„Unia Europejska to Niemcy. To w gruncie rzeczy narzędzie wykorzystywane przez Niemcy. Z tego powodu pomyślałem, że Wielka Brytania miała rację, wychodząc z Unii. Sądzę, że inne państwa także wyjdą” – oto opinia wyrażona przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, w pierwszym wywiadzie udzielonym europejskiej prasie po zwycięskich wyborach.
W tej samej rozmowie Trump po raz kolejny nazywa NATO przestarzałym, zdecydowanie krytykuje politykę migracyjną Angeli Merkel, a zapytany, czy bardziej ufa niemieckiej kanclerz czy rosyjskiemu prezydentowi, odpowiada: „Na początku mam zaufanie do obojga. Ale zobaczymy, jak długo to potrwa”.
Wypowiedź Trumpa dość powszechnie odebrano jako sygnał, że 45. amerykański prezydent jest gotów odstąpić od funkcjonującego od 70 lat sojuszu pomiędzy Europą Zachodnią a Stanami Zjednoczonymi. Zaledwie kilka dni później premier Wielkiej Brytanii, Theresa May, wygłosiła przemówienie, w którym zapowiedziała „czyste zerwanie” Wielkiej Brytanii z Unią Europejską, nawet jeśli oznaczałoby to porzucenie wspólnego europejskiego rynku.
Wśród międzynarodowych wstrząsów i wobec rosnącej fali narodowego populizmu w poszczególnych krajach członkowskich, Unia wchodzi w rok 2017 z perspektywą dwóch niezwykle ważnych wyborów. Jeśli siły radykalnie antyeuropejskie zwyciężą zarówno we Francji, jak i w Niemczech, trudno sobie wyobrazić, by UE zdołała w obecnym kształcie przetrwać taki wstrząs. Wezwania do referendum w sprawie członkostwa we Wspólnocie słychać coraz częściej na całym kontynencie.
Jednocześnie władze w Brukseli i Strasburgu starają się temperować antyeuropejskie nastroje w niektórych państwach członkowskich, wydając ostrzeżenia i grożąc sankcjami tym rządom, które zdaniem Brukseli nie szanują standardów liberalnej demokracji. W czasie minionego roku to Polska – dotąd postrzegana jako wzór udanej transformacji demokratycznej – stała się, obok Węgier Wiktora Orbána, enfant terrible europejskiej integracji.
Kilka tygodni temu wpływowy magazyn „Foreign Policy” opublikował artykuł, którego autorzy przekonywali, że „Polska nigdy nie była tak demokratyczna, jak się wydawało”. I oskarżali instytucje unijne o niechęć do wywierania odpowiedniej presji na kraje Europy Środkowej w procesie transformacji.
Czy zatem UE powinna zaostrzyć swoje stanowisko wobec buntowniczych rządów w Warszawie i Budapeszcie, czy przeciwnie, uszanować ich wezwania do zwiększenia autonomii krajów członkowskich wobec Brukseli? A może powtarzane od lat hasła „więcej Europy” lub „,mniej Europy” same są już przestarzałe, ponieważ oczekiwania ludzi może zaspokoić tylko i wyłącznie inna Europa?
Jeśli na poważnie założymy, że Unia Europejska może nie przetrwać w obecnym kształcie, co pojawi się na jej miejscu, jak długo ten proces przemiany potrwa, czy doprowadzi do odrodzenia dawnych podziałów na Wschód i Zachód, a przede wszystkim: czy będzie to zmiana pokojowa?
Goście:
Bartłomiej Sienkiewicz – współzałożyciel Ośrodka Studiów Wschodnich, były Minister Spraw Wewnętrznych,
Ryszard Czarnecki – europoseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego,
Marcin Zaborowski – były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, wiceprezes Centre for European Policy Analysis (CEPA).
Moderator:
Łukasz Pawłowski – publicysta i sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”.
Więcej szczegółów TUTAJ
***
Debata została zorganizowana przy wsparciu Parlamentu Europejskiego w ramach projektu Debating nEPwork. Projekt Debating nEPwork został zainicjowany przez The Red House Centre z siedzibą w Sofii we współpracy z innymi członkami sieci Time To Talk, Depo (z siedzibą w Stambule) oraz „Kulturą Liberalną” (z siedzibą w Warszawie).