the-new-religious-intolerance_okladka

Strach: narcystyczna emocja

Bez strachu wszyscy bylibyśmy martwi. Grecki filozof Pyrron, który twierdził, że wyzbył się tej kłopotliwej emocji, wiódł – jak głosi legenda – osobliwe życie. Bez nieustannej pomocy ze strony przyjaciół, którzy pilnowali go przez cały dzień, spadłby z klifu albo wpadł do rowu [1]. Swoich przyjaciół natomiast niezbyt wspomagał. Gdy pewnego razu zobaczył, jak jego przyjaciel Anaksarchos wpadł do kałuży, minął go, nie udzielając mu żadnej pomocy. Najwyraźniej nie zrozumiał natury trudności, w jaką popadł przyjaciel [2]. Jest jednak równie jasne, że strach może być źródłem niepewnego i błędnego zachowania. Mieszkanki Teb (w przyprawiającej o dreszcze tragedii Eurypidesa „Bachantki”) zaalarmowane przez intruza, który zakłócił ich święte rytuały, ścigają obcego i rozrywają go na strzępy. Ich przywódczyni wnosi później jego głowę tryumfalnie do miasta. Jednak w ferworze emocji nie zdaje sobie sprawy, że niesie głowę własnego syna.

Aby poradzić sobie z naszymi strachami, musimy połączyć trzy rzeczy: mocne zasady dotyczące szacunku dla równości ludzi, nieegoistyczne argumenty skierowane przeciwko rzekomej winie mniejszości, wszechobecnej w kulturze większości oraz wyobraźnię kierująca się ciekawością i sympatią. | Martha C. Nussbaum

Takie mity mówią nam, że usunięcie strachu doprowadziłoby do społecznej katastrofy – niemożności dostrzeżenia realnych zagrożeń dla życia i zdrowia, niezdolności do ochrony zarówno nas samych, jak i innych. Jednak strach może prowadzić zarazem do ślepego i nieprzewidywalnego zachowania i może zostać wykorzystany przez polityków pragnących rozbudzić agresję w stosunku do niepopularnych grup. Strach jest obecny w większości złych zachowań w sferze religii. Historia pełna jest przypadków inspirowanego strachem okrucieństwa i krzywdzących działań przeciwko mniejszościom religijnym – Żydom, rzymskim katolikom, mormonom czy świadkom Jehowy – by wymienić tylko kilka grup, które pojawiają się w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych i Europy. W takich przypadkach możemy wyraźnie dostrzec z perspektywy czasu, że choć strach społecznej większości dotyczył spraw mających realne znaczenie – bezpieczeństwa narodowego, braku dominacji, bezpieczeństwa ekonomicznego, stabilności politycznej – związki, jakie ludzie tworzyli między tymi wartościami i rzekomym zagrożeniem, które stanowi mniejszość religijna, były całkowicie nieprawdziwe i stanowiły wytwór ignorancji i fantazji ludzi podnieconych retoryką polityczną. Było rzeczą całkowicie niewiarygodną, żeby Żydzi knuli w celu przejęcia kontroli nad Europą za pomocą spisku bankierów. Było rzeczą całkowicie niewiarygodną, żeby traktowanie rzymskokatolickich imigrantów jako równych obywateli doprowadziło do upadku amerykańską demokrację. Wreszcie, było całkowicie niewiarygodne, żeby świadkowie Jehowy planowali zdradzić Stany Zjednoczone z nazistami (którzy w tym czasie w Niemczech zamykali świadków Jehowy w obozach koncentracyjnych!). A jednak we wszystko to powszechnie wierzono i wszystkie te przeświadczenia prowadziły zarówno do dyskryminacji, jak i przemocy, gdy tylko fantazja zajęła centralne miejsce i stała się rzeczywistością, skazującą tak wielu niewinnych ludzi na gorsze życie i aż nazbyt często na śmierć.

Będę twierdzić, że aby poradzić sobie z naszymi strachami, musimy połączyć trzy rzeczy: mocne zasady dotyczące szacunku dla równości ludzi, nieegoistyczne argumenty skierowane przeciwko rzekomej winie mniejszości, wszechobecnej w kulturze większości oraz wyobraźnię kierująca się ciekawością i sympatią. Najpierw musimy jednak dowiedzieć się więcej o strachu i o tym, jak on działa.

