gnat_okladka

Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, co mogłoby powstać z połączenia „Władcy pierścieni” z „Kaczorem Donaldem”, możecie przestać zgadywać. Efektem tej alchemicznej procedury jest bowiem „Gnat” Jeffa Smitha – komiks, który w doskonałych proporcjach miesza epicki rozmach z rozkoszną naiwnością, a absurdalny humor – z napięciem rodem z dreszczowca.

Komiksy od zawsze miały miejsce w mojej bibliotece, bo zapewniały nie tylko dobrą lekturę, ale i artystyczną inspirację. Christa, Baranowski i Pawel utorowali drogę Rosińskiemu, Bisleyowi i Loiselowi, ale moje oczekiwania się nie zmieniły – sięgając po komiks, liczę na równowagę słowa i obrazu, rytm opowieści i nastrój ilustracji. I wszystko to zapewnił mi „Gnat”.

ilustracja_2 (4)

Komiks Jeffa Smitha wydawany był od 1991 do 2004 roku i liczy łącznie przeszło 1300 stron perypetii trzech kuzynów Gnatów, którzy po wygnaniu z Gnatowa trafiają w świat pełen niebezpieczeństw i nowych znajomości. W Polsce seria publikowana jest przez wydawnictwo Egmont. Podzielono ją na trzy tomy, odpowiadające trzem cyklom fabularnym. „Dolina, czyli równonoc wiosenna” to część pierwsza, w której zawiązane zostają główne wątki historii. We wrześniu tego roku ukazał się tom drugi – „Kant kontratakuje, czyli przesilenie”. Wydanie części trzeciej „Przyjaciele i wrogowie, czyli żniwa” planowane jest na maj 2018 roku.

Główni bohaterowie trylogii to śmieszne białe stworki o bardzo różnych charakterach: Chwat Gnat jest skromnym i uczynnym optymistą, Chichot Gnat – niezbyt inteligentnym lekkoduchem, a Kant Gnat – chciwym i samolubnym hochsztaplerem. To przez finansowe matactwa Kanta kuzyni stali się wygnańcami i będą musieli radzić sobie w nowych okolicznościach. Na ich drodze pojawią się postaci zabawne, jak robak Ted, tajemnicze, jak Wielki Czerwony Smok, i niebezpieczne, jak szczurostwory oraz złowieszczy Władca Szarańczy. Jest jeszcze piękna Zadra, która mieszka w lesie z babcią Ben – prawdopodobnie najbardziej wojowniczą staruszką na świecie.

ilustracja_3 (3)

Komiczne sceny słownych przepychanek Gnatów przeplatają się z mrocznymi knowaniami czarnych charakterów. Absurdalny krowi wyścig, w którym udział bierze przebrany za krowę Chichot, przerwany zostaje atakiem szczurostworów. Lektura „Gnata” nie pozwala się nudzić! Dodajmy do tego tajemnicze sny Zadry, które z wolna odsłaniają zagadkę jej pochodzenia, i już nie będziemy w stanie odłożyć tomu ani na chwilę.

Dla dzieci komiks będzie wspaniałą przygodą z dobrze znanymi archetypami w rolach głównych (gnaty to wypisz-wymaluj Mickey, Goofy i Sknerus McKwacz), dla dorosłych – świetną zabawą w szukanie tropów i cytatów. Także w warstwie wizualnej, która – według samego autora – „stanowi miksturę Walta Kelly’ego i Moebiusa”.

Warto jeszcze wspomnieć, że cykl został wielokrotnie doceniony – otrzymał jedenaście nagród Harveya i dziesięć nagród Eisnera, które stanowią odpowiednik Oscara w świecie twórców komiksu.

Dlaczego warto podsunąć dziecku „Gnata”? Bo to inteligentna i bardzo ciekawa opowieść – dobrze przemyślana i doskonale narysowana. Bo jest zabawna na różne sposoby – są tu zgrabne żarty słowne, śmieszne sytuacje, groteskowe karykatury i minimalistyczna doskonałość graficzna. I w końcu – bo to dobry sposób na wejście w świat powieści graficznych i poznanie wspaniałego oraz wciąż nie dość docenianego medium, które rozwija się świetnie i – również dzięki sukcesom ekranizacji – ma do zaoferowania szerokie spektrum możliwości.

 

Książka:

Jeff Smith, „Gnat. Dolina, czyli równonoc wiosenna”, tłum. Jacek Drewnowski, wyd. Egmont, Warszawa 2017.

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.