„Migranci, migracje” to zbiór kilkudziesięciu krótkich esejów, których punktem wyjścia jest współczesny kryzys uchodźczy. Wydawcom polskiego tłumaczenia książki przyświecały trzy cele: dostarczyć jak najwięcej obiektywnych informacji na temat migracji, odwołując się do wyników badań z zakresu nauk społecznych; wyjaśnić powody niektórych przekłamań i stworzyć miejsce dla politycznej i społecznej interpretacji rzeczywistości opisanej naukowo; oraz wyjść poza kontekst francuski.
Niestety, osiągnięto tylko dwa pierwsze cele i to tylko częściowo. Dlaczego nie udało się poszerzyć pola opisu, najlepiej pokazuje dobór autorów. Wśród nich większość to politolodzy i ekonomiści paryscy, zwłaszcza związani z Centrum Badań Międzynarodowych (CERI) w Instytucie Nauk Politycznych oraz z Krajowego Centrum Badań Naukowych (CNRS). Co ciekawe, zaskakująco słabo reprezentowani są socjolodzy, historycy i prawnicy. Taki, a nie inny wybór zadecydował o zdominowaniu narracji przez kwestie polityczno-gospodarcze. Książka wciąż jednak stanowi ciekawy głos w dyskusji o kryzysie uchodźczym. Warto więc przyjrzeć się jej plusom i minusom.
Garść, być może obrazoburczych, tez
Pierwszym elementem, na który warto zwrócić w książce uwagę, jest prosta obserwacja, że w porównaniu z XIX w. odsetek migrantów w skali globu się zmniejszył. Do tego największe przepływy ludzkie nie dotyczą exodusu do krajów rozwiniętych, lecz migracji między krajami rozwijającymi się. Tam właśnie, a nie na bogatą Północ, trafia ponad 80 proc. uchodźców – np. w 4,5-milionowym Libanie przebywa ponad 1,5 mln uciekinierów z Syrii. Szturm na Twierdzę Europa jest zatem konstruktem polityczno-medialnym, na którego mityzacji zyskują określone grupy interesu. I choć, owszem, liczba osób przybywających na teren Unii Europejskiej, by złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, rośnie (są to głównie Syryjczycy, Afgańczycy i Irakijczycy), to osoby te stanowią jednak zaledwie 0,25 proc. wszystkich mieszkańców UE.
Autorzy tekstów zamieszczonych w antologii obalają także szereg mitów dotyczących wpływu migrantów na kondycję welfare state. Udowadniają, że napływ migrantów nie musi powodować obniżenia wynagrodzeń lub wzrostu bezrobocia w kraju przyjmującym. Może się zdarzyć wprost przeciwnie. Badacze przypominają też, że imigracje często, choć nie zawsze, odgrywają rolę głównego katalizatora wzrostu demograficznego. Kolejny omawiany problem to terroryzm. Według autorów esejów, wśród osób stojących za zamachami terrorystycznymi w Europie migranci są zdecydowaną mniejszością, a miejsc, gdzie radykalizacja poglądów religijno-politycznych tej grupy zachodzi najszybciej, dostarcza sama Unia. Są nimi bowiem fatalne zarządzane ośrodki dla uchodźców.
Każda z powyższych tez została udowodniona w oparciu o materiał empiryczny. Autorzy przytaczają wyniki najnowszych badań, cytują nowelizacje praw. Nie czynią tego jednak nachalnie. Czytelnik zainteresowany daną kwestią może sięgnąć po zasygnalizowaną na końcu książki literaturę uzupełniającą. Eseje obliczone są na efektowne naświetlenie problemu i obalenie kolejnego mitu.
Książka ma jednak kilka istotnych wad. Dysonans między demaskatorskimi celami, a niewielką objętością zbioru sprawił, że w trakcie lektury mamy poczucie prześlizgiwania się po niektórych tematach. Przykładowo, czytelnik nieobeznany ze specyfiką tras migrantów do Europy może odnieść wrażenie, że skoro łódki z uchodźcami wyruszają z Maghrebu, to znaczną część uciekinierów stanowią Afrykanie. Jest to oczywista bzdura, permanentnie powielana w dyskursie medialnym.
Inny, poważniejszy zarzut, który można sformułować względem „Migrantów, migracji”, dotyczy francuskocentryczności publikacji. Mimo ambitnych deklaracji wydawców, w książce próżno szukać odpowiedzi na pytania o sytuację uchodźców w poszczególnych państwach i regionach UE. Tłem do analiz jest bowiem przede wszystkim multikulturowa Francja, szczególnie procesy zachodzące w tzw. utraconych terytoriach republiki, jak ironicznie nazywane są przedmieścia zamieszkałe przez przybyszów. Czytelnika razić może niedostatek ilustracji z Niemiec – głównego celu wędrówki uchodźców – oraz zbagatelizowanie tranzytowego charakteru niektórych obszarów Europy.
