W ostatnich dniach cała Polska żyje nagraniem opublikowanym na YouTube’ie przez Karolinę Piasecką, żonę bydgoskiego radnego PiS-u Rafała Piaseckiego, piewcy tradycyjnych i chrześcijańskich wartości.
Oburzenie sięga zenitu. I słusznie. Trudno chyba o bardziej jaskrawy przykład tego, czym jest przemoc w związku, zwłaszcza psychiczna. Taka przemoc wciąż jest przez wielu dezawuowana i zazwyczaj przed sądem – w sprawach o znęcanie się – bardzo trudno ją udowodnić.
Słuchanie nagrania nie jest przyjemne. Oprócz inwektyw i wulgaryzmów Piaseckiego, słabego i błagalnego głosu kobiety, która nieudanie usiłuje się bronić, słychać szarpaninę, szloch, jęki, zatykanie ust kobiety itd. Nagranie daje też bardzo ciekawy wgląd w relacje i frustracje intymne wielu (czy może tylko tej jednej?) polskich rodzin i mężczyzn. Alegoria miłości PiS-u do kobiet.
Rodzina jak z obrazka
Z pozoru zwyczajna młoda polska szczęśliwa rodzina. On i ona, dwie córeczki. On – sympatyczny, uśmiechnięty, dobroduszny, ma swoją firmę, zaczyna karierę w polityce, wyznaje tradycyjne wartości, wie, że rodzina jest najważniejsza. Ona – ładna, szczupła, długie czarne włosy. Wzięli ślub zanim skończyła studia, wtedy ją utrzymywał. Kupił jej nawet samochód, żeby mogła dojeżdżać na zajęcia. Rodzina pewnie jej mówiła, że Rafał jest dobrym chłopakiem, solidna firma, będzie dobrym mężem. Urodziła dzieci, zajmowała się domem, gdzieś tam pracowała, ale karierę i pieniądze robił on. Na zdjęciach z wakacji widać, że są szczęśliwą rodziną, kochają się. Pozazdrościć.
Aż pewnego styczniowego wieczoru, małżonkowie wrócili z balu i Rafał nie wytrzymał. Wybuchł (nie pierwszy raz). Karolina chce iść spać, prosi go, ale nie, jest już za późno na spanie. Zabrał ją na bal. Kupił jej kwiatek – cegiełkę na cele dobroczynne. I ona tego kwiatka zapomniała! Nie, on nie chce, żeby go mu jutro odkupiła. Dał jej kwiatka, nie żadne 3 zł, ale 20, zresztą nieważna cena, on jej kwiatka podarował od serca. Szmata pier…, niewdzięcznica! Ma się wynosić z domu i iść po ten kwiatek!
Karolina nie docenia, jak on się stara. Wakacje organizuje, na bale ją zabiera, ma inicjatywę. A ona nie ma inicjatywy żadnej. Ani wdzięczności nie ma za to, jakim jest dobrym mężem. Nienawidzi jej za to. Całe jego życie jest przeklęte przez nią i jej rodzinę. Nazywa ją debilem. Karolina próbuje się żałośnie bronić, że przecież skończyła studia. Rafał, nie bez racji, wie, że jedno z drugim raczej związku nie ma.
Zawiodła go jako kobieta. W łóżku też jest kiepsko. Zero inicjatywy, typowa kłoda. Ale znajdzie sobie inną. Taką, z którą wszędzie będzie jeździł, zawsze na wszystko będzie miała ochotę, sama będzie miała inicjatywę (w łóżku ma się rozumieć też). Z wdzięczności będzie mu się rzucała na szyję, a nie doceniała dopiero, jak on jej o tym powie.
Jej życzy natomiast, żeby w życiu samych frajerów na swojej drodze spotkała. Na kolanach będzie błagała o tak dobrego męża, jaki on jest dla niej teraz. Ale już takiego nie spotka. Bo nie potrafiła docenić, że miała najwspanialszego mężczyznę na świecie i spotka ją za to słuszna kara. Nigdy już nie znajdzie nikogo tak fajnego jak on. Jej życie będzie bez sensu. I tak dalej. Spektakl pełen wyzwisk trwa ponad godzinę.
Hipokryzja i kruche ego Rafała
Z jednej strony nagranie obnaża hipokryzję polskich piewców tradycyjnych rodzinnych wartości. Ludzie, którzy kruszą kopie w walce z urojoną „ideologią gender”, wypowiadają Konwencję Stambulską, usta sobie wycierają wartościami rodzinnymi, polską tradycją, szacunkiem dla kobiet, sami w zaciszu czterech ścian znęcają się nad swoimi żonami.
Ale spójrzmy na Rafała nie jak na zwyrodniałego potwora, ale na człowieka, mężczyznę. Rafała tak zwyczajnie, po ludzku boli, że Karolina nie tylko nie docenia jego starań, ogromu jego miłości do niej, tego, co on dla niej robi, że jest najlepszym mężem na świecie (tak sam przynajmniej swoją rolę postrzega). Za to, że zabrał Karolinę na bal i kupił jej kwiatka za 20 zł, ona powinna rzucić mu się na szyję i zrobić fellatio. Jest przekonany, że inne kobiety tak właśnie by się odwdzięczyły.
Nie trzeba być Freudem, by zobaczyć, że Rafał Piasecki jest człowiekiem głęboko pogubionym, niepewnym siebie i własnej męskości i pełnym różnych lęków, które wyładowuje na najbliższej osobie. W zasadzie cały Rafał jest ilustracją malaise, jaka dręczy wielu polskich młodych mężczyzn. Z jednej strony tęskni on za tradycyjnym podziałem ról, kiedy mężczyzna był żywicielem rodziny, rycerzem, który zdobywa świat i broni niewiast, a kobieta cichą, posłuszną matko-żoną. Z drugiej, sam już w te tradycyjne role i oczekiwania się nie wpisuje. Jego ultrakonserwatywne poglądy i pogarda choćby dla gejów, są w zasadzie wyrazem lęku przed współczesnością i równymi relacjami między płciami. Szuka ucieczki w tradycyjnym podziale ról i ultrakonserwatywnych poglądach, ale i tam chyba ukojenia nie znajduje.
Wiele jest badań kryminologicznych nad przyczynami przemocy mężczyzn w związkach. Jednym z podstawowych czynników ryzyka jest wiara w sztywne i tradycyjne role płciowe, stereotypy i wyobrażenia – jak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna, jak ma się zachowywać kobieta. A przekonania o męskiej dominacji często idą w parze z konserwatywnymi, homofobicznymi czy seksistowskimi poglądami. Nie jest Rafał Piasecki wyjątkiem – potworem, który bije żonę – ale dość typowym produktem naszej kultury i naszych czasów, przykładem niepewnego siebie i sfrustrowanego mężczyzny, który tę niepewność zagłusza poniżaniem i upokarzaniem kobiet.
PS. Nie ma usprawiedliwienia na przemoc wobec kobiet, ale żeby ją wyeliminować, musimy zrozumieć jej przyczyny. I dopóki nie zrozumiemy, że przyczyny przemocy nie leżą tylko w indywidualnych cechach różnych Rafałów, ale są głęboko zakorzenione w naszych normach społecznych i kulturowych definicjach męskości, dopóty przemoc wobec kobiet nadal będzie smutną codziennością wielu kobiet.
*/ Tytuł pochodzi od redakcji
**/ Ikona wpisu: PublicDomainPictures, CC0 Public Domain