Zacznijmy od słynnego przykładu, do którego wrócę uzbrojona w to, czego się nauczymy: mitu światowego spisku żydowskiego, w który powszechnie wierzono pod koniec XIX i na początku XX w. w Europie, a który rozpowszechniany był przez dwa brzemienne w skutki dokumenty: „Przemowę rabina” (1872) i „Protokoły Mędrców Syjonu” (ok. 1902) [3]. „Przemowa” jest w rzeczywistości fragmentem powieści Hermanna Goedsche [piszącego pod pseudonimem Sir John Retcliffe – przyp. tłum.] pod tytułem „Biarritz”. Pierwszym nadzwyczajnym faktem jest to, że pomimo powszechnej dostępności tego fikcyjnego źródła, bardzo wielu ludzi uwierzyło, że tytułowa przemowa była historyczną rzeczywistością, i koniec końców przywoływano ją nawet jako dowód autentyczności „Protokołów”. Powieść opisuje tajne spotkanie przedstawicieli trzynastu pokoleń Izraela na starym cmentarzu żydowskim w Pradze. Rabin przemawiający do tego zgromadzenia ogłasza, że Żydzi są gotowi przejąć kontrolę nad światem. Wykorzystując cywilizację chrześcijańską jako tarczę i działając w tajemnicy, Żydzi powoli skupili w swoich rękach ogromną władzę dzięki kontroli nad instytucjami finansowymi i osobistemu bogactwu. Z uwagi na rosnące zadłużenie państw europejskich wkrótce dojrzeją do żydowskiego przewrotu. W swoim przemówieniu rabin przekonuje Żydów, że nadal muszą jeszcze wiele zrobić, żeby przejąć własność ziemską, osiągnąć wysokie pozycje w różnych zawodach, a zwłaszcza umocnić swoją pozycję w zawodach prawniczych i prasie, dopiero wtedy będą w stanie wprowadzić zmiany w regulacjach finansowych, które zadziałają na ich korzyść. Przez cały czas rabin podkreśla, że łatwowierność opinii publicznej jest ich największą przewagą – mogą działać w tajemnicy, nie wzbudzając podejrzeń, deklarując obłudnie przywiązanie do chrześcijańskiej kultury i chrześcijańskich wartości.

Strach łatwo jest przekierować na coś, co może mieć niewiele wspólnego z problemem leżącym u jego podstaw, co jednak służy jako podręczny surogat tej podstawy. Znacznie łatwiej było winić Żydów za problemy polityczne i gospodarcze niż poszukiwać ich rzeczywistych przyczyn. | Martha C. Nussbaum

„Protokoły”, wydane po raz pierwszy w Rosji, to podobna spiskowa fikcja, rzekome sprawozdanie z tajnego spotkania międzynarodowej konferencji „starszych Syjonu” (określenie uwiarygodnione przez fakt, że I Kongres Syjonistyczny odbywał się mniej więcej w tym samym czasie). I znów, główna myśl książki głosi, że Żydzi zdobędą panowanie nad światem dzięki bogactwu i kontroli nad instrumentami finansowymi, działając „podstępem i hipokryzją”. W tym przypadku Żydzi będą żerować na niezadowoleniu robotników i podburzać ich do rewolucji socjalistycznej, wywołując w ten sposób chaos w Europie, który będą mogli wykorzystać do swoich celów. Tekst kładzie również nacisk na potrzebę tajności i hipokryzję, a panującą beztroskę składa na karb naiwności i łatwowierności większości.

Powyższe teksty wywarły na ludzi wielki wpływ, a gdzieniegdzie wierzy im się do dziś. Pokazują nam one kilka interesujących rzeczy odnośnie do tego, jak działa strach. Po pierwsze, strach rodzi się zazwyczaj w reakcji na jakiś realny problem. Ludzie mają powód, żeby się niepokoić o bezpieczeństwo ekonomiczne, napięcia klasowe i możliwość wybuchu rewolucji, nieprzewidywalny zakres zmian zarówno politycznych, jak i ekonomicznych, które zachodzą w europejskich społeczeństwach.

Po drugie, strach łatwo jest przekierować na coś, co może mieć niewiele wspólnego z problemem leżącym u jego podstaw, co jednak służy jako podręczny surogat tej podstawy, często dlatego że nowy obiekt strachu jest już uprzednio znielubiony. Znacznie łatwiej było winić Żydów za problemy polityczne i gospodarcze niż poszukiwać ich rzeczywistych przyczyn.

Po trzecie, strach żywi się ideą ukrytego wroga. W większości dobrych horrorów pojawia się sprytny przeciwnik, który stara się nie rzucać w oczy tylko po to, żeby ujawnić swoją prawdziwą naturę wtedy, gdy jest już za późno, by niewinna ofiara znalazła schronienie. Tak dzieje się z wilkiem udającym, że jest babcią i Czerwonym Kapturkiem, który mu wierzy, dopóki wilk się na niego nie rzuci, lub z szaloną bohaterką „Fatalnego zauroczenia”, która jest sobowtórem kompetentnej, efektownej businesswoman i dopiero, gdy jest za późno Michael Douglas zdaje sobie sprawę, że zaplątał się w sieć psychotycznej morderczyni. Która energiczna amerykańska kobieta nie odczuwała przez chwilę niepokoju w obliczu dobrze wychowanego Normana Batesa [z „Psychozy” Hitchcocka – przyp. tłum.]?

