Szanowni Państwo!
Gołym okiem widać, że polska debata publiczna już dawno straciła zamiłowanie do subtelności. Analizę sceny politycznej nagminnie sprowadza się do prostego podziału na zwolenników PiS-u oraz anty-PiS. Te dwie grupy nazywa się zwykle „radykalną prawicą” oraz „obozem liberalno-lewicowym”. Pomijamy w tym miejscu niedorzeczność drugiej ze zbitek językowych – liberalizm i socjalizm to raczej konkurencyjne światopoglądy niż dwa pasujące do siebie elementy. Powierzchowna polska publicystyka oczywiście takimi „drobiazgami” się nie przejmuje.
Inny skutek tych prostych podziałów jest jednak taki, że podobnie jak podmioty tworzące rzekomy „obóz liberalno-lewicowy” w istocie niewiele mają ze sobą wspólnego, tak i zróżnicowana okazuje się popierająca PiS prawica. Wśród stronników tzw. obozu rządzącego znajdziemy i zatwardziałych zwolenników wolnego rynku, i znacznej roli państwa w gospodarce; adwokatów zbliżenia z naszymi sąsiadami na Wschodzie i tych, dla których zaszłości historyczne są przeszkodą nie do pokonania; entuzjastów większego wpływu nauki Kościoła na życie publiczne i tych, którzy starają się oddzielać wiarę od służby państwowej itd.
Jakie to wszystko ma znaczenie? Absolutnie fundamentalne. Po pierwsze, wykazanie tej różnorodności pozwala na znalezienie słabych punktów rządowej narracji, pytań, na które sama partia i wspierające ją środowiska udzielają odmiennych odpowiedzi. A z tym opozycja ma wyraźny problem, wciąż traktując PiS i tworzący jego zaplecze konglomerat środowisk jako jedną całość, przez co kompletnie ignoruje widoczne po stronie rządowej siły odśrodkowe.
Po drugie, analiza odpowiedzi, jakich na najważniejsze pytania w debacie publicznej udzielają rozmaite skrzydła polskiej prawicy, powinno skłonić opozycję do przemyślenia własnego oglądu tych samych spraw. Chodzi tu o tematy najczęściej wywołujące największe kontrowersje takie jak polityka historyczna, pomoc socjalna państwa, ocena dorobku transformacji. Dziś narracja narzucana przez kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości dominuje absolutnie, nie dlatego, że jest „prawdziwsza” od tych proponowanych przez opozycję, ale dlatego, że opozycja takich narracji w ogóle nie ma. Gdyby szeregowych posłów Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej zapytać o ich pogląd na kilka węzłowych dla polskiej polityki spraw – jak transformacja ustrojowa, obecność w Unii Europejskiej, katastrofa smoleńska – niestety, w odpowiedzi usłyszymy kakofonię opinii lub, w najlepszym razie, przekaz dnia.
Wreszcie, po trzecie, polska scena polityczna – wbrew powtarzanym od lat zaklęciom – nie jest zabetonowana, lecz wyjątkowo płynna. Z łatwością można sobie wyobrazić sytuację, w której już wkrótce to nie PiS, lecz jedna (kilka?) otaczających go dziś grup będzie definiowała, czym jest w Polsce prawicowość XXI w. Warto zawczasu poznać ich poglądy – tym bardziej, że niejednokrotnie są od tych wyznaczanych przez partyjny mainstream znacznie ciekawsze.
W pierwszej odsłonie tego tematu opublikowaliśmy rozmowy z Bartłomiejem Radziejewskim z „Nowej Konfederacji” oraz Pawłem Rojkiem z „Pressji”. Dzisiejszy numer otwiera rozmowa z Krzysztofem Mazurem z „Klubu Jagiellońskiego”, który przekonuje Adama Puchejdę, że „dzisiejsza prawica ukształtowała się przede wszystkim jako wyraz sprzeciwu wobec ładu światowego ufundowanego na zwycięstwie liberalizmu”, a jednocześnie „w wielu wypadkach poszukuje powrotu do korzeni klasycznego… liberalizmu”. Pytany zaś o swoją ocenę jednej z kluczowych dla liberalizmu idei – państwa neutralnego światopoglądowo – Mazur uznaje ją za wyłącznie „konstrukt teoretyczny”, bo tak naprawdę „Nie ma czegoś takiego jak państwo neutralne światopoglądowo”.
