„Czerwony monter. Mieczysław Berman – grafik, który zaprojektował polski komunizm” to kolejna publikacja Piotra Rypsona poświęcona polskiemu projektowaniu graficznemu. Podczas gdy we wznowionej w tym roku książce „Nie gęsi” autor kreślił panoramę rozwoju grafiki użytkowej w latach 1919–1949, tak tym razem wziął na warsztat życiorys i dorobek Mieczysława Bermana – jednego z czołowych polskich grafików XX wieku, przedwojennego sympatyka komunizmu, który po wojnie współtworzył plastyczny język reżimu. Książka stanowi przegląd całej twórczości projektowej artysty i obejmuje okres blisko czterdziestu lat. Dzięki temu czytelnik otrzymuje nie tylko obszerny katalog prac, lecz także wgląd w kluczowe kwestie dotyczące dziejów sztuki propagandowej w Polsce, zarówno tej międzywojennej, jak i powojennej [1]. Berman był bowiem grafikiem od samego początku zaangażowanym politycznie i zainteresowanym sztuką zdolną porywać masy.
Berman znany
Rozpoczynał karierę na przełomie lat 20. i 30., publikując w lewicowej prasie fotomontaże o tematyce politycznej i rewolucyjnej. Zbierał do nich zdjęcia i wykorzystywał te ich fragmenty, które mogły posłużyć mu do skonstruowania kompozycji o silnej wymowie społeczno-politycznej: tłumy, obiekty przemysłowe, sylwetki polityków, maszerujące wojsko czy obiekty ikoniczne – czytelne dla przeciętnego odbiorcy. Prace te przyniosły mu popularność. Od 1934 r. współorganizował Grupę Plastyków Warszawskich „Czapka Frygijska” – krąg młodych twórców związanych lub sympatyzujących z Komunistyczną Partią Polski, poszukujących form plastycznych odpowiednich dla tematyki proletariackiej. Berman, choć współpracował z KPP, nigdy nie był jej członkiem. Co ciekawe, w tym samym czasie współtworzył kanon sztuki oficjalnej pod rządami sanacji. Jego prace były nagradzane na konkursach i wywoływały żywe emocje. Zaprojektowany dla przemysłu zbrojeniowego plakat „Pocisk” zdobył złoty medal na międzynarodowej wystawie w Paryżu, a seria druków pt. „Własnymi siłami”, zachęcających obywateli do zakupu pożyczki narodowej, stanowiła ważny element gospodarczej akcji propagandowej, która skalą i poziomem demagogii wzbudziła w Marii Dąbrowskiej „otrząs moralny” [2]. Prawdziwym propagandowym majstersztykiem okazała się jednak „Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym”, reportaż sławiący wielkie inwestycje przemysłowe II RP, napisany pod koniec 1938 r. przez Melchiora Wańkowicza i opracowany graficznie przez Bermana. Książka według opinii Rafała Malczewskiego „podniecająca jak narkotyk” [3].
We wrześniu 1939 r. Berman wraz z wieloma działaczami komunistycznymi uciekł przed Niemcami na wschód, początkowo do Białegostoku, a następnie do Lwowa, gdzie zaciągnął się do redakcji „Czerwonego Sztandaru”, wydawanego przez okupacyjne władze sowieckie. Stamtąd trafił do okręgu wołogodzkiego (w wyniku wywózki lub przymusowej ewakuacji), gdzie przebywał przez 18 miesięcy. Pracował w miejscowej gazecie kolejowej i budował kanały. Dopiero w 1943 r. sytuacja się odmieniła. Rozpoczął współpracę z „Nowymi Widnokręgami” – organem prasowym Związku Patriotów Polskich, kierowanym przez Wandę Wasilewską. W nowej rzeczywistości powojennej Polski powrócił do pierwszej ligi propagandystów.
Do tej pory jego twórczość z okresu przejmowania rządów przez komunistów, w tym słynne plakaty z hasłem „Trzy razy tak”, często marginalizowano lub wrzucano do worka z napisem „okres błędów i wypaczeń”. Inni postrzegali go głównie przez pryzmat powojennej współpracy z komunistami, często błędnie utożsamiając grafika z bratem Jakuba Bermana, zamordowanym w 1943 r. w Treblince. Jedną z głównych zalet książki jest to, że autor nie zajmuje się w niej moralizatorstwem i oceną „czerwonego montera” (pozostawia to czytelnikom). Niemniej, chwytliwy tytuł sugerowałby, że Rypson przynajmniej szerzej omówi dokonywane przez Bermana wybory. Niestety z książki nie dowiemy się, co właściwie kierowało artystą, na czym opierała się jego wiara w komunizm i czy była tym samym w okresie II RP i PRL. W prezentowanej publikacji znajdziemy przede wszystkim analizę jego twórczego dorobku. Dzięki temu książka zyskuje charakter uniwersalny i czyni ważnym zagadnieniem również zjawisko samej propagandy, pozwala lepiej zrozumieć jej rolę i rozpoznać mechanizmy funkcjonowania. Zebrane przez Rypsona prace pozwalają na przykład dostrzec, że propaganda w PRL przypominała pod wieloma względami tę z czasów przedwojennych rządów sanacji, tak pod względem stylistycznym, jak i stosowanych zabiegów retorycznych.
