1) Czy wprowadzana przez państwa reforma zwiększy dostępność usług specjalistycznych (ergo zmniejszy kolejki)?
Kolejki to efekt zaniedbań wielu lat, a wpływ na nie ma wiele czynników. Systematycznie wprowadzamy zmiany, które mają na celu likwidację tego negatywnego zjawiska. W ostatnim czasie w życie weszły przepisy gwarantujące kobietom w ciąży dostęp do specjalistów bez kolejek. Zwiększone zostały limity na uczelniach medycznych oraz miejsca dla rezydentów. To jest bardzo zaniedbana część systemu opieki zdrowotnej. Mamy ogromny deficyt lekarzy specjalistów – to również generuje kolejki. Zwiększone zostaną płace dla lekarzy – zapisane w ustawie. Mamy nadzieję, że wzrost wynagrodzeń zatrzyma wielu lekarzy i pielęgniarki w rodzinnym kraju. Kolejki to również efekt braku monitorowania jakości leczenia. W Polsce nie prowadzimy rejestrów medycznych, które określałyby jakość i efektywność leczenia w danym szpitalu. To sprawia, że mamy na terenie kraju zróżnicowaną opiekę. Pacjenci zapisują się do kilku specjalistów tej samej dziedziny, bo chcą mieć pewność, że zaproponowano im prawidłowe leczenie. Jeśli wprowadzimy obiektywny system standaryzacji świadczeń i będziemy monitorować ich realizację. Zapis o opracowaniu standardów postępowań medycznych znalazł się już w nowelizacji ustawy o świadczeniach gwarantowanych ze środków publicznych. Jej zapisy mają wejść w życie 1 lipca br. Ustawa o tzw. sieci szpitali „rozładuje” kolejki na izbach przyjęć. W miejscu, gdzie dzisiaj istnieją izby przyjęć lub SOR-y, powstaną przychodnie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Nagłe przypadki będą trafiać na odziały ratunkowe, a osoby, które po prostu poczuły się gorzej, będą konsultowane przez lekarza pracującego w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Dla obu grup pacjentów skróci to czas oczekiwania na pomoc.
2) Czy wprowadzenie ryczałtu jako metody finansowania szpitali oznacza całkowite odejście od reformy Buzka i tzw. rynku wewnętrznego usług? Dlaczego zdecydowaliście się państwo na ten ruch?
System finansowania szpitali, który jest proponowany w projekcie, wpisuje się w trendy krajów zachodnioeuropejskich. System taki obowiązuje np. w Niemczech czy Austrii. Kraje te już dawno założyły, że ciągły wybór świadczeniodawców na zasadach konkursów ofert wprowadza niepotrzebny chaos w służbie zdrowia. Wystarczy przyjrzeć się temu systemowi w Polsce – obecne umowy są od kilku lat przedłużane. Mamy do czynienia z materią, która potrzebuje stabilizacji, żeby mogła się rozwijać, a nie brać udział „w konkursie piękności”. Podstawowa i specjalistyczna opieka zdrowotna powinna być zagwarantowana obywatelom. Celem jest to, aby pacjenci byli objęci całościową opieką. Obecnie obowiązuje praktyka wykonywania procedur. Najbardziej jaskrawym przykładem jest rehabilitacja.
Pacjent wychodzi ze szpitala po skomplikowanym zabiegu i jest zostawiamy sam sobie, jest zmuszony szukać rehabilitacji na własną rękę. Bywa, że trafia na nią za późno lub wcale, i pojawiają się powikłania. Operacja nie oznacza zakończenia leczenia, to wieloetapowy proces. Ryczałt obejmie porady w przychodni przyszpitalnej u lekarzy specjalistów i rehabilitację poszpitalną. W wielu dyskusjach pojawia się zarzut, że ryczałtowy sposób finansowania spowoduje, że szpitale będą oszczędzać na pacjentach. Chcę zapewnić, że rząd tak skonstruował te rozwiązania, aby promować aktywność szpitali. Ryczałt na kolejny okres rozliczeniowy będzie zależał od sprawozdania za poprzedni okres i wskaźników jakości leczenia. Na początku ryczałt będzie odnawiany co kwartał, później być może co rok. Świadczenia wysokospecjalistyczne nadal będą realizowane poza ryczałtem, m.in. z zakresu onkologii, które dodatkowo pozostaną nielimitowane. Najistotniejsze jest to, że jako pierwszy rząd zapowiedzieliśmy wprowadzanie w drodze ustawy mapy drogowej podnoszenia wydatków na ochronę zdrowia. Chcemy, aby do 2025 r. publiczne wydatki na służbę zdrowia wzrosły aż do 6 proc. PKB. Ustawa gwarantuje, że mapa będzie realizowana. Po jej przyjęciu żaden rząd nie zdecyduje się na jej zmianę, bo to wzbudziłoby społeczny protest.
