Z systemem emerytalnym nie jest dobrze. Słyszymy tę tezę od wielu lat i nie o nią zapewne spierać się będą dyskutujące w „Spięciu” środowiska. Wiemy, że wraz ze zmianami demograficznymi i ewolucją rynku pracy, ale przy niezmiennych warunkach nabycia praw emerytalnych, nasze świadczenia będą systematycznie maleć. Jako rozwiązanie „Nowa Konfederacja” proponuje niskie świadczenie dla wszystkich (rodzaj emerytury obywatelskiej) oraz zachęty do dodatkowego oszczędzania.
Sam pomysł na emeryturę obywatelską ma wiele zalet, w tym przede wszystkim zmniejszenie ubóstwa emerytalnego. W dyskusjach i samej propozycji „NK” pojawiają się wątki, które trzeba poważnie przemyśleć.

Czy nas na to stać?

Po pierwsze – kwestie finansowe. Jaka powinna być wysokość takiego świadczenia? Obecnie prawo do emerytury minimalnej mają te osoby, które wykażą się odpowiednio długim stażem pracy, a jej wysokość w roku 2018 wynosi 1029,80 złotego brutto, czyli 876 złotych netto. Ze względu na zmieniający się rynek pracy coraz mniej osób uzyskuje jednak prawo do tego świadczenia. Ponadto jest ono wprawdzie wyższe od progu dochodowego uprawniającego do pomocy społecznej, ale niższe jednak od minimum socjalnego, które według IPiSS w grudniu 2017 roku wynosiło 1 132,21 złotego w jednoosobowym gospodarstwie emeryckim [1]. Dodajmy, że według badania CBOS przeciętny dochód netto na osobę pozwalający na zaspokojenie jedynie podstawowych potrzeb wynosi 1467 złotych (mediana 1300 złotych).

Obliczmy zatem hipotetycznie wysokość takiego powszechnego świadczenia, nie uwzględniając inflacji ani praw nabytych i będących w trakcie nabywania. Obecnie mamy 5,5 miliona emerytów. 1467 złotych netto to 1722 złote brutto (do wyliczenia wysokości brutto uwzględniamy stawkę podatkową 18 procent i wskaźnik wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne, 9 procent oraz stałą roczną kwotę zmniejszającą podatek – 556,02 złotego). Daje to w sumie ponad 113 miliardów złotych rocznie. Nawet gdyby zlikwidowano instytucję ZUS (chociaż ktoś musi zajmować się administracją, a ZUS to także ubezpieczenia rentowe, wypadkowe i chorobowe), a kwoty te będą całkowicie nieopodatkowane i nieoskładkowane, to na wypłatę świadczenia potrzebne będą 94 miliardy złotych rocznie. Jak bardzo trzeba by podnieść podatki, likwidując składkę, aby państwo było na to stać? Jest to oczywiście hipotetyczna liczba, a przecież trzeba uwzględnić wielomiliardowe spłaty zobowiązań wobec osób, które już nabyły lub właśnie nabywają prawa do świadczeń w systemie ubezpieczeniowym oraz rosnącą lawinowo, zwłaszcza po obniżeniu wieku emerytalnego, liczbę świadczeniobiorców.

Kwestia druga to fundamentalne prawa człowieka. Nie można ustalić emerytury obywatelskiej na poziomie niegwarantującym przeżycia, ponieważ wówczas wzrosłyby wydatki z pomocy społecznej. Prawo do zabezpieczenia społecznego jest bowiem prawem człowieka. To nie jest tylko dobrowolna „decyzja rządów pod naciskiem społecznym”.

Zabezpieczenie społeczne jest elementem wszystkich aktów o charakterze międzynarodowym, począwszy od Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku, a skończywszy choćby na konwencji 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej minimalnych norm zabezpieczenia społecznego – obydwa dokumenty zostały ratyfikowane przez nasz kraj. W polskiej Konstytucji prawo to gwarantuje artykuł 67. Nie oznacza to, że system nie może ulegać modyfikacjom, czego przykłady często widzimy, ale że rolą ustawodawcy jest zapewnienie obywatelom takiego systemu, w którym dba się o tak zwaną adekwatność emerytur. Jest to kolejny argument za tym, że nie można ograniczać się wyłącznie do głodowych wypłat.

Nie można ustalić emerytury obywatelskiej na poziomie niegwarantującym przeżycia, ponieważ wówczas wzrosłyby wydatki z pomocy społecznej. Prawo do zabezpieczenia społecznego jest bowiem prawem człowieka. | Janina Petelczyc

Radykalna zmiana nie jest możliwa

I tu pojawia się wątek trzeci: zachęcanie obywateli, aby sami dodatkowo zadbali o własną przyszłość. Oczywiście zachęty są ważne i państwo – do tej pory z małym skutkiem – robi to cały czas, zachęcając do oszczędzania w tak zwanym trzecim filarze, czyli na IKE, IKZE czy w PPE. Stworzenie takiego systemu, gdzie państwo oferuje jedynie minimum, a o resztę obywatel musi zadbać sam, oznacza jednak, że jeżeli dodatkowe ubezpieczenia emerytalne nie staną się również powszechne, dojdzie do ogromnego rozwarstwienia społecznego wśród emerytów. Ci zamożni będą dodatkowo oszczędzać, natomiast ci, którzy całe życie pracują za najniższe pensje, często nie na umowach o pracę, i tak nie będą w stanie nic odłożyć.