Berman nieznany
„Czerwony monter” przynosi też całkiem nowe spojrzenie na Bermana, wychodzące poza utrwalony w historii sztuki portret awangardowego artysty, autora fotomontaży i sympatyka komunizmu. Poznajemy go przede wszystkim jako grafika komercyjnego, projektanta książek i druków reklamowych. Ta dziedzina jego twórczości składa się na bogaty, dotąd nie prezentowany, zasób prac, takich jak seria okładek dla Towarzystwa Wydawniczego „Rój”, reklamy firmy farmaceutycznej Ludwik Spiess i Syn SA, olejów samochodowych Galkar czy Targów Wschodnich we Lwowie. Poza praktyką projektową Berman zgłębiał również komunikację wizualną od strony teoretycznej, o czym świadczą artykuły publikowane przez niego na łamach „Reklamy”. Cenił „uogólnianie tematu, kreowanie postaci o zdecydowanym typie, dobieranie do fabuły odpowiednich akcesoriów, wyzyskanie i podkreślanie efektów rzeczywistych, tłumaczących się od pierwszego wejrzenia – dobitnie i przekonywająco” [4]. Doskonała znajomość tajników propagandy i reklamy ułatwiała mu niewątpliwie odnajdywanie się w różnych rzeczywistościach politycznych i rynkowych oraz – jak sugeruje Rypson – mogła służyć również do celów autopromocyjnych. Wykonywane w latach 60. i 70. repliki przedwojennych fotomontaży, prezentowane na wystawach w Europie, wykorzystywano do lansowania Bermana jako jednego z prekursorów polskiego konstruktywizmu.
Oportunista?
Z dokonanego przez Rypsona monumentalnego przeglądu twórczości Bermana wyłania się postać nieoczywista, wymykająca się jasnym klasyfikacjom środowiskowym czy ideowym. Czytelnik może zobaczyć w nim komunistycznego grafika, doskonalącego swój warsztat poprzez realizację najróżniejszych zamówień lub oportunistę pracującego zarówno dla komunistów, sanacyjnego rządu, jak i dla katolickiej księgarni – w poniedziałek tworzącego plakat reklamowy fabryki amunicji, a we wtorek fotomontaż lub okładkę o wymowie pacyfistycznej. Być może rozbudowanie kontekstów, szczególnie społecznego i politycznego, a także charakterystyka położenia artystów plastyków wobec braku programowej opieki instytucjonalnej pomogłyby lepiej zrozumieć Bermana, będącego przecież przede wszystkim człowiekiem uzależnionym od zleceń.
Niemniej, „Czerwony monter” to nie tylko cenna publikacja dla historyków sztuki, ale i obowiązkowa lektura dla wszystkich zainteresowanych nowoczesnym projektowaniem graficznym. Stosownie do tematu została staranie opracowana przez Przemka Dębowskiego. Posiada kilka prowadzonych równolegle linii narracyjnych. Dwie pierwsze dotyczą życiorysu Bermana: napisanemu przez Rypsona szkicowi biograficznemu towarzyszy tekst stenogramu samokrytyki Bermana z 1951 r.; trzecia dotyczy analizy poszczególnych prac i cyklów, wreszcie czwarta to materiał ilustracyjny, na który składają się setki barwnych reprodukcji projektów graficznych Bermana, niewątpliwie główny walor książki. Szkoda, że autor nie poświęca należytej uwagi samokrytyce, która, jak wspomniałem, stanowi jedną z głównych linii narracyjnych książki. Rzadko do niej nawiązuje, a przypuszczenia dotyczące okoliczności jej wygłoszenia zamyka w jednym zdaniu. Pewne rozczarowanie może również odczuć czytelnik oczekujący od książki opisu życia prywatnego Bermana lub czarującego efektu prozatorskiego uzyskanego przez Marci Shore w poruszającej podobną problematykę książce „Kawior i popiół”. Niestety wciąż wiemy za mało o Bermanie, żeby mogła powstać jego pełna biografia. Być może doczekamy się jakiejś formy rozwinięcia opowieści o „czerwonym monterze” po spotkaniu autora z bratanicą Bermana [5].
Przypisy:
[1] Należy zaznaczyć, że w Polsce międzywojennej terminem „propaganda” określano wszelkie akcje promocyjne, np. promowanie dorobku kulturalnego kraju za granicą, a nie opierające się na manipulacji i dezinformacji programowe sterowanie zborowością. „Propaganda to nie maska ani szminka. […] Kłamstwem daleko nie ujedzie” – pisał Kazimierz Smogorzewski w artykule Parę uwag o polskiej propagandzie, „Echo Powszechnej Wystawy Krajowej” 1927, nr 2, s. 20–21.
[2] Niemniej, pisarka nabyła w ciągu kilku dni aż dwie obligacje; pierwszą, „żeby cierpieć to, co wszyscy” i drugą – żeby mieć kiedyś pełne prawo wypowiedzenia, co myśli w sprawie pożyczek. Por. Maria Dąbrowska, Dzienniki 1914–1965, t. 2: 1926–1934, Warszawa 2009, s. 157–158.
[3] Rafał Malczewski, Pisarz w COP-ie, „Wiadomości Literackie” 1939, nr 16, s. 17.
[4] M. Berman, Plakat sowiecki, „Reklama” 1935, nr 4–5, s. 23.
[5] Podczas promocji książki w Muzeum Narodowym w Warszawie 22.11.2017 r. Rypson wspominał o planowanym spotkaniu i dalszych badaniach nad biografią Bermana.
Książka:
Piotr Rypson, „Czerwony monter. Mieczysław Berman – grafik, który zaprojektował polski komunizm”, Karakter, Warszawa 2017.