Szanowni Państwo!
„Jeśli Polska jest zaściankiem, warto żyć w zaścianku”, pisze Piotr Zaremba we „wSieci” w kontekście debaty nad legalizacją związków homoseksualnych. Temat ten powraca w Polsce regularnie. I powracać będzie – dopóki ta kwestia nie znajdzie uregulowania prawnego. Ostatnim przyczynkiem do jego ponownego poruszenia była legalizacja małżeństw homoseksualnych w Niemczech i to za rządów – o zgrozo! – Chrześcijańskiej Unii Demokratycznej kanclerz Angeli Merkel. Sama Merkel wspięła się na wyżyny politycznego makiawelizmu. Aby „rozbroić” postulat legalizacji zgłaszany przez jej głównego konkurenta w wyborach, czyli Partię Socjaldemokratyczną, dopuściła do głosowania. Co więcej, znając z góry rezultat, pozwoliła „swoim” posłom na oddanie głosu zgodnie z sumieniem, a jednocześnie sama zagłosowała przeciw. Polityczny majstersztyk Merkel przynosi jednak realne konsekwencje – Niemcy stały się 14. krajem Europy dopuszczającym małżeństwa par homoseksualnych. W 11 kolejnych istnieją rozmaite warianty związków partnerskich.
Spośród krajów Unii Europejskiej tylko sześć nie zgadza się na choćby minimalne ustępstwa w tej kwestii. Wśród tej malejącej grupy jest także Polska, rzekomo dlatego, że „naród nie jest na to gotowy”. I tu właśnie pojawia się ciekawe pytanie, co naprawdę o tej sprawie sądzą Polacy.
Ostatnio czerwcowy sondaż dla serwisu OKO.press podważył bowiem tezę o „opozycji totalnej” rodaków wobec związków partnerskich. Pośpiesznie został otrąbiony tu i ówdzie jako dowód na jedynie pozorny konserwatyzm Polaków. Oto, pierwszy raz w historii III RP, większość Polaków (52 proc. badanych) wyraziła zgodę na legalizację związków partnerskich (podkreślmy – nie małżeństw!).
Warto jednak przyjrzeć się tym badaniom wnikliwie. Oczywiście jeden sondaż, w którym przewaga opcji „tak” mieści się w granicach błędu statystycznego, to wciąż niewiele. A jednak wiemy, że obyczajowość Polaków zmienia się dynamicznie. Zachowania, które jeszcze dwadzieścia lat temu były nie do pomyślenia, dziś stanowią codzienność na wsi i w mieście. Niewykluczone, iż pogłębione badania sondażowe ujawniłyby, że najbardziej konserwatywni są nasi politycy.
Osobliwy konsensus zdaje się panować wśród znacznej większości polskich partii parlamentarnych – świadczy o tym chociażby niechęć do jasnego samookreślenia się przez działaczy Platformy Obywatelskiej, będącej przecież największą partią opozycyjną. Ostatnią dużą dyskusję na formalizacji związków par jednopłciowych przeprowadzano podczas nieudanego głosowania nad ustawą o związkach partnerskich jeszcze w 2013 r., o czym pisaliśmy w „Kulturze Liberalnej”. Ówczesna porażka „opcji liberalnej” uwydatniła niski poziom debaty publicznej. Z sejmowej mównicy mało mówiono o równości wobec prawa, natomiast mocno wybrzmiewały wówczas oskarżenia o „ekshibicjonizm”, zadawanie „gwałtu na naturze” itp.
Mówiono także o przeszkodach natury prawnej. Tymczasem Konstytucja RP bynajmniej nie stanowi przeszkody dla ewentualnych zmian. „Debata jest przesycona fałszem intelektualnym i nieuczciwością.”, mówi prof. Ewa Łętowska w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim, i wykazuje, że polska ustawa zasadnicza – wbrew temu co twierdzi wielu prawicowych publicystów i ekspertów – nie definiuje małżeństwa wyłącznie jako związku kobiety i mężczyzny, a tym bardziej nie zakazuje legalizacji związków partnerskich.
Najważniejsze jednak, jak niewiele mówi się o tym, że związki partnerskie i – w większym stopniu nawet – małżeństwa par homoseksualnych można traktować jako postulaty konserwatywne – w istocie prorodzinne. W czasach, gdy pary heteroseksualne coraz chętniej żyją całymi latami na kocią łapę, pary homoseksualne pragną połączyć się tradycyjnym węzłem małżeńskim.
