Pokrótce wytłumaczę o co chodzi. Za rezerwę komunikacyjną uznaje się teren (działkę lub szereg działek), które na pewnym etapie planowania przeznaczone są pod przyszłą zabudowę drogową. Czyli w pewnym miejscu miasto planuje stworzyć zupełnie nowe połączenie drogowe, poprowadzić trasę tramwajową, zrobić autostradę albo w jakikolwiek inny sposób zabudować teren w kierunku realizacji inwestycji publicznej o charakterze komunikacyjnym (proszę wybaczyć urzędniczy żargon). W rezultacie otrzymujemy spory obszar pustego terenu. Jest on pusty wraz z okolicami, ponieważ decyzje co do przeznaczenia danych gruntów pod określone inwestycje drogowe następują zwykle z wyprzedzeniem, kiedy danego terenu nie otacza jeszcze zabudowa. Bywa jednak tak, że teren pozostaje pusty, a tymczasem jego okolica zostaje zagospodarowana. Plany drogowe są bowiem odkładane na dalsze, lepsze czasy i w pewnym momencie rezerwa staje się zielonym azylem otoczonym późniejszą zabudową mieszkalną. I wkracza na nią życie.
W Warszawie przykładem takiego bardzo ciekawego fragmentu miasta jest całkiem rozległy pas terenu obejmujący obecnie część Pragi Północ oraz Pragi Południe. Kiedyś został „zarezerwowany” pod przyszłą Trasę Tysiąclecia, a dziś stanowi doskonały przykład tego, jak „nieplanowanie” miasta potrafi wydobyć jego tajemnicze zalety. Teren ten został otoczony przez zabudowę z dwóch stron, sam jednak – przez to, że stanowi rezerwę terenową, w związku z czym nie może być oddany pod żadną zabudowę – stał się długim pasem zieleni chroniącym przed naporem miasta. W samym jego środku znajduje się zaś pokaźnych rozmiarów ogród działkowy, który sam w sobie stanowi osobne uniwersum.
Odcinek między ulicą Radzymińską a Dworcem Wschodnim to klasyczny teren „zapomniany”. Rozległe przestrzenie zostały tu skrzętnie zaanektowane przez samochody, przekształcając się z czasem w klepiska, na których ustawiają się „dzikie parkingi”. W kilku miejscach na przebiegu tej rezerwy znaleźć można przykład zabudowy historycznej (w przeszłości uznanej najwyraźniej za nadającą się wyłącznie do rozbiórki) oraz substandardowe pawilony zajęte przez warsztaty samochodowe. Cała ta przestrzeń ma charakter przypadkowy i wyraźnie domaga się zagospodarowania. Otwartym pytaniem jest jednak, czy Trasa Tysiąclecia byłaby dobrą formą takiej interwencji. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby uporządkowanie zieleni oraz stworzenie w tym miejscu przestrzeni dla mieszkańców. Na końcu tego odcinka znaleźć można także blok ze zdumiewającym adresem Aleja Tysiąclecia 151. To jedyny taki dom na tej trasie. Miał powstać w sąsiedztwie ważnej arterii, której dotąd nie zbudowano.
Najciekawszym terenem na całym odcinku niezrealizowanej Trasy Tysiąclecia, są jednak tereny Rodzinnych Ogródków Działkowych położonych wzdłuż tzw. Kanału Wystawowego w pobliżu Saskiej Kępy. Ten rozległy obszar, izolowany ogrodzeniem, poprzecinany wewnątrz malowniczymi alejkami, to swoista mała dzielnica w dzielnicy, pełna bardziej i mniej zadbanych domków letniskowych. Jest też lokalny dom kultury, który bywa wynajmowany na okolicznościowe wydarzenia. Teren ten to prawdziwy azyl w samym centrum miasta, w którym można zapomnieć o otaczającym świecie. Obecnie toczy się o niego zaciekły spór, ponieważ wzdłuż jego granicy ma zostać wytyczona trasa tramwajowa, która budzi duże kontrowersje wśród okolicznych mieszkańców oraz użytkowników ogródków działkowych.
Trzecim odcinkiem rezerwy, który stanowi ważny element całego jej przebiegu, jest odcinek przyszłej Trasy Tysiąclecia na wysokości Gocławia (od Wału Miedzeszyńskiego do Alei Stanów Zjednoczonych). Obecnie to nieuregulowany teren zielony, który aż się prosi o pozostawienie w tej formie dla mieszkańców okolicznych osiedli, ale przede wszystkim o uporządkowanie. Aktualny stan tych terenów (przypadkowo ukształtowana zieleń, duże ilości śmieci) nie zachęca do wykorzystywaniem go jako miejsca do codziennych spacerów.
Ten krótki przegląd pokazuje, że miejskie rezerwy komunikacyjne potrafią z czasem objawić niespodziewany potencjał dla mieszkańców, zupełnie niezwiązany z oryginalnym pomysłem ich stworzenia. Obecne zagospodarowanie zmusza do przemyślenia jego przyszłości. Miasto to bowiem żywy organizm, ciągle zmieniający się, który wymaga nieustannej refleksji nad tym, czy plany dla danych terenów odpowiadają aktualnym potrzebom mieszkańców.