Oto lektura, dzięki której dziewczynki mają szansę nauczyć się pokonywać własne słabości, uwierzyć w to, że mogą być kim tylko zechcą i zmieniać świat na lepsze. Zbiór krótkich historii stu niezwykłych kobiet uwiecznia w baśniowej narracji ich życie pełne pasji i sukcesów, ale też niezliczonych przeszkód i porażek. Tekstowi towarzyszą ilustracje wykonane przez sześćdziesiąt ilustratorek z całego świata.
„Buntowniczka – to brzmi dumnie!”. Ciekawe, ilu ludzi w pierwszym odruchu myśli w ten właśnie sposób, gdy słyszy to straszne słowo na „b”. W języku polskim chyba najbardziej utarło się określenie „zbuntowana nastolatka”. Zbuntowana, czyli jaka? Wiadomo: niegrzeczna, rozpieszczona księżniczka (w najgorszym wypadku jedynaczka) tupiąca nogą, zbyt często mówiąca „nie”, ciągle przekraczająca ustalone przez dorosłych granice, słowem – istna drama queen! Ostatnia rzecz, jaka przyjdzie nam do głowy, to: pewna siebie, potrafiąca artykułować swoje zdanie, nazywać swoje lęki i emocje. Podobny stereotyp wkrada się w nasze myśli, gdy mówimy dzieciom, że są niegrzeczne. Zaraz, zaraz. Czy aby na pewno wszystkim dzieciom? Zdecydowanie częściej zdarza nam się mówić w ten sposób do dziewczynek. Chłopcom jakoś łatwiej wybaczamy złe zachowanie. Mamy na to silny (czyt. patriarchalny) argument w postaci stwierdzenia: „to przecież chłopcy, oni już tacy są”, z definicji niegrzeczni, mają to zapisane w DNA. Na szczęście ten argument zdaje się trafiać już do coraz mniejszej grupy odbiorców, choć nadal niestety nie w próżnię. Co zatem się stanie, jeżeli dziewczynka, z definicji grzeczna, zdecyduje się wybrać inną drogę? Jedni powiedzą, że grozi to katastrofą, a drudzy (na czele z autorkami „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek”), że zmianą świata na lepsze. Bo bycie niegrzecznym czasem popłaca. I choć daleko mi do bycia apologetką antypedagogiki, nie potrafię zgodzić się na to, żeby słowo „niegrzeczna” czy „zbuntowana” na wieki wieków amen było kojarzone tylko i wyłącznie negatywnie.
Co zatem kryje w sobie książka, której hasłem reklamowym powinno być sparafrazowane słynne zdanie wypowiedziane przez Alicję z Krainy Czarów: „Tylko wariatki są coś warte”? To mieszanka wybuchowa fabularyzowanych faktów historycznych i ogromnej dawki motywacji. Momentami dokładnie takiej, jak z wykładów coachingowych. Tym, co wywiera jednak podczas lektury największe wrażenie, jest niedowierzanie połączone z zachwytem. Marginesy mojego egzemplarza „Opowieści na dobranoc…” wypełnione są po brzegi pytaniami, a najczęstszym z nich jest: „Dlaczego nie uczą o tym w szkole?!”. Przykłady można mnożyć. Weźmy chociażby Margaret Hamilton, programistkę, której nazwisko raczej nie pada w liceum (przynajmniej w moim nie padło). Kiedy otwieramy w pamięci zakurzoną szufladkę z napisem „podróże w kosmos”, od razu przypominamy sobie o Neilu Armstrongu i śladzie buta, jaki odcisnął na księżycu. O śladach dokonań, jakie odcisnęły kobiety, nie możemy pamiętać, gdyż wielokrotnie wymazywano je z kart HIStorii. Książka, jaką oferują nam Elena Favilli i Francesca Cavallo, zapełnia te białe plamy, kreśląc pełną mapę HERstorii. Nie tylko poprzez tekst, ale także poprzez obraz. Zwieńczeniem tekstu i nierozerwalną częścią publikacji są niezwykle barwne portrety każdej z opisywanych bohaterek opatrzone cytatem-mottem. Wykonane w różnych stylach, od akwareli, przez szkic, po grafikę i awangardę. Ich autorkami są artystki z całego świata. Aż chciałoby się je oprawić w ramkę!
