Szanowni Państwo,
„Na Węgrzech, w Austrii, w Polsce i we Włoszech nasze idee są u władzy”, stwierdziła niedawno… Marine Le Pen. Przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego miała też powiedzieć, że w tych warunkach „powrót narodów” jest nie do powstrzymania. Ostrze krytyki skierowała – jak nietrudno się domyślić – przeciwko prezydentowi Francji.
Wypowiedź Le Pen to kolejny głos dzielący Stary Kontynent na dwa bloki – liberalny i antyliberalny – na czele których mają stać odpowiednio Emmanuel Macron i Viktor Orbán. Kilka dni wcześniej dziennik „Le Monde” napisał, że „wojna została wypowiedziana”, a jej stawką będzie „ni mniej, ni więcej tylko przyszłość Europy”. Z jednej strony „ultrakonserwatywny węgierski premier, bohater piewców suwerenności i przeciwników migracji”, z drugiej „liberalny francuski prezydent, zwolennik pogłębienia Unii Europejskiej i – według swoich własnych słów – progresywista”.
Dziennik przypomniał też niedawne spotkanie Orbána z włoskim ministrem spraw wewnętrznych, Matteo Salvinim, na którym między wymianą wzajemnych uprzejmości obaj politycy nie żałowali krytycznych słów pod adresem Macrona. Na reakcję nie trzeba było długo czekać: „Jeśli chcą we mnie widzieć swojego głównego przeciwnika, to mają rację”, odpowiedział francuski prezydent.
Czy rzeczywiście mamy dziś do czynienia ze starciem dwóch politycznych obozów? Już pobieżny rzut oka wystarczy, by zorientować się, że sytuacja jest znacznie bardziej złożona. „Orbán wycałował się z Salvinim, lecz nie obiecał przyjąć żadnych uchodźców z Włoch, o co Salvini zabiega”, mówił profesor Jan Zielonka na konferencji „Europa Orbána kontra Europa Macrona” organizowanej przez „Kulturę Liberalną”. Przykładów tej niespójności jest zresztą więcej – kanclerz Austrii, Sebastian Kurz, który według słów Le Pen ma być w jednym obozie z Orbánem, poparł wszczęcie wobec Węgier procedury dyscyplinującej z artykułu 7 unijnego traktatu. Dokładnie tej samej, która obecnie toczy się w sprawie Polski. Ba, nawet Budapeszt i Warszawa – które z pozoru łączy dziś najwięcej – różnią się diametralnie chociażby w swoim podejściu do Rosji.
Podobne różnice znajdziemy też po drugiej stronie. Angela Merkel – rzekomo największy sojusznik Macrona – sceptycznie podchodzi do jego co bardziej radykalnych propozycji pogłębienia integracji. A koalicyjny partner Merkel, bawarska CSU, dość jednoznacznie popierała działania Orbána w czasie kryzysu migracyjnego. Z kolei w Parlamencie Europejskim partia węgierskiego prezydenta należy do Europejskiej Partii Ludowej – tego samego ugrupowania co niemiecka chadecja Angeli Merkel! Prezydent Macron, którego młode ugrupowanie nie miało jeszcze szansy zdobyć euromandatów, daje do zrozumienia, że po kolejnych wyborach do tego grona dołączy i powoła nową, paneuropejską partię. „Oba obozy łączy niechęć do obozu przeciwnego, lecz brak im wewnętrznej spójności i solidarności”, mówił wspomniany już Jan Zielonka.
Brukselski korespondent tygodnika „The Economist” twierdzi z kolei, że w tej sytuacji zamiast dzielić europejską politykę na zwolenników społeczeństwa otwartego i zamkniętego, lepiej mówić o instytucjonalnych konserwatystach i innowatorach. Ci pierwsi – jak chociażby Angela Merkel – chcą działać w ramach obecnie istniejących instytucji. Ci drudzy – jak Macron, ale i Matteo Salvini – chcą je fundamentalnie reformować.
Niezależnie od tego, jaką perspektywę przyjmiemy, jedno jest pewne – najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego i poprzedzająca je wielomiesięczna kampania to obecnie najważniejszy polityczny spór w Europie. Stary Kontynent musi wymyślić się na nowo.
Jakie będą główne przedmiotu sporu? Czy da się go sprowadzić jedynie do kwestii migracji? Czy wojujący antyliberałowie w rodzaju Orbána mają realny pomysł na uzdrowienie Europy, czy też hasło powrotu do „Europy ojczyzn” to de facto przepis na rozbicie Wspólnoty? Czy z kolei liberałowie – przez lata święcący wyborcze triumfy – będą potrafili znaleźć sposób na odbudowanie zerwanej więzi z wyborcami? Czy taką odpowiedzią jest – lansowane przez Macrona – hasło „Europy, która chroni”?
O tym dyskutowali w Warszawie zaproszeni przez „Kulturę Liberalną” przedstawiciele wiodących europejskich mediów, m.in. „The Guardian”, „Die Zeit”, „Le Monde” i „Der Tagesspiegel”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Jakub Bodziony, Michał Blus
Zdjęcia: Agnieszka Turska.