Pisaliśmy niedawno o kilku koncertach z berlińskiego Young Euro Classic, a także o inauguracji ostatniego Festiwalu Chopin i jego Europa z udziałem European Union Youth Orchestra, ponieważ niektóre orkiestry młodzieżowe nie tylko zasługują na uwagę, ale bywa, że należą do najlepszych zespołów symfonicznych w ogóle.
Od 2007 r. działa założona z inicjatywy znakomitego polskiego dyrygenta Jerzego Semkowa Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus, której muzycy rekrutują się spośród studentów i absolwentów uczelni muzycznych, którzy nie ukończyli jeszcze 30. roku życia.
Sinfonia Iuventus nie plasuje się może w światowej czołówce zespołów tego typu, ale naprawdę trudno osiągnąć poziom Gustav Mahler Jugendorchester albo Nationaal Jeugd Orkest. Przyjmując jednak lokalny punkt odniesienia, jaki stanowią polskie orkiestry, Sinfonia Iuventus jest zjawiskiem pozytywnym i ciekawym „diagnostycznie”. Pokazuje ono bowiem, czym owocuje przyjęty w Polsce model kształcenia muzyków, w którym nacisk wciąż kładzie się na podejście solistyczne, a nie na pracę zespołową. W rzeczywistości solistów może być tylko garstka, a zdecydowana większość muzyków, którzy pozostaną w zawodzie, będzie grać w orkiestrach lub śpiewać w chórach. Nie musi to wcale być smutna prawda. Wszystko zależy od podejścia i postrzegania swojego rozwoju zawodowego w kategoriach szans, jakie daje wspólne budowanie znakomitego zespołu, a nie porażki, jaką miałby stanowić brak imponującej kariery solowej. Od przezwyciężenia tego „ukąszenia solistycznego” może zależeć przyszłość polskich orkiestr.
19 listopada Sinfonia Iuventus wystąpiła w sali Studia Koncertowego Polskiego Radia – S1 pod batutą Michaiła Jurowskiego. Ten senior klanu dyrygentów (jego dwóch synów także uprawia ten zawód i regularnie prezentuje swoje umiejętności z różnymi europejskimi orkiestrami), mający za sobą długą karierę, która po 1989 r. rozwijała się głównie w Niemczech, obecnie jest pierwszym dyrygentem gościnnym Sinfonii Iuventus. Ich współpraca dała satysfakcjonujący efekt. Trzon niemieckiego repertuaru Jurowskiego, za który dyrygent jest ceniony, stanowiły dzieła kompozytorów rosyjskich; w Studio S1 zadyrygował natomiast utworami Richarda Wagnera i Ludwiga van Beethovena.
Koncert rozpoczęła Wagnerowska „Idylla Zygfryda”, oparta w przeważającej mierze na materiale z III aktu „Zygfryda”. Ten utwór z 1870 r. był symfonicznym prezentem dla żony i syna. Jurowski zaczął go w relatywnie szybkim tempie i zadbał o zbudowanie polifonicznych planów, co w kilku miejscach udało się z dobrym rezultatem. Niestety, mimo jasnego doprowadzenia do kulminacji, przez drobne błędy rozpadała się co jakiś czas narracja. Na uwagę zasługiwało brzmienie fletów, klarnetów i fagotów, jednak w wielu miejscach w przykry sposób odcinała się jakościowo grupa skrzypiec, zwłaszcza w dynamice piano, gdzie zamiast dźwięku pojawiały się trudne do zidentyfikowania efekty szmerowe. Kwintet smyczkowy grał w trakcie tego koncertu coraz lepiej, ale blacha, od początku problematyczna, pozostała taka niemal do samego końca. Jako pierwsze ujawniły się z problemami intonacyjnymi w „Idylli” rogi. Na instrumentach tych, niewątpliwie trudnych w obsłudze, ciąży w Polsce szczególna klątwa – każe ona powątpiewać, czy za naszego życia pojawi się u nas jakaś orkiestra, w której będą one naprawdę działać, a króciutkie solo z III części „Koncertu f-moll” Chopina przestanie być koszmarem sennym niemal każdego krajowego waltornisty.
