Można się zastanawiać, skąd w polskich narodowcach tyle nienawiści do medium społecznościowego, które było jak dotąd ich ulubionym sposobem komunikacji i popularyzacji poglądów. Otóż to – było do niedawna, ale w pewnym stopniu przestało, budząc święte oburzenie.

Czy Facebook ocenzurował narodowców?

29 października, zaledwie dwa tygodnie przed Marszem Niepodległości, na prawicy zawrzało. Otóż nagle i niespodziewanie Facebook zablokował szereg różnych stron i profili nacjonalistycznych, w tym fanpage’e Marszu Niepodległości, Młodzieży Wszechpolskiej oraz Ruchu Narodowego.

Decyzja Facebooka wywołała oburzenie nie tylko samych zainteresowanych, lecz także przedstawicieli partii rządzącej i opozycyjnych mediów. Młodzi nacjonaliści w sobotę 5 listopada zorganizowali nawet protest pod warszawską siedzibą Facebooka, mający w założeniu skłonić Marka Zuckerberga do zniesienia blokady. Tak jakby właściciel serwisu liczącego niemal 1,7 mld użytkowników osobiście podejmował wszystkie decyzje dotyczące każdego z użytkowników.

Facebook zablokował wspomniane konta i profile za umieszczanie zakazanych symboli, jak falanga oraz propagowanie mowy nienawiści, ponieważ narusza to regulamin serwisu. Po kilku dniach strona Marszu Niepodległości, jako reklamująca legalną manifestację, została odblokowana. Lecz nastrojów to nie uspokoiło.

Zbanowani narodowcy uznali, że Facebook narusza gwarantowane przez Konstytucję prawo do wolności słowa i stosuje cenzurę. Wsparli ich przedstawiciele partii rządzącej, m.in. w osobie minister Anny Streżyńskiej. Minister cyfryzacji zdaje sobie sprawę, że Facebook jest prywatną korporacją i sam decyduje, jakie treści dopuszczać w swoim serwisie, a jakie nie, chociaż według niej zastosował niedopuszczalną cenzurę prewencyjną.

Również opozycyjne media, nie licząc drwin i wskazywania na absurdalność sytuacji, wydały się przejęte problemem. Oto z jednej strony narodowcy pałający nienawiścią do całego świata, zwłaszcza muzułmanów i nawołujący do czystek ideologicznych w naszym społeczeństwie, powołują się na swoje konstytucyjne wolności do wyrażania poglądów, by móc dalej szerzyć nienawiść. Z drugiej jednak strony, nawet jeśli Facebook nie stosuje cenzury, to na pewno nadmiernie ingeruje w treści umieszczane przez użytkowników, napisał serwis Oko.Press.

Narodowców oprócz partii rządzącej wsparła też znana z projektu radykalnego prawa antyaborcyjnego fundacja Ordo Iuris, która zapowiedziała złożenie skargi na Facebooka do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta za nadużywanie swojej dominującej na rynku pozycji.

Chociaż z pozoru całe zamieszanie wydaje się przesadzone, a sytuacja wręcz groteskowa, jak na dłoni ukazuje dwa poważne i niepokojące trendy. Po pierwsze, rząd popiera radykalne organizacje narodowe, a po drugie, ich gniew na Facebooka jest jak najbardziej słuszny, bo to właśnie dzięki Facebookowi urosły w siłę!

PiS ramię w ramię z narodowcami

PiS nie po raz pierwszy wsparł narodowców w ich prawie do szerzenia radykalnie prawicowej ideologii i nienawiści. W sierpniu w Gdańsku podczas pogrzebu „Inki” i „Zagończyka” byliśmy świadkami scen, które zostały dobrze podsumowane przez Marcina Lutra w tekście „Przyzwolenie jest”. Okazało się, że politycy partii rządzącej oraz część hierarchii kościelnej otwarcie toleruje, a wręcz usprawiedliwia zachowania narodowców skierowane przeciwko opozycji. Najwyraźniej uważają, że posługując się skrajną prawicą, będzie im łatwiej spacyfikować liberalną i demokratyczną opozycję i zaprowadzić nowe porządki.

Przy okazji warto przypomnieć, że 4 listopada Sejm odrzucił projekt nowelizacji kodeksu karnego przyznający – m.in. osobom LGBT – ochronę przed przestępstwami motywowanymi uprzedzeniami i mową nienawiści, chociaż to właśnie osoby LGBT (obok muzułmanów) są grupą najczęściej narażoną na tego rodzaju ataki. Minister Mariusz Błaszczak konsekwentnie bagatelizuje sprawę ścigania przestępstw z nienawiści, twierdząc, że to tylko „promil” wszystkich stwierdzonych przestępstw. Tak jakby ich proporcjonalnie niewielki udział w ogóle przestępstw ujawnionych był dowodem na to, że jest ich rzeczywiście niewiele albo że nie stanowią poważnego problemu.

