitywnymi danej osoby.

Dobrym przykładem jest poziom bezrobocia w okolicy, którą zamieszkuje dany respondent. Prawdopodobnie im wyższe bezrobocie, tym mniej dana osoba pracuje, ale niewiele ma to wspólnego z jej inteligencją. Innymi słowy jeśli odkryjemy, że w okolicach dotkniętych bezrobociem staruszkowie są bardziej inteligentni, to najprawdopodobniej wynika to z tego, że nie pracowali zbyt dużo – bo rejony takie same z siebie raczej nie przyciągają ludzi inteligentnych.

Autorzy w swym badaniu w funkcji zmiennych instrumentalnych wykorzystali, oprócz wspomnianego poziomu bezrobocia, także rejon kraju, liczbę posiadanych dzieci, wielkość doświadczenia zawodowego, a także to, czy któryś rodzic respondenta żyje, czy respondent otrzymywał pomoc społeczną, czy jest obywatelem australijskim oraz czy posiada dom. To ujawnia pierwszy problem z tym badaniem, bo autorzy nie tłumaczą doboru tych zmiennych, na przykład tego, jaki wpływ na liczbę przepracowanych godzin ma posiadanie domu. Zatem dobór ten wydaje się być w dużej mierze arbitralny, a co za tym idzie – kontrowersyjny.

Co gorsza, niektóre z proponowanych zmiennych mogą być potencjalnie powiązane ze zdolnościami kognitywnymi. Na przykład ludzie o lepszych zdolnościach kognitywnych prawdopodobnie krócej pozostają bez pracy, więc mają większe doświadczenie zawodowe. Tego typu błędy powodują, że cały model staje się niewiarygodny ze względu na błędy u samych założeń.

Problem ten ujawnia się bardzo szybko, bo po analizie statystycznej w samej pracy. Związek z przepracowanymi godzinami ma jedynie: wielkość doświadczenia zawodowego, liczba dzieci (dodatni dla mężczyzn i ujemny dla kobiet), ale przede wszystkim to, czy dana osoba pobierała zasiłki (a tu też może wystąpić niedozwolony związek z inteligencją respondenta). Wpływ geografii okazał się słaby i zróżnicowany między kobietami i mężczyznami, zaś poziom bezrobocia zupełnie nieistotny.

Te instrumentalne zmienne zostały przekształcone w pojedynczy substytut liczby przepracowanych godzin i ten substytut porównany ze zdolnościami kognitywnymi respondentów. Okazało się, że taki związek istnieje i stąd wniosek, że mniej godzin pracy w wieku średnim przekłada się na lepsze zdolności kognitywne. Ale pamiętajmy, że równie uprawnioną interpretacją jest stwierdzenie, że jest to tylko związek zdolności poznawczych z doświadczeniem zawodowym i pobieraniem pomocy społecznej. Jednocześnie wyniki modelu pozostają wątpliwe ze względu na prawdopodobnie wadliwą strukturę.

Jak zatem widać, badanie to ma swoje problemy metodologiczne. Zresztą nie przeszło jeszcze procesu weryfikacji (peer review) i jest jedynie szkicem. Cały problem jednak w interpretacji wyników przez dziennikarzy, którzy przyjęli wyniki z pełnym zaufaniem i bez wnikania w ich jakość. O niskim poziomie zrozumienia zasad nauki świadczy powtarzane w artykułach stwierdzenie, że artykuł został opublikowany w „Melbourne Institute Working Paper Series”. Wszyscy zajmujący się nauką wiedzą, że to nie jest publikacja naukowa, a jedynie prezentacja wstępnej wersji (working paper). Po drugie, nie zweryfikowali oni jakości badań, a nawet jeśli nie byli tego w stanie zrobić samodzielnie, to nie zwrócili się o radę do osoby znającej metodologię badań naukowych. Po trzecie, widać brak elementarnej logiki w wyciąganiu wniosków. Nawet jeśli te badania byłyby bez zarzutu, to stwierdzenie, że powinniśmy pracować 3 dni w tygodniu, tylko dlatego, że przy takim wymiarze czasu pracy na starość nasze zdolności poznawcze będą w najlepszym stanie, jest sporym nadużyciem.

Załóżmy, że z badań wynikałoby, że najlepsze zdolności poznawcze mają osoby, które procowały tylko godzinę tygodniowo – czy oznaczałoby to, że powinniśmy pracować tak mało? To oczywiście absurd – bo celem pracy nie jest maksymalizacja zdolności kognitywnych na starość, ale utrzymanie siebie i rodziny.

Niestety proces raportowania wyników badań naukowych jest wielkim problemem, bo głównym kryterium jest sensacyjność wyniku i zupełnie nieistotna jest jakość badań. Dlatego często, w krótkich odstępach czasu, słyszymy o wynikach wzajemnie sobie przeczących. Kto dziś w końcu wie, czy powinniśmy jeść masło, czy margarynę, zrezygnować z mięsa, czy też nie? To zaś podważa zaufanie do nauki jako takiej, bo skoro naukowcy przeczą sobie nawzajem, to cóż warte są ich wyniki? A konsekwencje bywają poważne – często śmiertelne – jak w przypadku ruchów antyszczepionkowych, które żerują na podważaniu osiągnięć nauki.

 

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: pexels.com.