Takie książki jak ta, w której Michelle Obama spotyka się z Kleopatrą, a Astrid Lindgren z Coco Chanel, rozprawiają się ze stereotypami dotyczącymi płci raz na zawsze i udowadniają, że niemożliwe nie istnieje. Poruszają podstawowe hasła feminizmu: równość, różnorodność, różnicę. Przede wszystkim, na pierwszy plan wysuwają prawo do bycia innym, bycia sobą. Negują zaściankowe myślenie o z góry ustalonych rolach społecznych, które muszą odgrywać kobiety i mężczyźni, o ubraniach, jakie powinni nosić, by podkreślić swą kobiecość bądź męskość i o zabawkach – innych dla chłopców, innych dla dziewczynek.
Potrzeba stworzenia książki, która skupiałaby w sobie historie odważnych i utalentowanych kobiet, zrodziła się niemal naturalnie. Autorki, obserwując dzieci w ich codziennym otoczeniu, zwróciły uwagę na kilka kwestii, które wydały im się zastanawiające. Biorąc na warsztat książki pisane dla dzieci, odkryły, że są one zdominowane przez postaci chłopców. Dziewczynkom, o ile występowały, autorzy przydzielali zaś zwyczajowo rolę księżniczek. Elena Favilli i Francesca Cavallo przeprowadziły zatem eksperyment, który został zwizualizowany w postaci spotu reklamującego ideę powstania książki. Wyeliminowały z księgarskich półek pozycje z męskimi bohaterami i księżniczkami szukającymi księcia. Wynik był zatrważający. Na regale, wcześniej po brzegi wypełnionym książkami, pozostało tylko kilka niedobitków. Autorki zadały sobie zatem pytanie, dlaczego tak się dzieje i jak można to zmienić. Świadome tego, że literatura i sztuka dla dzieci nie pozostaje bez odzewu, a wręcz przeciwnie, wywiera ogromny wpływ na rozwój dzieci, kształtowanie ich charakteru i budowanie relacji międzyludzkich w dorosłym życiu, wpadły na pomysł stworzenia książki, która opowiadałaby historie prawdziwych, a nie papierowych kobiet. Która wyzwalałaby pewność siebie w dziewczynkach, bo to im bardziej jej brakuje. Która inspirowałaby je do podążania za marzeniami i głosem swojego serca, a nie głosem innych ludzi.
„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” są głosem sprzeciwu wobec tendencji panujących na rynku książek dla dzieci, na którym na ponad 5 tys. książek aż ¼ nie zawiera żadnej postaci żeńskiej. W tej książce brak wydmuszkowych bohaterek bez marzeń i aspiracji będących jedynie ozdobą czy tłem opowieści. Zamiast tego odnajdziemy w niej kobiety z krwi i kości. Takie, które nie bały się mówić głośno o tym, co myślą o świecie, w jakim przyszło im żyć. Takie, które potrafiły powiedzieć „nie”, pobudzać innych do myślenia i podążać za swoimi marzeniami. Kobiety żyjące w różnych czasach i w różnych miejscach na Ziemi, a zmagające się z tymi samymi problemami i podejmujące podobne wyzwania bez szansy na powodzenie. „Opowieści na dobranoc…” nie raz nas wzruszą, nie raz wywołają wściekłość. Niejedna dziewczynka czy nawet dorosła już kobieta czytająca z córką, siostrą czy wnuczką odnajdzie siebie samą w którejś z opisanych historii. Może znajdzie w nich wsparcie i powróci do porzuconych planów, odkurzy zeszyty wierszy pisanych do szuflady, wyruszy w podróż dookoła świata albo wzorem Malali będzie działać na rzecz edukacji kobiet? Cokolwiek postanowi, może opisać swoją historię na końcu książki i stać się jedną z tych bohaterskich kobiet, którym udało się zawalczyć o własne marzenia.