3) Czy wprowadzenie tzw. sieci szpitali oznacza, że ministerstwo chce zwiększyć kontrolę nad placówkami publicznymi i wyrugować placówki prywatne?
Należy jasno podkreślić, że kryteria włączenia do sieci szpitali nie odnoszą się do formy własności. Ministerstwo Zdrowia szacuje, że na poziomie szpitali powiatowych około 15 proc. środków trafi do placówek komercyjnych. W Polsce jest zarejestrowanych ponad tysiąc placówek leczniczych, w tym około 700 takich, które faktycznie spełniają definicję szpitala. Praktycznie wszystkie z nich wejdą automatycznie do sieci. Warto zaznaczyć, że duża część tych pozostałych to placówki posiadające kilka lub jedno łóżko. Taka jednostka nie odgrywa zatem kluczowej roli w zapewnieniu opieki pacjentom danego regionu. Jeśli któryś z tych szpitali będzie jednak istotny dla systemu opieki zdrowotnej, wojewoda będzie mógł rekomendować Ministrowi Zdrowia włączenie go do sieci. Ponadto, o czym nie należy zapominać, w systemie nadal zostaną środki przeznaczone na konkursy ofert. Projekt ustawy, nad którym Sejm rozpoczął prace 8 marca, ma w dużej mierze charakter organizacyjno-techniczny. Nadrzędnym celem jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa zdrowotnego poprzez poprawę dostępu i jakości opieki medycznej.
4) Zamierzają państwo wprowadzić jakąś formę rejonizacji szpitali?
Takie plany się nie pojawiły. Pacjenci nadal będą mogli wybierać szpital, w którym chcą się leczyć.
5) Czy chcą państwo zlikwidować NFZ? Jeśli tak, to dlaczego?
Plan likwidacji NFZ-u nadal jest analizowany przez Ministerstwo Zdrowia. Rząd musi przeprowadzić szczegółowe symulacje organizacyjno-finansowe, aby mieć pewność co do zasadności swoich decyzji. Pacjenci od lat narzekają na NFZ i twierdzą, że jest to zbędny element systemu. Minister Konstanty Radziwiłł zapowiadał, że w związku z likwidacją NFZ zostanie utworzony Państwowy Fundusz Celowy, który będzie zawiadywał pieniędzmi dotyczącymi zdrowia. Wskazał, że środki te będą pochodziły przede wszystkim z podatków. Projekt likwidacji NFZ-u ma zostać niedługo skierowany do konsultacji. Poczekajmy na finalny kształt tego dokumentu.
6) Dlaczego pańskim zdaniem centralizacja systemu (podporządkowanie finansowania szpitali ministrowi) jest lepszym rozwiązaniem problemów polskiej służby zdrowia niż przekazanie pieniędzy na poziom regionów, np. poprzez regionalne oddziały NFZ-u z odrębnymi budżetami?
Dzielenie pieniędzy na poziomie regionów zawsze będzie korzystniejsze dla pacjenta niż dzielenie pieniędzy z perspektywy Warszawy pod warunkiem zachowania jednolitej polityki zdrowotnej. Obecna autonomia Regionalnych Oddziałów NFZ jest w dużej mierze fikcją. Wszystkie ważniejsze decyzje muszą być zatwierdzone przez NFZ w Warszawie. Przykładem niech będzie szczegółowy plan wydatków regionalnego oddziału NFZ-u na rok następny, który musi być zatwierdzony przez centralę. Do tej pory przekazaliśmy i chcemy przekazać jeszcze więcej kompetencji z zakresu zdrowia do wojewody. Na przykład wojewodowie mają obowiązek tworzyć priorytety polityki zdrowotnej w regionie w oparciu o mapy potrzeb zdrowotnych. Istnieją plany, aby w miejsce regionalnych oddziałów NFZ-u powołać wojewódzkie oddziały Urzędu Zdrowia Publicznego, które w zamyśle mają kształtować regionalną politykę zdrowotną państwa.