Obecnie rząd proponuje wprowadzenie Pracowniczych Planów Kapitałowych, quasi-obowiązkowych. Popełnia przy tym jednak podstawowy błąd: niemal niweluje udział strony pracowniczej przy ich tworzeniu. Pisząc o emeryturach obywatelskich, chętnie powołujemy się na Kanadę albo na Holandię. Mało kto dodaje jednak, że systemy te działają, ponieważ ponad 90 procent obywateli objętych jest dodatkowym, pracowniczym zabezpieczeniem emerytalnym. W Kanadzie działa ono jako drugi filar państwowy, a w Holandii najczęściej na podstawie branżowych układów zbiorowych. W Polsce układy branżowe stanowią margines i są najsłabszą stroną – i tak słabego – dialogu społecznego. Nam proponuje się za to narzucone z góry rozwiązania kapitałowe, bez żadnej gwarancji wypłaty. Nicolas Barr, ekonomista z London School of Economics, udowodnił tymczasem, że prywatyzacja emerytur nie jest odpowiedzią na problem demografii. Jeśli bowiem pokolenie emerytów będzie znacznie liczniejsze niż osób na rynku pracy – problemem będzie spieniężenie nagromadzonych przez nich aktywów finansowych. Jeśli są to akcje, to ich nabycie przez mniej liczne pokolenie pracujących będzie niemożliwe, ceny akcji spadną, a wartość emerytur będzie niższa. Jeśli zaś będą to pieniądze na rachunkach bankowych to wyższe wydatki licznego pokolenia emerytów spowodują presję inflacyjną, zmniejszającą realną wartość nie tylko emerytur, ale i na przykład oszczędności.

Stworzenie takiego systemu, gdzie państwo oferuje jedynie minimum, a o resztę obywatel musi zadbać sam, oznacza jednak, że jeżeli dodatkowe ubezpieczenia emerytalne nie staną się również powszechne, dojdzie do ogromnego rozwarstwienia społecznego wśród emerytów. | Janina Petelczyc

Jak zatem przeprowadzić reformę? Po pierwsze, nie wydaje się obecnie możliwa tak radykalna zmiana całego systemu, jaką proponują zwolennicy emerytur obywatelskich. Główny powód to koszty związane ze spłatą zobowiązania wobec osób, które już nabyły uprawnienia na zasadzie ubezpieczeniowej.

Warto jednak przemyśleć wprowadzenie gwarantowanej emerytury minimalnej, otrzymanie której nie będzie wiązało się z wykazaniem tak długiego stażu pracy jak obecnie. Rozwiązanie kanadyjskie czy holenderskie obejmuje na przykład minimalny okres zamieszkiwania na terenie kraju. Po osiągnięciu wieku emerytalnego, za okres dziesięciu lat zamieszkiwania po skończeniu osiemnastego roku życia można uzyskać już część tego świadczenia, aby zaś uzyskać całość, konieczne jest co najmniej czterdzieści lat. Można też postulować wprowadzenie systemów hybrydowych, a więc połączenie metody zdefiniowanej składki ze zdefiniowanym świadczeniem. W takim systemie część wypłaty opierałaby się na tym, co dana osoba rzeczywiście wypracowała w ciągu swojej kariery, ale z uwzględnieniem redystrybucyjnej roli systemu emerytalnego opartego na solidarności. Debata na temat sposobów finansowania świadczeń jest spolaryzowana, tymczasem istnieje bardzo wiele możliwości pośrednich. Zmiany na rynku pracy mogą być także ujęte pozytywnie: po pierwsze, praca staje się coraz bardziej efektywna, a więc więcej mamy do podziału. A po drugie, w przyszłości zapewne dojdzie do opodatkowania pracy robotów, co w jakiejś mierze pomoże finansować system zabezpieczenia społecznego, odrywając go od sytuacji jednostki na rynku pracy.

Mimo to należy jednak dążyć do podwyższenia (uelastycznienia) wieku emerytalnego i wyrównania wieku kobiet i mężczyzn, aby zmniejszyć nierówności emerytalne pomiędzy płciami. Warte rozważenia, choć bardzo trudne politycznie, byłoby też włączanie do systemu powszechnego grup, które obecnie funkcjonują poza nim na znacznie korzystniejszych warunkach – służb mundurowych czy sędziów.

Przypisy:
[1] Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, „Poziom i struktura minimum socjalnego w grudniu 2017 r.” (Informacja o wynikach z badań na podstawie danych GUS), Warszawa, kwiecień 2018.

 

*/ Inicjatywa wspierana jest przez Fundusz Obywatelski zarządzany przez Fundację dla Polski.