Szanowni Państwo,
Ministerstwo Zdrowia alarmuje, że spożycie alkoholu w Polsce lawinowo rośnie. Ba, jest najwyższe od XIX w. – jak twierdzą niektórzy. Rosną także związane z tym koszty: terapii uzależnionych, leczenia chorób wynikających z nadużycia, bezpieczeństwa na drogach czy niezdolności do pracy osób uzależnionych czy pijących szkodliwie. Nie jesteśmy wprawdzie w czołówce najwięcej pijących narodów Europy – wyprzedzają nas nie tylko Białorusini czy Rosjanie, ale chociażby Czesi, Włosi i Portugalczycy. Problem w tym, że panująca w Polsce kultura picia jest podobno bardziej destrukcyjna i sprzyja negatywnym zjawiskom społecznym.
Jak z nimi walczyć? Próbą odpowiedzi na to pytanie ma być najnowszy projekt zmian w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zaproponowany przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości. Jak możemy przeczytać, jego celem jest m.in. wywołanie pozytywnych skutków społecznych w obszarze przeciwdziałania alkoholizmowi.
Pięknie, ale na czym dokładnie mają polegać zmiany? Posłowie chcą dać władzom samorządowym prawo do wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach od 22 do 6 oraz ograniczenia liczby nowo wydawanych licencji dla sklepów z alkoholem. Takie narzędzia samorządy już mają, ale tylko w odniesieniu do całego miasta, a projekt PiS-u pozwala im ustalać ograniczenia dla poszczególnych jego części. Chodzi o to – jak nas przekonują pomysłodawcy – by sprzedaż ograniczać tam, gdzie nadmierne spożycie sprawia największe problemy, między innymi w centrach dużych miast i kurortów. Możliwe będzie także ograniczenie sprzedaży słabszych trunków, w tym piwa, których dzisiejsze przepisy nie obejmują. Dodatkowo projekt wprowadza zakaz picia alkoholu we wszystkich miejscach publicznych, a nie jak było do tej pory – „na ulicach”. To oznacza koniec swobodnego picia na przykład na nadwiślańskich bulwarach w Warszawie – o ile nie zezwolą na to władze miasta, bo projekt taką możliwość dopuszcza.
Skąd pomysł na antyalkoholową krucjatę? Czy chodzi o wymierne ograniczenie spożycia alkoholu? Problem w tym, że… nie do końca wiadomo. Nie ma bowiem żadnych danych, które pozwalałyby na stwierdzenie, że nowe przepisy przyniosą oczekiwane przez polityków PiS-u rezultaty.
„Od początku mówiłem, że moim celem nie jest wprowadzanie prohibicji – bo to mi często przypisywano – walka z nadmiernym spożyciem alkoholu czy alkoholizmem”, zarzeka się jeden z autorów projektu Szymon Szynkowski vel Sęk w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim i Jagodą Grondecką. „Oczywiście te regulacje mogą się przyczynić do ograniczenia spożycia alkoholu i to będzie pozytywny skutek społeczny, ale zasadniczym elementem tej propozycji jest danie samorządom narzędzi, żeby poradzić sobie z konkretnym kłopotem”, wyjaśnia poseł PiS-u. Tym „kłopotem” ma być drobna przestępczość wywoływana – zdaniem pomysłodawców nowego prawa – nadmierną koncentracją sklepów monopolowych w niektórych częściach miast.
Wiele wskazuje jednak na to, że ustawa w obecnym kształcie nie przyniesie pożądanych skutków – i to nawet w tym wąskim sensie, o jakim mówi nam Szynkowski vel Sęk.
Jacek Moskalewicz, socjolog, kierownik Zakładu Badań nad Alkoholizmem i Toksykomaniami Instytutu Psychiatrii i Neurologii, w rozmowie z Adamem Puchejdą, z jednej strony chwali pomysł ograniczenia sprzedaży w godzinach nocnych. „Nocna sprzedaż ma ogromny wpływ na wzrost spożycia. Kiedy ludzie na przykład umawiają się na wieczorną imprezę, po którymś drinku tracą panowanie nad sobą. Kończy się alkohol i wybierają się po kolejną butelkę”. Z drugiej jednak strony, jak zwraca uwagę Moskalewicz, nowe prawo szalenie łatwo obejść. „Jak pokazują doświadczenia Łotwy, jeżeli wprowadza się tylko ograniczenia w godzinach sprzedaży na wynos, a nie na miejscu, to sklepy czynne całą dobę robią przepierzenie i występują o pozwolenie na sprzedaż na miejscu!”. Krótko mówiąc, popularne monopolowe mogą łatwo zamienić się w minibary, których nowa ustawa po prostu nie obejmuje. Popularne w całym kraju „pijalnie wódki i piwa” będą więc mogły spać spokojnie.
Czy zatem chodzi o legislacyjne „gonienie króliczka”?
„Na tym polega zasadniczy problem z propozycjami posłów PiS-u. Z jednej strony słyszymy, że nowe rozwiązania bardzo pomogą samorządowcom w zapewnianiu bezpieczeństwa mieszkańcom, z drugiej – że właściwie nic nie zmienią”, pisze w swoim komentarzu Łukasz Pawłowski. Zdaniem autora „Kultury Liberalnej” nowy projekt pozoruje tylko rozwiązywanie ważnego polskiego problemu.
Z powodu chorób wywoływanych bezpośrednio nadmiernym spożyciem alkoholu umiera w Polsce rocznie 10 tys. osób, czyli mniej więcej 27 dziennie. Liczba ta nie obejmuje zgonów spowodowanych przez osoby będące pod wpływem alkoholu, na przykład pijanych kierowców czy sprawców przemocy domowej. A przecież i to nie wyczerpuje problemu – koszty społeczne picia, nie tylko nałogowego, ale po prostu nadmiernego i nieodpowiedzialnego, trudno oszacować. „Jesteśmy w czołówce państw, które chowają problem pod pierzynę. Udajemy, że polski alkoholizm polega na piciu dużej ilości wódki przez ludzi ze społecznego marginesu, a to kosmiczna bzdura” – ostrzegała na łamach „Kultury Liberalnej” terapeutka Tatiana Mindewicz-Puacz.
Co więcej, projekt posłów PiS-u prawdopodobnie nic nie zmieni, bo do sukcesu potrzebne są skoordynowane działania całego rządu. Tymczasem wicepremier i minister finansów, Mateusz Morawiecki, właśnie ogłosił obniżenie o połowę akcyzy na piwo z browarów rzemieślniczych, produkujących do 200 tys. hektolitrów piwa rocznie. Jakiś czas temu media informowały, że w planach jest też zniesienie akcyzy na cydr.
„Podobnie jak inne kraje europejskie, które mają długą historię warzenia piwa, chcemy wspierać dynamiczny rozwój działających w tym obszarze małych i średnich polskich firm. To się opłaci nam wszystkim – rzemieślnikom piwowarskim, rynkowi, polskim konsumentom i polskiej gospodarce”, zapewnia minister Morawiecki.
Nowe prawo zacznie obowiązywać na początku 2018 r. Tego samego dnia – jeśli poprze ją Sejm – ma wejść w życie ustawa firmowana przez posła Szynkowskiego.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Adam Puchejda, Jagoda Grondecka, Sandra Stadnik.
Korekta: Marta Bogucka, Dominika Kostecka, Kira Leśków, Ewa Nosarzewska, Anna Olmińska.
Ilustracje: Bartosz Mamak.