Polskie piekiełko
Antologia została uzupełniona o pięć artykułów autorstwa polskich badaczy. Umieszczają oni problematykę uchodźczą w kontekście dyskusji nad ewolucją polityki migracyjnej III RP oraz zmiany stosunku Polaków do „Obcych” na początku XXI w. Wnioski po lekturze tych kilku esejów streścić można w trzech, skądinąd mało odkrywczych, zdaniach.
Po pierwsze, Polacy są przykładem klasycznego społeczeństwa transnarodowego, z bogatą tradycją migracji, który to potencjał w żaden sposób nie podnosi współczesnego poziomu tolerancji. Po drugie, nasycenie dyskursu medialnego negatywnymi emocjami wpłynęło na wzrost nieufności względem migrantów i pogłębiło przy tym podziały na scenie politycznej. Po trzecie, co jest chyba najważniejsze, biorąc od uwagę liczbę uchodźców docierających nad Wisłę, liczbę składanych przez nich wniosków o nadanie statusu uchodźcy oraz – co trzeba podkreślić –minimalną uznawalność tych ostatnich przez władze państwowe, kryzys migracyjny de facto Polski nie dotyczy.
Dość oryginalną propozycją interpretacyjną postaw Polaków wobec migracji jest próba odnalezienia ich korzeni w dwóch mitach. Według autorów pierwszy z nich został wytworzony przez elity, czyli „postfeudalne klasy inteligenckie”. Według jej narracji migracje polityczne stanowią misję i konieczny etap w boju o własne państwo, a migracje ekonomiczne patologię społeczną. Mit ten „legitymizował władzę elit, tworzył podstawy dla rodzącego się polskiego nacjonalizmu oraz traktował masy niepiśmiennego chłopstwa czy robotników jako «niepełnych» obywateli”. Drugi mit – „wyjazdu za chlebem na Zachód” – to bardziej zindywidualizowana opowieść o awansie społecznym grup najbardziej mobilnych przestrzennie. Zaletą wprowadzenia tych dwóch perspektyw jest zdystansowanie się od podziałów na lewicę i prawicę. Zestawienie obu spojrzeń w niewielkim jednak stopniu wyjaśnia radykalizację postaw Polaków i zauważalny wzrost liczny przestępstw motywowanych nienawiścią wobec muzułmanów i Arabów.
Impresje polskich autorów na temat trwającej debaty nad nową wersją polityki migracyjnej są ponadto rażąco jednostronne. Można odnieść wrażenie, że zawarte w książce eseje Francuzów zostały potraktowane jako argumenty za całkowitą liberalizacją polskiej polityki migracyjnej. Owszem, część obserwacji z pierwszej części pracy można przenieść na nasz grunt. Mimo to przemyślenia o integracji i asymilacji migrantów w Polsce wypadałoby znacznie bardziej rozbudować, a nie jedynie krytykować upolitycznienie tych haseł. Za wzrost ksenofobii wśród Polaków nie odpowiadają przecież jedynie prominentni działacze partyjni. Jeremiady cytowanych badaczy akademickich, dotyczące pobudek stojących za architektami polityki migracyjnej, zdają się tuszować znaczenie dyskursu formułowanego przez dziennikarzy oraz indolencję autorytetów świata nauki i kultury. O migracji w Polsce trzeba rozmawiać, ale prowadzenie tej dyskusji w oparciu o chwyty erystyczne intelektualistów znad Sekwany i krytykę naszych lokalnych mężów stanu z pewnością nie zmieni oglądu problemu w społeczeństwie polskim i owego problemu nie odpolityczni.
Szukając antidotum
Pomimo tego książka „Migranci, migracje” z pewnością jest dobrym wstępem do dyskusji o uchodźcach. Tym bardziej, że autorzy esejów w sposób dyskretny oferują czytelnikowi propozycje systemowych rozwiązań kryzysu migracyjnego. Są przeciwni polityce zamykania granic, twierdząc, że intensyfikacja działań na tym polu generuje wzrost migracji nielegalnej (per analogiam do prohibicji, która poskutkowała eksplozją kontrabandy) oraz zwiększenie zjawiska migracji osiedleńczych. Proponują też, by politykę wydalania zastąpić polityką powrotów akceptowalną dla obywateli państwa trzeciego. Zagadnienie kontroli strumieni uchodźców powinno być rozpatrywane pod kątem relokacji oraz testowania rozwiązań tymczasowych (np. korytarzy humanitarnych). Tylko w ten sposób można stosunkowo szybko i relatywnie niewielkim kosztem zmienić imaginarium migracyjne – tak w krajach, skąd uchodźcy pochodzą, jak i w społeczeństwach przyjmujących.
Książka:
„Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie”, red. Hélène Thiollet, przeł. Małgorzata Szczurek, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017.