Łódzki festiwal to unikalne wydarzenie filmowe. „Kamera Akcja”, jako festiwal krytyków, przenosi punkt ciężkości z programu kinowego na warsztaty i panele dyskusyjne. To one są najlepszym zaczynem dla intelektualnego fermentu, który ma zaowocować nie tylko refleksją nad rolą krytyki w przemyśle filmowym. Sami krytycy, zajmujący się filmem profesjonalnie albo stawiający dopiero pierwsze kroki, uczą się w Łodzi warsztatu i sposobu dotarcia do odbiorców.
Trudno spójnie opisać to, co oferuje łódzki festiwal – nie da się bazować, jak zazwyczaj to bywa w relacjach, na tytułach konkretnych filmów, które pojawiły się w programie. Zdecydowanie szerszą perspektywę dają nagrania dyskusji i spotkań, które odbyły się w Łodzi i w większości będą dostępne w internecie. Można jednak podkreślić obecność tematów, które częściej niż inne powracały, zarówno w zakresie wyboru filmów, jak i panelistów czy problemów do dyskusji.
HollyŁódź
Bez wątpienia jednym z wiodących wątków była „Łódź filmowa”. Powstanie Narodowego Centrum Kultury Filmowej oraz przeniesienie festiwalu „Transatlantyk” z Poznania do Łodzi, wzbudziło (po raz kolejny) dyskusję o filmowym charakterze miasta, które w ostatnich latach musiało pogodzić się z utratą tytułu centrum produkcji polskiej kinematografii na rzecz Warszawy. Podczas panelu o obiecującej nazwie „HollyŁódź: mit czy rzeczywistość?” dyskutanci szukali jednak odpowiedzi na inne pytanie: w jaki sposób ściągnąć do Łodzi filmową turystykę? Podążając za uwagą Ewy Cieszewskiej, filmoznawczyni z Uniwersytetu Łódzkiego, goście reprezentujący instytucje kultury zgodzili się, że odbudowa pozycji miasta jako ośrodka produkcji jest nierealna, więc należy odwołać się do jego filmowej historii, odkryć ją i zaprezentować odbiorcom.
Rafał Syska, dyrektor Narodowego Centrum Kultury Filmowej, Joanna Łapińska, nowa dyrektorka festiwalu „Transatlantyk”, przez wiele lat związana z „Nowymi Horyzontami”, oraz Anna Michalska z Muzeum Kinematografii zaprezentowali działanie swoich instytucji, wyraźnie akcentując konieczność przyciągania do Łodzi ludzi spoza miasta. NCKF, którego otwarcie zaplanowano na lata 2017–2018, zaprezentuje trzy duże wystawy stałe i szereg mniejszych ekspozycji, mających nie tylko dotyczyć historii polskiego kina, lecz także, wedle zapowiedzi Syski, przybliżyć proces powstawania filmu i zmieniające się technologie. Na poniekąd słuszną sugestię jednego z uczestników, dotyczącą wątpliwej zasadności tworzenia kolejnej instytucji, której zakres działalności będzie do pewnego stopnia dublował się z istniejącym, cierpiącym z powodu zbyt małej liczby pracowników Muzeum Kinematografii, dyrektor odpowiedział, że dzięki temu można uniknąć stworzenia „molocha”, który zagarniałby wszelkie fundusze i monopolizował wpływ na filmowy wizerunek Łodzi.
Lepiej, jak w przypadku „Kamery Akcji”, rozwijać się stopniowo, w sposób zbalansowany i obserwując reakcje odbiorców. | Mateusz Góra
Oprócz powstania NCKF ciekawym elementem budowania wizerunku Łodzi jako miejsca docelowego turystyki filmowej jest pojawienie się festiwalu „Transatlantyk”, przeniesionego w niezbyt udany sposób z Poznania. Tegoroczna edycja, której zdecydowanie brakowało wyraźnego rysu programowego, dała organizatorom jasno do zrozumienia, że nie da się powtórzyć w każdym miejscu tej samej formuły. Ważne jest zrozumienie miasta, w którym odbywa się festiwal i oczekiwań jego mieszkańców. Dlatego organizacją przyszłej edycji zajmie się Joanna Łapińska, odpowiedzialna wraz z Romanem Gutkiem za stworzenie renomy festiwalu „Nowe Horyzonty”, największej i jednej z najlepiej programowanych imprez filmowych w Polsce. Zapowiedzi Łapińskiej nie były zaskoczeniem – program „Transatlantyku” zostanie uproszczony i zyska indywidualny charakter, chociaż nowa dyrektorka nie chciała zdradzić, jak dokładnie będą wyglądały te zmiany.
Przepis na dobry festiwal
Przypadek „Transatlantyku” jest także interesujący w odniesieniu do historii „Kamery Akcji”, która narodziła się jako mała impreza zorganizowana przez Przemysława Glajznera i Malwinę Czajkę, wówczas dwójkę studentów. Przez kolejne lata rozwijali oni stopniowo formułę oraz powiększali swoją imprezę, zapraszając co roku coraz więcej gości i wyrabiając u swojej widowni świadomość, jak ważne jest przyglądanie się krytyce z odpowiedniego dystansu i w analityczny sposób. Strategia zbalansowanego rozwoju doprowadziła do tego, że obecnie w Łodzi pojawiają się najważniejsze dla polskiego kina osoby, nie tylko krytycy, lecz także reżyserzy, organizatorzy imprez filmowych czy aktorzy. Wypracowywanie charakteru tej w gruncie rzeczy niszowej i specjalistycznej imprezy trwało latami i odbywało się ze zrozumieniem klimatu Łodzi. Próba przeniesienia Transatlantyku z gotową już formułą do nowego miejsca i przygotowania od razu dużego, kosztownego wydarzenia była od początku skazana na porażkę i ostatecznie się nie powiodła. Lepiej, jak w przypadku wielu innych imprez, w tym „Kamery Akcji”, rozwijać się stopniowo, obserwując reakcje odbiorców.