W pierwszym ogniwie „Preludium i śmierci miłosnej Izoldy” z „Tristana i Izoldy” Jurowski zadbał o proporcje brzmienia między poszczególnymi sekcjami, a orkiestra z lepszym niż w „Idylli” rezultatem postarała się o jego barwę od wiolonczelowych pierwszych taktów utworu. Drugie ogniwo – „Śmierć Izoldy” z udziałem Iriny Papenbrock (mezzosopran) –okazało się niestety nieco bardziej kłopotliwe. Orkiestra wydawała się nieco rozproszona obecnością śpiewaczki, co skutkowało kilkoma opóźnionymi wejściami i częstszymi problemami z intonacją. Papenbrock rozpoczęła swój występ od niespecjalnie profesjonalnego szukania wysokości pierwszego dźwięku, potem zdarzyło jej się co prawda kilka harmonijnych fraz, ale chyba tyle samo zaśpiewała niezbyt poprawnie, bez wyraźnie podanego tekstu w wielu miejscach, zwłaszcza w górnym rejestrze, i bez wykończenia fraz w dołach. Nie do końca udane w kilku miejscach były próby uzyskania legata. Papenbrock to dobry materiał na śpiewaczkę, ale może niekoniecznie wagnerowską. Błędy mezzosopranu nie wynikały z winy dyrygenta; Jurowski, mający duże doświadczenie w pracy z repertuarem operowym, dawał śpiewaczce wystarczająco dużo czasu na oddech i jednocześnie starał się kompensować niedośpiewane przez nią frazy.
Koncert zwieńczyła „VI Symfonia F-dur «Pastoralna»” Beethovena. Naszkicowany przez kompozytora program został przez Jurowskiego zrealizowany, miejscami poprzez próby oddania nastroju, gdzie indziej poprzez dość dosłowne i może odrobinę naiwne ilustrowanie konkretnych zjawisk natury, jak odgłosy ptaków, szmer strumyka, czy błyskawice i grzmoty. W wykonaniu Sinfonii Iuventus pod batutą Jurowskiego nabrały wyważonego kształtu, opartego na dobrze skonstruowanym klasycystycznym brzmieniu. Słyszalne zaangażowanie orkiestry dało bardzo dobre rezultaty. Najlepiej udała się część II, „Scena nad strumykiem”, gdzie orkiestra wykreowała konwencjonalnie sentymentalny nastrój. Utrzymana w charakterystycznych rytmach tanecznych „Zabawa wiejska” w III części symfonii również była udana, a uwagę przykuwało znakomite solo oboju. Nieco słabiej wyszło malarstwo dźwiękowe w używającej bardzo typowych środków wyrazu części IV, „Burzy”. Efekt psuła trochę niezestrojona blacha i asynchronicznie wchodzące trąbki o wadliwej intonacji, a także niezbyt równo grająca sekcja skrzypiec. W części V doszło zaś do częściowej rehabilitacji waltorni.
***
Sinfonia Iuventus lepiej poradziła sobie ze zbudowaniem brzmienia klasycystycznego niż wagnerowskiego. To drugie było niepełne, czasem niedograne, a polifonia i mnogość planów wiązały się dla orkiestry z widocznym wysiłkiem. Przyznać jednak trzeba, że był on opłacalny. Muzycy grali w skupieniu, reagując na rękę dyrygenta, której gesty zawsze były oszczędne i czytelne. Widać, że z odpowiednim dyrygentem zespół ten potrafi być – jak na polskie warunki – ponadprzeciętnie skuteczny.
Koncert symfoniczny:
muzyka: Richard Wagner, Ludwig van Beethoven
dyrygent: Michaił Jurowski
mezzosopran: Irina Papenbrock
orkiestra: Sinfonia Iuventus
19 listopada 2016, Studio Koncertowe Polskiego Radia im W. Lutosławskiego w Warszawie.