Książka, choć może wydawać się trochę tendencyjna i naiwna z uwagi na schematyzm historii (to zapewne celowy zabieg pozwalający młodszym dziewczynkom odnaleźć się w baśniowej konwencji), stanowi dobry początek na drodze do zmiany wciąż silnie konserwatywnego, zwłaszcza w Polsce, rynku książek dla dzieci. A zapotrzebowanie na takie opowieści nieustannie rośnie, co łatwo można zaobserwować podczas pracy z dziećmi. Dziewczynki też chcą mieć swoje superbohaterki, z którymi mogłyby się utożsamiać, i wzory, które mogłyby naśladować. Oby karty książek i ekrany kin zapełniało więcej takich niestereotypowych postaci silnych kobiet jak Merida Waleczna, Pippi Langstrumpf czy Ania z najnowszej adaptacji powieści L. M. Montgomery! Żywię też szczerą nadzieję, że rodzice, od których w dużej mierze zależy, jaka książka znajdzie się w rękach dziecka, są gotowi na takie książki i z chęcią będą je czytać swoim córkom na dobranoc. Byłoby wielką stratą dla „Opowieści na dobranoc…” i całej idei przyświecającej autorkom, gdyby publikacja podzieliła losy książki Babette Cole „Mama zniosła jajko”. Pozostaje nam wierzyć, że tak się nie stanie, a „Opowieści…” Eleny Favilli i Francesci Cavallo trafią do dziewczęcych pokojów. Dobra wieść dla tych, którzy po lekturze czują lekki niedosyt: nadchodzi drugi tom! Kolejne sto kobiet, które swoją pracą i zaangażowaniem zapisały się na kartach historii. Kolejne sto prawdziwych historii mogących zainspirować niejedną buntowniczkę. I kolejne portrety wykonane przez cenione na całym świecie mistrzynie pędzla i ołówka.
„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” to kwintesencja siostrzeństwa! Książka stworzona przez kobiety o kobietach i dla kobiet. Przestrzeń, w której kobiety z różnych epok, a nawet, można by powiedzieć, różnych światów, współistnieją na równych prawach, a rzeczą, która je jednoczy, jest nie tylko sama płeć, ale chęć samorozwoju, pokonywania barier i szerzenia wiedzy i prawdy. A niepokorność i wyrachowanie tylko dodaje ich historiom wiarygodności. Sprawia, że wierzymy w to, co im się przydarzyło, i co może przydarzyć się także nam. Odarta z emocji notka encyklopedyczna nie ma takiej siły. Z kart książki wyłaniają się artystki, naukowczynie, wynalazczynie, działaczki polityczne i władczynie. Ich lista jest naprawdę imponująca. Yoko Ono, Brenda Champan, Elżbieta I, Julia Child, Jane Austen i wiele innych. O istnieniu niektórych z nich zapewne nigdy nawet nie słyszeliśmy, a te, które znamy, odkryją przed nami niejeden nieznany dotąd sekret.
Nie od dziś wiadomo, że siła jest kobietą. Tą właśnie kobiecą siłą zdają się zarażać bohaterki książki. Uparte, skoncentrowane na dążeniu do celu, pokładające ufność w nauce i pragnące dzielić się swoją wiedzą z innymi. Patrzące na czytelniczkę nieco prowokująco, zdają się zadawać pytanie: „Odważysz się? Pójdziesz w nasze ślady? Zawalczysz o swoją przyszłość czy pozwolisz decydować innym?”. I tylko od nas samych zależy, czy podejmiemy to wyzwanie. Wyzwanie podążania za własnymi marzeniami i stawiania na swoim, gdy mamy rację, a przecież kobiety zawsze mają rację (!). Nikt nie mówi, że będzie łatwo, że nie mamy nic do stracenia. Ale czasem warto poświęcić bitwę, żeby wygrać wojnę. I naiwnie wierzę, że nikt nie odczyta tego apelu dosłownie.
Jak podsumowałabym przesłanie książki? Nie zabrzmi to może zbyt oryginalnie, ale jestem pewna, że Ute Ehrhardt by się ucieszyła: „Zapamiętajcie to na całe życie! Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne idą tam, gdzie chcą”!
Książka:
Elena Favilli, Francesca Cavallo, „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet”, tłum. Ewa Borówka, wyd. Debit, Warszawa 2017.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.