A jednak statystyki prokuratorskie pokazują wyraźny wzrost tego rodzaju przestępstw w pierwszym półroczu 2016 r. A więc nawet oficjalne statystyki notują wzrost liczby czynów tego rodzaju. Większość z nich jest popełniana w internecie.

Co ciekawe, sami narodowcy odnoszą się dość nieufnie do wyrazów sympatii ze strony władz, bo uważają PiS za partię kłamliwą i bezideową. Pomoc, w tym finansową, przyjmują owszem, lecz nie traktują ugrupowania rządzącego jako sprzymierzeńca w swojej krucjacie.

Wspierając narodowców, PiS otworzył puszkę Pandory i skrajną naiwnością jest myślenie, że będzie umiał zapanować nad tym żywiołem.

Wiedza z sieci?

Jako że narodowcy i skrajna prawica rekrutują się w znacznej mierze spośród ludzi młodych, ich poglądy oraz idee też trafiają głównie do ludzi młodych. Widać to zwłaszcza w preferencjach wyborczych młodych ludzi [1] i ich stosunku do imigrantów i islamu [2].

Autorki opublikowanego niedawno raportu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej „Uprzedzenia, strach czy niewiedza? Młodzi Polacy o powodach niechęci do przyjmowania uchodźców” dostrzegają wyraźną korelację między częstym używaniem internetu i traktowaniem go jako głównego źródła informacji a negatywnym obrazem islamu, w szczególności identyfikowaniem go z ekstremizmem i zagrożeniem.

Młodzi ludzie to pierwsze pokolenie cyfrowe Polaków, które wiedzę o świecie czerpie głównie z sieci, która nie tylko w naszym kraju stała się przestrzenią eskalacji mowy nienawiści wobec uchodźców na niespotykaną skalę oraz ekspresji skrajnie prawicowych poglądów, często popartych wypaczonymi i zmanipulowanymi faktami. Algorytmy wyszukiwarek i kanałów internetowych są skonstruowane tak, że proponują użytkownikom treści podobne do tych już oglądanych i tak koło się zamyka – ktoś, kto na portalu społecznościowym szuka przede wszystkim treści narodowych, po jakimś czasie będzie natykał się wyłącznie na nie.

***

Narodowcy i skrajna prawica w Polsce czerpią siłę z mediów społecznościowych i internetu. Bez tego byliby tam, gdzie byli wcześniej, czyli na marginesie. Byliby garstką fanatyków, z którymi nikt poważny nie chce rozmawiać. Byliby więc tam, gdzie ich miejsce.

Powiedzmy sobie jasno, propagowanie nienawiści i pogardy do drugiego człowieka czy całych grup ludzi nie jest wolnością słowa i wyrażania poglądów. Jest pogardą i nienawiścią – kropka. I na to w sferze publicznej cywilizowanego i chrześcijańskiego kraju, jakim rzekomo jesteśmy, nie może być miejsca.

Nie oburza mnie, że Facebook zbanował profile narodowców i skrajnej prawicy, gdzie szerzy się mowa nienawiści. Nie dziwi mnie też, że to ich oburza. Dziwi mnie tylko, że Facebook zrobił to dopiero teraz, gdy mleko się już rozlało. I oburza przyzwolenie partii rządzącej na to, co się dzieje.

Przypisy:

[1] W ostatnich wyborach parlamentarnych, w październiku 2015 r., aż 62,5 proc. osób pomiędzy 18. a 29. rokiem życia oddało głos na partie prawicowe. Najpopularniejszymi wśród młodych partiami było Prawo i Sprawiedliwość (25,8 proc. głosów), Kukiz’15 (19,9 proc.) oraz KORWiN (16,8 proc.). Dorota Hall, Agnieszka Mikulska-Jolles, „Uprzedzenia, strach czy niewiedza? Młodzi Polacy o powodach niechęci do przyjmowania uchodźców”, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Warszawa 2016, str. 31.
[2] W maju 2015 r. chęć przyjęcia uchodźców deklarowało 72 proc., a 21 proc. było przeciw, natomiast w lutym 2016 r. już tylko 39 proc. Polaków było za przyjmowaniem uchodźców, zaś 57 proc. przeciw. I tak jak w maju 2015 r. największą niechęć deklarowały osoby starsze, słabiej wykształcone i uboższe, tak w lutym 2016 r. niechęć do uchodźców stała się domeną ludzi młodych, między 18. a 34. rokiem życia [Ibid., str. 7].

 

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: zeevveez; Źródło_Flickr [CC BY 2.0]