Silnych wartości w polskiej polityce brakuje Tomaszowi Rowińskiemu z kwartalnika „Christianitas”. „PiS chce reprezentować wyborcę katolickiego, ale nie zamierza realizować podstawowego elementu sprawiedliwości społecznej. Dlatego też nie wydaje mi się, by można było mówić, że w Polsce rządzi prawica, jeśli tak fundamentalny postulat agendy katolickiej nie jest, pomimo zapowiedzi, spełniony”, mówi w rozmowie z Adamem Puchejdą. „Tego stanu rzeczy nie zmienią takie pomysły jak uchwała fatimska, która staje się sposobem do tego, by zasłaniać swoją politykę katolickimi gestami.”. Jarosław Kaczyński na łamach „Gościa Niedzielnego” zapewniał niedawno, że partia rządząca może podjąć próbę zaostrzenia w Polsce prawa antyaborcyjnego. Nie sprecyzował jednak, kiedy miałoby do tego dojść, a co więcej zaznaczył, że zmiana ma się dokonać „w nieco inny sposób, niż próbowano do tej pory”, między innymi dlatego, że stosunek do aborcji wśród posłów klubu Prawa i Sprawiedliwości jest „zróżnicowany”. Trudno przypuszczać, by takie podejście usatysfakcjonowało tę część młodej prawicy, którą reprezentuje Rowiński.
PiS szedł do wyborów nie tylko z hasłami konserwatywnymi w sferze obyczajowej, lecz również, a może przede wszystkim, hasłami odbudowy poczucia narodowej dumy, przywrócenia właściwej pamięci historycznej i wzmocnienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Czy to te idee zachęciły Polaków do poparcia partii prezesa Kaczyńskiego? „Ludzie, kiedy wstają rano, zajmują się tym, jak sprawić, by szkoła, w której uczę lub do której posyłam swoje dzieci, stała się lepszym miejscem. Nie zastanawiają się ani nad polskością, ani nad ideą polską.” – mówi Maria Rogaczewska, socjolożka, członkini redakcji kwartalnika „Więź”. Zdaniem Rogaczewskiej, prawdziwym problemem polskiej polityki nie jest brak wielkich idei, lecz brak odpowiednich liderów politycznych. „Dzisiejsi politycy są dramatycznie wyalienowani ze społeczeństwa. Mają ochronę, żyją w Warszawie, tak naprawdę w ogóle nie znają Polaków. Mają tylko wyobrażenie o polskim społeczeństwie. Prawdziwi liderzy polityczni powinni wyrastać ze społecznego działania, być poddawani społecznej ocenie na długo, nim wejdą do polityki. Teraz tego nie ma. Wtedy pojawia się gadka o „idei polskiej”. To ersatz”.
Numer zamyka tekst Łukasza Pawłowskiego, w którym sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej” zadaje pytanie, dlaczego niektóre środowiska młodej czują się dziś zawiedzione rządami PiS-u. Czy wina leży po stronie polityków, którzy z powodu doraźnych kalkulacji nie stanęli na wysokości zadania? Zdaniem Pawłowskiego zawód polityką PiS-u spowodowany jest błędną diagnozą, na jakiej owa polityka się opiera, i wypływającą z niej metodą działania. „Na tym chyba polega największy paradoks myślenia polskich środowisk prawicowych, niezależnie od wieku tworzących ich ludzi. Choć nieustannie mówią o konieczności «wzmocnienia państwa» lub «odbudowania Polski», jednocześnie przekonują, że jedyną drogą do tego celu jest wywrócenie obecnego porządku do góry nogami”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Adam Puchejda, Jakub Bodziony, Jan Chodorowski, Jagoda Grondecka, Natalia Woszczyk, Filip Rudnik.
Korekta: Marta Bogucka, Dominika Kostecka, Kira Leśków, Ewa Nosarzewska, Anna Olmińska.