Ideologia ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej wyklucza mnie i wiele innych osób, odbierając prawo do określania własnej tożsamości.

Nie zgadzam się z tym. Nie zgadzam się z definicją patriotyzmu i polskości, w którą wierzy Młodzież Wszechpolska czy ONR. Każdy ma prawo do własnego zdania, nie mogę jednak zaakceptować poglądów, które żywo godzą we mnie i tysiące innych osób, które nie wpisują się w ich definicje etnicznego Polaka-katolika. Nie jestem katoliczką, moi rodzice nie są etnicznymi Polakami, nie urodziłam się w Polsce, jestem jednak obywatelką Polski. Marsz Niepodległości nie jest miejscem, w którym z pełną swobodą i poczuciem bezpieczeństwa mogłabym świętować Święto Niepodległości. Żadna definicja patriotyzmu nie powinna wykluczać. Nie wystarcza mi status „dobrego obywatela”, jeżeli wiem, że mogę być wykluczona również ze wspólnoty obywatelskiej. Nie godzę się na odbieranie mi autonomii w definiowaniu tego, kim jestem. Wiem, że jest to sprawa kluczowa dla wielu osób będących w podobnej sytuacji. Żaden ideolog nie zrozumie mnie czy innych osób lepiej niż my sami.

A przecież „My chcemy Boga”, jak głoszą nacjonaliści, bo pod taki hasłem wyruszył największy marsz środowisk nacjonalistycznych. „Europa będzie biała albo bezludna”, „Czysta krew”, „Śmierć Wrogom Ojczyzny” – to z kolei hasła wykrzykiwane na samym marszu. Rasizm jest nie do zaakceptowania, a szczególnie wtedy, gdy łączy się z hasłami patriotycznymi. Dziś granica między tymi pojęciami zaczyna się zacierać.

Marsz Niepodległości ma być celebracją polskości oraz wartości chrześcijańskich. Definicje tych pojęć należy jednak uznać za wykluczające. Na swojej stronie organizatorzy piszą: „Nie islamska! Nie laicka! Tylko POLSKA KATOLICKA!”. Rzecznik prasowy Stowarzyszenia, Damian Kita, stwierdził: „Dla nas, jako polskich patriotów Bóg, religia katolicka to podstawa”.

Czy polscy protestanci, prawosławni, muzułmanie, Żydzi, niewierzący nie mogą być polskimi patriotami? Czy imigranci, którzy otrzymali obywatelstwo polskie, kiedykolwiek będą mogli zostać uznawani za prawdziwych Polaków? A co z ich dziećmi, zwłaszcza jeśli jedno z ich rodziców ma inny niż biały kolor skóry?

Jak bowiem stwierdził Mateusz Pławski, rzecznik prasowy Młodzieży Wszechpolskiej: „Jesteśmy separatystami rasowymi, uważamy, że jedna rasa nie jest lepsza od drugiej, ale każda jest inna, zamieszkuje inny kontynent. Etniczności nie należy mieszać”. Według niego osoba czarnoskóra „może być obywatelem, dobrym obywatelem, może uczestniczyć w wydarzeniach patriotycznych, i wielokrotnie z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia, ale ten czynnik jest bardzo ważny, i osoba czarnoskóra nie mogłaby być np. członkiem naszej organizacji”.

Osoba o obcym pochodzeniu może się więc starać być „dobrym obywatelem”, ze względu na kolor swojej skóry nigdy nie będzie w pełni wartościowym Polakiem. Co prawda ta wypowiedź została skrytykowana przez część przedstawicieli środowisk narodowych i prawicy, moim zdaniem reprezentuje jednak poglądy wielu przedstawicieli środowisk nacjonalistycznych, co zresztą pokazują dyskusje na jego facebookowym profilu.

Działania uczestników marszu trudno też odnieść do chrześcijaństwa. Na swojej stronie na portalu Facebook zachęcają: „Dołącz do nas i stań razem z nami w obroni chrześcijańskich wartości”. W  jaki sposób je definiują?

Prawdopodobnie czynią to w sposób przybliżony do swoich poprzedników, co opisał już parę dekad temu Jan Józef Lipski. W tej koncepcji państwo przejmuje odpowiedzialność za zbawienie obywateli, a ci, którzy znacząco odbiegają od przyjętego wzorca (czyli w II RP przede wszystkim mniejszość żydowska), pozbawiani są statusu obywateli. Samo państwo zmierza w kierunku ustroju totalitarnego.

Obecnie Polska jest państwem jednolitym etnicznie. Widoczna jest imigracja z Ukrainy. Rolę „widocznego wroga” odgrywają jednak muzułmanie, których nadal jest niewiele, co nie przeszkadza w epatowaniu strachem przed „islamizacją Polski”. Wykluczające określenia kierowane są również wobec osób o lewicowych poglądach. Popularność zyskuje określenie „kulturowego marksizmu”, nawiązujące wprost do narodowego socjalizmu i hasła „kulturowego bolszewizmu”, obejmującego nie tylko zwolenników bolszewizmu czy marksizmu, ale przedstawicieli wszystkich „zdegenerowanych” nurtów artystycznych czy ideologicznych, mających zagrażać zachodnim wartościom.

Gdzie w tym miejsce na miłość bliźniego, na wspieranie potrzebujących? Biblia w kwestii uchodźców zawiera jednoznaczne, niezgodne z postulatami narodowców stanowisko. Ci niewiele sobie jednak z tego robią, wolą mówić o „odsuwaniu żydostwa od władzy”.

Działalność środowisk nacjonalistycznych spotyka się z oporem, choć nadal narodowcy pociągają za sobą przerażająco wiele osób. To właśnie ich obecność ma legitymizować te wydarzenia. Być może tak skrajne wypowiedzi, jakie padły w tym roku, sprawią, że chociaż część z nich przemyśli, czy na pewno chce w tym uczestniczyć.

*/ Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Maciej Zygmunt; Źródło: Flickr.com (CC BY-NC 2.0)