Nie ulega wątpliwości, że dla samych zainteresowanych – piłkarek, kobiet sędziów czy organizatorów kobiecych turniejów – futbol to praca wynikająca z tej samej miłości do sportu, którą czują ich męscy odpowiednicy. A jednak – jakkolwiek poważnie podchodzą one do swoich zadań, wielu kibiców, działaczy i organizatorów nadal traktuje je po macoszemu, nie wspominając już o klasycznych przypadkach seksizmu.

Zachowania i stereotypowe wzorce można jednak zmieniać, co zresztą już się dzieje. Kobiety oddolnie wchodzą w sportowe struktury – grają, zdobywają sędziowskie doświadczenie i szczebel po szczeblu wspinają się po drabinie piłkarskiej kariery. Zmiany te najbardziej widoczne są na poziomie regionalnym, gdzie kobiety sędziują w trakcie drugo- i trzecioligowych meczów. Przykładem jest choćby Karolina Bojar, która – choć w mediach nadal pojawia się często w kontekście młodego wieku i pięknej urody – zdaje się mieć jasno sprecyzowane plany. Liga okręgowa, w której obecnie sędziuje, to dopiero początek.

W zeszłorocznej rozmowie z krakowską „Gazetą Wyborczą”, Bojar z ekscytacją opowiadała o Bibianie Steinhaus, pierwszej kobiecie wytypowanej na głównego sędziego meczu Bundesligi. Steinhaus to doświadczona sędzia: od ponad dekady „gwizdała” w meczach drugiej i trzeciej ligi. Zawód policjantki z pewnością pomógł jej profesjonalnie zapanować nad emocjami piłkarzy na boisku. Nie zmienia to jednak faktu, że na ten kluczowy moment czekano z zaciekawieniem, a kobiety, które chcą iść w jej ślady, pokładały w nim wielką nadzieję. Nie zawiodły się – Steinhaus napisała nową kartę w historii piłki niemieckiej i światowej. Teraz, po ponad roku, przestała być ciekawostką i stała się elementem rzeczywistości.

To oczywiście żadne zaskoczenie, że Bundesliga jako pierwsza wytypowała kobietę do sędziowania tak ważnego meczu – Niemcy przywykli do widoku kobiety w roli przywódcy państwa. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że po niemieckiej lidze przyjdzie czas na kolejne kraje, nawet te, gdzie patriarchalna i seksistowska mentalność oznaczają, że kwestia „jakoś” się rozwiąże – prędzej czy później piłkarski sufit pęknie wszędzie. Wystarczy, że kilka kobiet porządnie walnie w niego piłką.

Kobiet będzie przybywać nie tylko na trybunach czy przed telewizorami, jak to się dzieje w tej chwili, ale też na murawie w roli arbitrów czy w radach nadzorczych klubów. | Katarzyna Czernik

Regionalny futbol to nie jedyny obszar, gdzie kobiety przeskakują postawione przed nimi wcześniej bariery. Wbrew temu, co Franciszek Smuda raczył kiedyś powiedzieć o kobietach w szatni i rzekomym pechu, którego to przynosi, okazuje się, że niektóre kobiety przynoszą nie tylko szczęście, ale i umiejętności zarządzania klubami, co przekłada się na zwycięstwa i awanse. Marzena Sarapata od dwóch lat piastuje stanowisko prezesa Wisły Kraków. Klub, który przejęła, tonął w długach – piłkarze czekali na zaległe wypłaty, miasto na opłaty za dzierżawę, niskie morale skutkowało lawiną sportowych porażek, a klub był na skraju utraty licencji. W dwa lata udało jej się ugasić większość pożarów i zbudować zespół, który wychodzi na prostą.

Zmiany dokonujące się na peryferiach w małych lokalnych klubach czy przypadki docierania na szczyt, jak zrobiły to Bibiana Steinhaus i Marzena Sarapata, to nadal za mało, jeśli chcemy dożyć momentu, kiedy widok kobiet w futbolowych strukturach będzie codziennością. Nawet FIFA – organizacja przysłowiowych „starszych panów”, słynąca z oporów wobec jakichkolwiek zmian – zaczyna dostrzegać konieczność wpuszczenia kobiet do futbolu na najwyższym szczeblu. Od 2016 roku Departament Sędziowski FIFA wciela w życie program, w którym biorą udział sędziowie obu płci. Założenie jest proste – wspólna nauka, wymiana doświadczeń i przede wszystkim przygotowywanie kobiet do udziału w globalnych turniejach piłki nożnej mężczyzn. To ważne, ponieważ jakkolwiek szokująco to zabrzmi, żadna kobieta nie miała do tej pory okazji sędziować w Lidze Mistrzów czy na mistrzostwach świata. Program przyniósł już pierwsze wymierne efekty. W październiku zeszłego roku napisano bowiem kolejną kartę w historii futbolu – siedem wytypowanych przez FIFA kobiet sędziowało w Mistrzostwach Świata Chłopców do lat 17. Jedna z nich, Szwajcarka Esther Staubli, pełniła rolę głównego arbitra, stając się tym samym pierwszą kobietą w historii, która poprowadziła spotkanie w męskim turnieju tej rangi.

Dekady dominacji mężczyzn w sporcie, który nadal postrzegany jest jako dyscyplina dedykowana właśnie im, odbiły swoje piętno. Nic nie trwa jednak wiecznie, a mury są po to, by je burzyć. Kobiet będzie przybywać nie tylko na trybunach czy przed telewizorami, jak to się dzieje w tej chwili, ale też na murawie w roli arbitrów czy w radach nadzorczych klubów.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpis: Pxshere.com.