Skłonność do odczuwania strachu przed nagłym pojawieniem się niepokojącego napastnika jest ugruntowana w biologii i czasami dobrze służy rodzajowi ludzkiemu. Może jednak być źródłem irracjonalnych i nieadekwatnych reakcji. | Martha C. Nussbaum

Jednym z najlepszych horrorów wszech czasów, który pod pewnymi względami bardzo przypomina „Protokoły”, jest klasyczny film „Inwazja porywaczy ciał”. Film ten, karmiąc się atmosferą podejrzeń i oskarżeń panującą podczas zimnej wojny, zwłaszcza w epoce maccartyzmu, wychodzi poza typowe ramy gatunku i przedstawiając całą społeczność podobnie wyglądających klonów, których prawdziwa tożsamość nikogo nie interesuje, bo wydają się one nieszkodliwe i bardzo podobne do zwykłych mieszkańców. Dzieje się tak, dopóki nie stanie się wielka szkoda i kilku odważnych ludzi nie zacznie myśleć rozsądnie. Film sprytnie wykorzystuje fakt, że strach czerpie siłę z idei skrytości, niebezpieczeństwa przezierającego spoza fasady normalności. „Protokoły” wykorzystują tę samą skłonność, która prawdopodobnie jest osadzona głęboko w biologii strachu, przedstawiając Żydów jako faktycznych porywaczy ciał, udających, że są dobrymi obywatelami, a nawet niby-chrześcijanami (nie tylko deklarującymi obłudnie przywiązanie do wartości chrześcijańskich, lecz również zawierającymi małżeństwa z chrześcijanami czy też w pewnych przypadkach przechodzącymi na wiarę chrześcijańską), dopóki wszystkie cugle władzy nie znajdą się nieodwołalnie w ich rękach.

Uzupełnieniem idei ukrytego zła jest idea większej wiedzy. Osoba, która dostrzega, że Żydzi są niebezpieczni i źli, jest przedstawiana w tej fikcji jako ktoś, kto jest w stanie zajrzeć pod maskę, zanim inni będą w stanie to zrobić, jako ktoś odważny, kto może w końcu ocalić całą społeczność, jako mężny skaut, który zauważa węża pełznącego przez trawy i stawia mu czoła. Czytelnikom schlebia sugestia, że posiadają większą wiedzę, apeluje się do nich, by stali się wybawcami i zdarli pozór skrywający złą siłę.

Pomysł zakrywania twarzy zyskał ogromne znaczenie symboliczne w obecnych sporach o rolę islamu w Europie. Obsesyjne koncentrowanie się na zdzieraniu zasłony idzie w ślady długiej tradycji (w bajkach, filmach i realnym życiu) wyobrażania sobie, że istnieje tajny spisek, który nagle wyłoni się z ukrycia, żeby nas zabić, gdy nadejdzie czas. Skłonność do odczuwania strachu przed nagłym pojawieniem się niepokojącego napastnika jest ugruntowana w biologii i czasami dobrze służy rodzajowi ludzkiemu. Może jednak być źródłem irracjonalnych i nieadekwatnych reakcji.

Europejscy nie-Żydzi, którzy wierzyli „Protokołom”, mieli prawdziwe zmartwienia – niepokoje ekonomiczne, przemoc polityczną. Tak naprawdę ludzie nie rozumieli wtedy tych procesów i trudno jest je zrozumieć nawet z perspektywy czasu. Łatwo zatem uwierzyć w bajkę o tym, że obiekt naszych lęków jest łatwą do zidentyfikowania pojedynczą grupą – i tak wcześniej nielubianą z powodu odmiennej religii i stroju, które ściągnęły na nią podejrzenia – i domniemywać, że godne i pełne szacunku zachowanie tej grupy jest jeszcze jedną oznaką potwierdzającą istnienie ukrytego spisku. Jeśli tylko zedrzemy zasłonę, za którą skrywa się ta grupa, wszystkie nasze problemy znikną.

Przełożył: Sebastian Szymański

 

Przypisy:
[1] Diogenes Laertios, „Żywoty i poglądy słynnych filozofów”, przeł. Irena Krońska, Kazimierz Leśniak, Witold Olszewski i Bogdan Kupis, Warszawa 1968, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, XI, 11, 62, s. 554.
[2] Tamże, XI, 11, 63, s. 554.
[3] Oba teksty można znaleźć w doskonałym wyborze źródeł: „The Jew in the Modern World”, red. Paul Mendes-Flohr, New York 2011, Oxford University Press, s. 336–342.

 

Książka:

Martha C. Nussbaum, „Nowa religijna nietolerancja. Przezwyciężyć politykę strachu w niespokojnych czasach”, przeł. Sebastian Szymański, Fundacja Kultura Liberalna, Warszawa 2017 (w przygotowaniu).

 

*Ikona wpisu: źródło: Pixabay.com