Kiedy w Marszu Niepodległości własny „czarny blok” tworzy ugrupowanie o nazwie „Szturmowcy”, organizacji mającej w swoim w logo symbol łudząco podobny do tego używanego przez brytyjskich skrajnych nacjonalistów, konserwatywni komentatorzy grożą pozwami osobom utożsamiającym tę imprezę z faszyzmem, a część liberalnych komentatorów zastanawia się, czy mówienie o faszyzmie nie jest przesadą.

Prawda jest jednak brutalna – przekroczyliśmy kolejną już granicę przesuwania dyskursu na prawo. Skrajni nacjonaliści jawią się dziś jako osoby umiarkowane tylko dlatego, że potępiają rasistowską retorykę, wylewającą się z komentarzy organizatorów Marszu. Tak było choćby w przypadku rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, który mówił o „separatyzmie rasowym” i jednoznacznie stwierdzał, że czarnoskóry nie może być Polakiem. Jak długo będziemy zamykać oczy i udawać, że zwykłe potępienie tych słów jest dowodem umiarkowania?

Blok Szturmowców, który odpowiada za wiele przypadków mowy nienawiści, nie był organizowany w konspiracji. Wątpliwe, by organizatorzy Marszu nie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Ich udział w imprezie był odnotowany i dobrze zorganizowany, istniał nawet regulamin dla osób chcących uczestniczyć w tej części wydarzenia. Jeśli organizatorzy Marszu nie życzyli sobie obecności podobnych osób w zgromadzeniu, mogli zainterweniować przed jego rozpoczęciem, wydając na przykład oświadczenie o wyproszeniu przedstawicieli ugrupowań znanych z wcześniejszych radykalnych wystąpień.

Szturmowcy to znana grupa, odpowiedzialna m.in. za organizację konferencji, na której miał wystąpić Richard Spencer – jeden z głównych działaczy amerykańskiego ruchu alt-right, wyznawca skrajnie rasistowskich teorii, znany z nawiązywania w swoich przemówieniach do retoryki Adolfa Hitlera (przykładem słynne już wystąpienie zakończone słowami „Hail Trump, hail our people, hail victory!”, gdzie ostatni zwrot stanowi już literalne tłumaczenie „Sieg heil”). Szczęśliwie, polski rząd wykazał się w tej kwestii rozsądkiem, oficjalnie wyrażając sprzeciw wobec planowanej wizyty Amerykanina.

Sama konferencja jednak się odbyła, a przekrój prelegentów i prelegentek był równie interesujący. Wśród występujących znalazła się m.in. Olena Semenyaka związana z Korpusem Narodowym, partią bliską batalionowi Azow, który dał się poznać jako wykorzystujący nazistowską symbolikę związaną z dywizjami SS, choćby „wilczy hak”, który widnieje w symbolu jednostki. W internecie można znaleźć zdjęcie Semenyaki z flagą z symbolem swastyki, przy którym wykonuje nazistowskie pozdrowienie – rzekomo ironicznie. Inny panelista to Denis z White Rex – oficjalnie rosyjskiego sklepu z odzieżą dla sportowców uprawiających MMA, w istocie promującego skrajnie ksenofobiczną symbolikę i ideologię. W marszu obecny duchem był też Maksim „Taras” Marcinkiewicz – znany z nawoływania do ataków na imigrantów, obecnie siedzący w więzieniu – któremu poświęcono jeden z transparentów w „czarnym bloku”.

Wśród organizujących „czarny blok” Szturmowców znalazła się również grupa Radykalne Południe. W promowanej symbolice często korzysta ona z symboliki neonazistowskiej. W przygotowywanych przez nią materiałach znajdziemy takie hasła jak „Przyszedł nasz czas – 14:88” (gdzie „14” to liczba słów w haśle amerykańskiego terrorysty Davida Lane’a, a „88” nawiązuje do ósmej litery alfabetu łacińskiego i symbolizuje hołd oddawany Adolfowi Hitlerowi), „Aryjska Siła”, „Biała Duma” oraz wizerunek Benito Mussoliniego i trystyki (jeden z symboli używanych niejako w zastępstwie powszechnie rozpoznawalnej swastyki).

Naprawdę nie da się ukryć, że w Marszu Niepodległości wzięli udział przedstawiciele skrajnych grup. Nie da się tego zamieść pod dywan lub udawać, że to nie miało miejsca. Jadnak wielu komentatorów zdaje się tego nie dostrzegać. Niektórzy odżegnują się od ostrzejszej krytyki, mówiąc na przykład, że słowo „faszyzm” jest nadużywane. Owszem, samo pojęcie, bez tłumaczenia jego szkodliwości, używane wielokrotnie, może tracić swoją siłę. W tym przypadku jest jednak odwrotnie – to bagatelizowanie rosnącego w siłę zjawiska może przynieść opłakane skutki. Znaleźliśmy się w zdumiewającej sytuacji, w której zamiast bić na alarm, słyszymy – także w liberalnych mediach – komentarze krytykujące mówienie o problemie rosnącej nienawiści, próbujące niejako legitymizować Marsz Niepodległości jako wydarzenie zupełnie neutralne, stanowiące jedynie przejaw wyrażania uczuć patriotycznych.

To co 11 listopada wydarzyło się na ulicach Warszawy, nie jest jednak marginesem. Jestem przekonany, że prokuratora powinna poważnie zająć się opisanymi wyżej grupami i organizacjami, które zupełnie już nie kryją się ze swoją skrajną ideologią. Jeśli w rosnącej z roku na rok liczbie przestępstw z nienawiści udział mają grupy zorganizowane, poważne potraktowanie ostatnich wydarzeń wydaje się bardziej niż wskazane. Trudno dłużej zaprzeczać, że w naszym życiu politycznym pojawia się coraz więcej ekstremistów. Dalsze przyzwolenie na ich swobodną działalność może w końcu doprowadzić do tragedii.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Flickr.com