Tomasz Sawczuk: Czy liberałowie nienawidzą bardziej?
Paulina Górska: Wyniki naszego badania wskazują, że zwolennicy partii opozycyjnych, w tym liberałowie, mają bardziej wrogie postawy wobec wyborców partii rządzącej niż wyborcy partii rządzącej wobec wyborców opozycji.
W jaki sposób mierzyliście opinie wyborców na temat rywali?
Na początku przydzieliliśmy respondentów do dwóch grup. Jedną z nich byli wyborcy PiS-u, a drugą wyborcy PO, Nowoczesnej, SLD, Razem, PSL-u.
Bez Kukiza?
Tak, bo jego status jest niejasny. Jest formalnie w opozycji, ale w praktyce nie do końca wiadomo – czasami współpracuje z PiS-em.
I co dalej?
Mieliśmy trzy miary. Pierwsza to miara dehumanizacji.
To znaczy?
Pytaliśmy o to, jak ludzcy są zdaniem badanego przedstawiciele przeciwnej grupy, w skali od 1 do 9.
Druga miara to termometr uczuć.
To szeroko stosowana miara. Mierzyliśmy uczucia od negatywnych (-50 stopni) do pozytywnych (+50 stopni).
A trzecia miara?
Trzeba było ocenić, w skali od 1 do 7, na ile zwolennicy obozu przeciwnego są uczciwi albo godni zaufania.
[promobox_publikacja link=”https://www.motyleksiazkowe.pl/nauki-polityczne/34572-nowy-liberalizm-9788394995041.html” txt1=”Biblioteka Kultury Liberalnej” txt2=”Tomasz Sawczuk
Nowy liberalizm
Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt3=”27,99 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2018/12/nowy_liberalizm_2-1-423×600.jpg”]
I we wszystkich trzech miarach wyszło na to, że wyborcy PiS-u wyrażają mniejszą niechęć wobec rywali niż na odwrót.
Tak, wyniki są spójne, dlatego wydają się wiarygodne.
Czy te wyniki są dla ciebie zaskakujące?
Wydawało mi się, że wzajemna niechęć wyborców partii rządzącej oraz opozycji będzie raczej równa, ewentualnie z trochę większą niechęcią zwolenników PiS-u wobec wyborców opozycji. Można było tak sądzić na podstawie wyników wcześniejszych badań, w których sympatycy PiS-u deklarowali większą niechęć do grup obcych niż zwolennicy partii opozycyjnych. Okazało się inaczej i teraz trzeba spróbować wyjaśnić, dlaczego tak jest.
W raporcie podajesz jedno z możliwych wyjaśnień. Ludzie wyobrażają sobie, że ci drudzy myślą o nich źle i dlatego sami źle się do nich odnoszą.
Wyborcy opozycji są przekonani, że druga strona ich nienawidzi. Analiza danych pokazuje, że jest silny związek między tym, jak naszym zdaniem widzi nas druga strona, a tym, jak sami ją postrzegamy.
Być może wiedzą, co się pokazuje na temat opozycji w telewizji publicznej, i przyjmują, że w ten sposób myślą o nich wyborcy PiS-u?
Może tak być. Ale na razie nie wiemy, czy chodzi o to, w jaki sposób pokazywana jest w mediach publicznych opozycja, czy o to, w jaki sposób media opozycyjne budują poczucie zagrożenia PiS-em. A może pewne znaczenie ma lektura komentarzy w internecie? W następnym badaniu na pewno zapytamy o konsumpcję mediów, a także o to, jak badani postrzegają ich wiarygodność.
Wyborcy PiS-u mają za to wrażenie, że wyborcy opozycji nie myślą o nich bardzo źle. Czują się mniej atakowani?
To możliwe. Jedna grupa dominuje politycznie, więc nie jest zagrożona, a druga może czuć się zagrożona, ponieważ nie ma władzy i ma przekonanie, że PiS może zrobić wszystko. W wielu badaniach z zakresu psychologii społecznej grupy podporządkowane okazują większą niechęć do grup dominujących niż na odwrót.
W raporcie wskazujesz, że ważne jest to, jak widzą nas inni, ale ważna jest także częstotliwość kontaktu z przedstawicielami drugiej strony.
Z naszych badań wynika, że wyborcy opozycji mają z wyborcami PiS-u mniej kontaktu niż wyborcy PiS-u z wyborcami opozycji. Im rzadziej z nimi rozmawiają, tym mają do nich gorszy stosunek i tym bardziej są przekonani, że druga strona jest do nich nastawiona wrogo.