Nic dziwnego, że w państwach Europy Zachodniej niejednokrotnie na regulacje w tej sprawie decydowały się partie konserwatywne! Podczas swojego przemówienia na konferencji torysów w 2011 r., ówczesny premier David Cameron dokonał swoistego politycznego coming outu: „Tak, to dotyczy równości, ale również czego innego – zobowiązania. Konserwatyści wierzą w więzy, które nas łączą; wierzą, że społeczeństwo jest silniejsze, kiedy składamy sobie nawzajem przysięgi i wspieramy jeden drugiego. Dlatego nie wspieram małżeństw homoseksualnych, mimo tego że jestem konserwatystą. Wspieram je, ponieważ jestem konserwatystą”. Dwa lata później ustawodawstwo zezwalające na związki par jednopłciowych zostało wprowadzone w Anglii i Walii. Szkocki parlament wprowadził analogiczne przepisy kilka miesięcy później.
Co ciekawe, sama legalizacja małżeństw homoseksualnych skłania społeczeństwo w kierunku większej tolerancji dla gejów i lesbijek. Rozpoznanie danej grupy w literze prawa legitymizuje jej istnienie w życiu publicznym. Dobrym przykładem są Stany Zjednoczone. Chociaż małżeństwa homoseksualne wprowadzono w całym kraju niedawno, bo w czerwcu roku 2015, dziś takie związki popiera aż 64 proc. amerykańskiego społeczeństwa. Przez ostatnią dekadę legalizacji związków jednopłciowych w kolejnych stanach, widać także wyraźny wzrost akceptacji wśród wyborców Partii Republikańskiej.
A zatem, co tak naprawdę powstrzymuje polskich decydentów przed legalizacją związków dla osób jednej płci? Adopcja dzieci? „W Polsce już teraz gej może adoptować dziecko. Tylko nie w parze, ale jako samotny rodzic” – mówią Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński w rozmowie z „Kulturą Liberalną” – „I bardzo dobrze. Jest wiele badań pokazujących, że dzieci wychowane przez pary jednopłciowe wychowują się tak samo albo nawet lepiej. Przede wszystkim dlatego, że są to zawsze dzieci chciane”. Właśnie Dehnel i Tarczyński przekonują, że postulat małżeństw homoseksualnych jest w istocie konserwatywny.
To zdanie podziela Paweł Dobrowolski, członek chrześcijańskiej organizacji LGBTQ „Wiara i Tęcza”. „Każdy konserwatysta i każdy chrześcijanin przyzna, że lepszą sytuacją jest budowanie trwałej relacji opartej na wierności i trosce, od tej, w której dwie osoby żyją ze sobą bez ślubu, bez związku, bez zobowiązań”, mówi w rozmowie z Adamem Puchejdą.
„Polska prawica nie ma żadnych poważnych argumentów na rzecz zakazywania małżeństw homoseksualnych. Powtarzają więc puste hasła, w które – co najzabawniejsze – sami nie wierzą”, pisze z kolei Łukasz Pawłowski z „Kultury Liberalnej” i wymienia cały szereg prawicowych argumentów, zwracając uwagę na ich słabości.
Jak jednak do wprowadzenia równości małżeńskiej skutecznie przekonywać rodaków? O tym pisze Katarzyna Czernik, podając przykład Irlandii, konserwatywnego kraju, w którym decyzja o legalizacji małżeństw homoseksualnych zapadła w ogólnonarodowym referendum. „Kluczem do sukcesu kampanii na «tak» było postawienie w pierwszej kolejności na strategię walki na poziomie mikro, czyli osobistych międzyludzkich interakcji”, przekonuje Czernik.
I chyba faktycznie na tym polega istota problemu. Część Polaków obawia się, że legalizacja małżeństw homoseksualnych wymierzona jest w jakiś sposób w „tradycyjne” wartości. Przykłady innych krajów pokazują, że skutek legalizacji małżeństw homoseksualnych jest tylko jeden – osoby homoseksualne mogą zawierać małżeństwa.
I tyle.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Adam Puchejda, Filip Rudnik, Jan Chodorowski.
Ilustracje: Joanna Witek.