Obserwacja oczekiwań miała szczególnie duży wpływ na znaczące zmiany struktury programu „Kamery Akcji” w ostatnich latach. Jeszcze niedawno projekcje były dodatkiem do wydarzeń warsztatowych i paneli dyskusyjnych. Organizatorzy słusznie stwierdzili, że należy wybierać te filmy, które mogą być dla wyrobionych widzów, jakimi są krytycy, interesujące, ale w natłoku innych wydarzeń oraz głośniejszych tytułów, mogły umknąć ich uwadze w czasie letnich festiwali. Dzięki temu widzowie otrzymują zestaw filmów, którego zróżnicowanie prowokuje do dyskusji. Często są to filmy w sposób bardziej lub mniej udany eksperymentujące z językiem kina. Jednego wieczoru zostały zestawione na przykład „Creative Control” Benjamina Dickinsona, pretensjonalna i płytka czarno-biała opowieść o niedalekiej przyszłości, w której technologia wniknie w nasze życie tak dalece, że przestaniemy odróżniać złudzenie od rzeczywistości, i świetne „Baby Bump” Kuby Czekaja, czyli czerpiąca z komiksu i estetyki telewizji lat 90. historia chłopięcego dojrzewania oraz jego uniezależniania się od matki. Takie zderzenia naturalnie prowokują do dyskusji, są jaskrawe i wyraziste, na zmianę rozczarowują i zachwycają. Wszystkie z prezentowanych na festiwalu filmów stanowią dla krytyków także okazję do tego, aby wyraźniej ujrzeć przemiany współczesnego kina.
Pola działalności współczesnej krytyki
Intensywnych zmian, które zachodzą we współczesnym kinie, nie da się jednak pokazać wyłącznie za pomocą odpowiednio zbudowanego programu filmowego. W tym roku podczas festiwalu odbyły się dwie dyskusje, świadczące o rosnącym wpływie innych mediów na kino. Wpływ ten od lat jest już czymś oczywistym, ale w rodzimym filmoznawstwie nadal niewiele jest refleksji na ten temat. Pierwszą z nich była dyskusja o wideoesejach, połączona dodatkowo z warsztatami z ich tworzenia oraz przeglądem przygotowanym przez Kubę Mikurdę, Stanisława Liguzińskiego i Jakuba Majmurka. Chociaż tworzenie esejów wizualnych ma swoją długą tradycję, dopiero YouTube pozwolił im dotrzeć do szerszego grona odbiorców i stać się formą krytyki, która zainteresowała profesjonalnych dziennikarzy filmowych. Problemy podjęte w czasie dyskusji dotyczyły charakteru współczesnych wideoesejów, rozpiętych pomiędzy silnie narracyjnymi formami ilustrowanymi za pomocą obrazów z jednej strony, a oderwanym od słowa szeregiem obrazów produkujących nowe sensy z drugiej. Większość współczesnych esejów wizualnych balansuje jednak pomiędzy tak skrajnymi realizacjami, łącząc w sobie ich elementy. Dzięki znajomości tych mechanizmów łatwiej zrozumieć problemy współczesnego krytyka, który – jeśli nie posiada umiejętności przygotowania materiałów wideo – jest poważnie ograniczony w możliwości dotarcia do odbiorców, szczególnie tych młodszych.
Druga dyskusja, silnie skupiona na zagadnieniu konwergencji mediów, dotyczyła przenikania się światów gier oraz kina. Temat ten nadal pozostaje niszowy i awangardowy, a festiwale filmowe marginalizują istotny wpływ gier na audiowizualny krajobraz współczesnej kultury. Jedynym wyjątkiem w świecie polskich imprez filmowych jest festiwal „Ars Independent”, na którym zawsze pojawiają się sekcje poświęcone przestrzeni na pograniczu filmu i innych mediów. Podobnie jak w przypadku „Kamery Akcji”, koncepcja katowickiego festiwalu została opracowana przez nowe pokolenie organizatorów, potrafiące spojrzeć szerzej na kulturę wizualną. Powoli do kompetencji dobrego krytyka dołącza więc konieczność poszerzenia swojej wiedzy o znajomość gier.
„Kamera Akcja” to festiwal, którego treścią jest nie tyle uważne oglądanie filmów, co rozwijanie umiejętności dyskusji o nich i rozumienia sposobu działania branży. Rozmowy o Łodzi i poszerzeniu pola działalności współczesnej krytyki, chociaż z pozoru interesujące jedynie dla wąskiej grupy ludzi, przyciągnęły mnóstwo zainteresowanych. Podczas każdego panelu sala w kinie Wytwórnia pękała w szwach. Okazuje się, że możliwość wgryzienia się w świat filmu jest atrakcyjna dla wielu ludzi, którzy po prostu chcą zdobyć wiedzę o współczesnej kulturze, mimo że branża filmowa uchodzi często za zbyt hermetyczną i posługującą się niezrozumiałym językiem.
Wydarzenie:
7. Festiwal Krytyków Sztuki Filmowej „Kamera Akcja”, 6–9 października 2016 r., Łódź.