Niemiłe partii PiS-u jest oblicze Polski – tej Polski, którą zastała w 2015 r., obejmując władzę po ośmiu latach bycia na kolanach; Polski rządzonej przez PO i Donalda Tuska, czarny charakter, który prezes PiS-u najchętniej wymazałby z podręczników historii. Co pewnie nastąpi, bo te właśnie od nowa się piszą. Wszystko pisze się od nowa, ponieważ trwa wymazywanie Polski nie tylko tej z lat 2008–2015, ale i tej z lat 1989–2015.
A w związku z tym, że zaczynamy od nowa, to wszystko dzieje się z przytupem. Wymazujemy program dla sześciolatków w szkołach, wygaszamy gimnazja, powołujemy nowe instytucje, jak choćby „media narodowe”, czyli takie, które manipulują informacją i dokonują ich selekcji na korzyść rządzących. Tworzymy też nowe hasła, jak „Polacy gorszego sortu”, „kondominium”, „Polska w ruinie”, czy wreszcie – „dobra zmiana”. Nowomowa jest bliska sercu tej władzy.
Idźmy dalej. Za Polski PO działali w szkołach edukatorzy seksualni – należy się ich więc pozbyć, po co dzieciom ta szkodliwa wiedza o seksie. Prędzej matura z religii niż wykłady o antykoncepcji. Zamiast rzetelnej edukacji seksualnej – wytyczne dr hab. Urszuli Dudziak, która poświęciła życie, by głosić prawdy objawione: że kobiety umierają na raka, gdy używają antykoncepcji hormonalnej; że używanie prezerwatyw „morduje” plemniki; że stosunek przerywany prowadzi do zaburzeń ejakulacji; wreszcie, że kobieta pozbawiona kontaktu z nasieniem narażona jest na… stany zapalne. I w ogóle antykoncepcja to grzech, odziera bowiem człowieka z godności.
Dr hab. Dudziak, stała komentatorką telewizji „Trwam”, została kierowniczką zespołu powołanego przez MEN do opracowania nowego podręcznika do przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. Tak oto głoszone przez panią brednie przestają być zabawne, a stają się niebezpieczne. Dorosły człowiek włoży je między bajki, ale dziecko może uznać je za prawdziwe. Nastolatek nie poprosi o podanie aktualnych badań pokazujących, czy rzeczywiście kobiety umierają na raka, gdy stosują antykoncepcję i rzeczywiście cierpią na stany zapalne, gdy regularnie nie zalewa ich nasienie. Ja o takie badania bardzo poproszę, możliwe bowiem, że trzeba natychmiast ratować zakonnice!
Ale żarty na bok. Prawdy głoszone przez panią Dudziak wpłyną na życie setek tysięcy dzieci, które sięgną po jej podręcznik. Jej słowa nie tylko urągają ludzkiej inteligencji, ale są zwyczajnie groźne. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie obywatelski projekt Ordo Iuris zakazujący antykoncepcji oraz ten jeszcze wcześniejszy, karzący aborcję więzieniem.
Gdy zestawimy tę nominację z planami ministra zdrowia, który chce, by tabletka EllaOne ponownie dostępna była jedynie na receptę, robi się troszkę duszno. Ale naprawdę źle zrobi się za chwilę, gdy potwierdzą się doniesienia portalu OKO.press, podniesione przez inne media, mówiące, że PiS majstruje przy Konwencji Antyprzemocowej, na popisanie której i tak czekaliśmy w nieskońzoność. Co prawda Konwencja funkcjonuje dziś i tak raczej na papierze niż w praktyce. A o jej nieszanowaniu przez rząd świadczy chociażby nieprzyznanie wsparcia finansowego Centrum Praw Kobiet, które od lat pomaga ofiarom przemocy domowej. Ekipy rządzące zawsze wspierały tytaniczną pracę Centrum, ale obecna ma inne zdanie – Mariusz Błaszczak, szef MSW, cofnął dotację.
O tym, jak ważna jest Konwencja, pisałam na łamach „Kultury Liberalnej” wielokrotnie. Jej rezultatem miało być wprowadzenie i kontrola konkretnych rozwiązań, które powinny z jednej strony dać pełne wsparcie ofiarom przemocy domowej, z drugiej tę przemoc powstrzymywać. A co za tym idzie – programy edukacyjne, wsparcie psychologiczne i prawne dla ofiar, przeszkolenie policjantów, terapeutów i pracowników w ośrodkach interwencji kryzysowej.
Jeśli weźmiemy pod uwagę najnowsze badanie Eurobarometru, opublikowane właśnie przez Komisję Europejską, z którego wynika, że 27 proc. Europejczyków (w tym 30 proc. Polaków) uważa, że seks bez zgody drugiej osoby może być usprawiedliwiony przez okoliczności, znaczenie Konwencji staje się jeszcze bardziej oczywiste. Bo jeśli co trzeci Polak uważa, że gwałciciel może się usprawiedliwić np. tym, że według niego ofiara była wyzywająco ubrana albo on był pod wpływem alkoholu, a zatem nie w pełni nad sobą panował, to nie wiem, czy Polska pozostaje dla kobiet bezpiecznym miejscem.
Do tego dodajmy, cytując „Newsweeka”, że „jedna czwarta ankietowanych z Polski «zdecydowanie zgodziła się» lub «raczej zgodziła się» ze stwierdzeniem, że kobiety często zmyślają lub wyolbrzymiają zarzuty dotyczące napaści lub gwałtu. To nie wszystko – 28 proc. tak samo ustosunkowało się do stwierdzenia, że przemoc wobec kobiet jest często prowokowana przez ofiarę, a prawie jedna piąta zadeklarowała, że ich zdaniem przemoc domowa jest «prywatną sprawą i powinna być rozwiązywana w rodzinie»”.
Tego rodzaju twierdzenia pokazują obraz społeczeństwa, którego znaczna część sądzi, że nie ma nic złego w znęcaniu się nad drugą osobą, zwłaszcza jeśli sobie na to – w oczach znęcającego się – zasłużyła. I wygląda na to, że tak samo myślą politycy PiS-u, skoro nie uważają za słuszne i potrzebne realizowania wytycznych Konwencji, więcej nawet – planują ją usunąć ze słownika i życia publicznego w Polsce pod znakiem „dobrej zmiany”.
Ten rząd nie tylko ma w głębokim poważaniu bezpieczeństwo i zdrowie kobiet, a także nasze prawo do decydowania o tym, czy i ile dzieci chcemy mieć. Nie obchodzą go też nasze protesty. Co więcej, znalazł sposób na zamknięcie nam ust. Bo zgodnie z nową ustawą o zgromadzeniach, przegłosowaną przez PiS, pierwszeństwo do zgromadzeń będzie miała władza i Kościół, a demonstracji przed Sejmem lub Pałacem Prezydenckim zawsze będzie można zakazać, jeśli głowa państwa albo rząd „zaplanują” własne zgromadzenie, co oczywiście może wydarzyć się w każdej chwili.
Ograniczenie prawa do zgromadzeń, cenzura w mediach, absurdy w szkołach, zagrożenie dla praw kobiet. Czy my, kobiety, zamierzamy pogodzić się z takim traktowaniem? I czy mężczyźni – nasi mężowie, bracia, ojcowie, pracodawcy, koledzy z pracy – zechcą wesprzeć nas w walce o nasze prawa czynnie, a nie tylko biernie? Panowie, czy wyjdziecie z nami na ulice?
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Pixabay.com