Ale jest też taka grupa wyborców opozycji, która w razie częstszego kontaktu z wyborcami PiS-u, nabiera o nich jeszcze gorszego zdania niż mieli wcześniej.
Są to wyborcy, którzy moralizują swoją pozycję ideologiczną.
A jaka część moralizuje?
Można powiedzieć, że jest to około 15 procent. Natomiast jeśli chodzi o tych, którzy nie rozpatrują tej sprawy przez pryzmat moralności, większy kontakt z wyborcami PiS-u wpływa na ich postawy pozytywnie.
Jest silny związek między tym, jak naszym zdaniem widzi nas druga strona, a tym, jak sami ją postrzegamy. | Paulina Górska
W dyskusjach publicznych pojawia się teza, którą powtarza na przykład Robert Biedroń, że wojna polsko-polska to nie jest wojna Polaków, ale wojna partii politycznych. Czy wasze badania sugerują, że ta teza jest prawdziwa czy fałszywa?
Moja opinia jest taka, że konflikt między grupami społecznymi przynajmniej częściowo ma swoje źródło w postawach polityków. Jeśli spojrzymy na średnie ocen na „termometrze uczuć”, to w obu przypadkach są one na minusie. To nie są uczucia neutralne, tylko negatywne. Ale nie jest tak, że te efekty są statystycznie bardzo duże. Nie jest więc tak, że sytuacja jest dramatyczna, a ludzie są bardzo skonfliktowani.
Czyli można przypuszczać, że mimo tego, iż wzajemne emocje są negatywne, to nie są na tyle definiujące dla ludzi, żeby nie mogły ulec zmianie?
Tak sądzę.
A czy jest dużo osób, które wyrażały bardzo negatywne uczucia wobec drugiej strony?
21 procent zwolenników PiS-u ocenia drugą stronę na -30 stopni albo gorzej. W przypadku zwolenników opozycji jest to 32 procent.
Czy są osoby, które pozytywnie oceniają przedstawicieli drugiej strony?
17 procent zwolenników opozycji ocenia wyborców PiS-u na +10 stopni albo lepiej. Jeśli chodzi o zwolenników PiS-u, 20 procent ocenia wyborców opozycji na +10 stopni albo lepiej.
[promobox_artykul link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/01/29/mowa-nienawisci-pis-opozycja-paulina-gorska-wywiad/” txt1=”Czytaj również wywiad z Jarosław Kuźniarem” txt2=”Dziś każdy musi się bać „]
Czy jest możliwe, że PiS ma bardziej wrogi stosunek do opozycji niż przeciętny wyborca partii rządzącej?
Tak się wydaje. Większość elektoratu partii rządzącej prawdopodobnie myśli o opozycji łagodniej niż prawicowi politycy i publicyści. Wydaje się, że bardzo potrzebujemy badania, w którym sprawdzono by nasilenie negatywnych emocji w wypowiedziach polityków PiS-u i partii opozycyjnych. Być może pokazałoby ono, że to PiS jest stroną, która chętniej odwołuje się do negatywnego afektu.
Jeśli chodzi o opozycję, to nie wiemy, czy to wyborcy oczekują od opozycji zdecydowanej postawy, czy to przekaz partyjny radykalizuje wyborców. Na szczęście jest stosunkowo niewiele osób, które mocno dehumanizują drugą stronę, ale i tak się to zdarza.
Jak to wypada w liczbach?
W skali 1-9, zwolennicy PiS-u w większości oceniają wyborców opozycji najwyżej, czyli na 9. Jednocześnie tylko 40 procent zwolenników opozycji ocenia w ten sposób wyborców partii rządzącej. Co więcej, aż 23 procent zwolenników opozycji oceniło wyborców PiS-u na 1–3. To jest ocena, której w badaniu odpowiadała ilustracja szympansa.
Obrażanie stało się normą. Jeżeli uważamy, że jest w porządku, żeby nienawidzić drugą stronę, to sami dajemy sobie do tego prawo. | Paulina Górska
A co jest dla ciebie najważniejszym wnioskiem z tych badań?
Ten konflikt rzeczywiście istnieje. To nie jest tak, że to, co się dzieje w polityce, nie oddziałuje na ludzi.
Ciekawą interpretację wyników podpowiedział mi także Jarosław Flis, który zwrócił uwagę, że opozycję warto podzielić na dwie części, czyli z jednej strony PO–PSL, a z drugiej, partie bardziej „postępowe”, czyli blok Nowoczesna–SLD–Razem. Okazuje się wówczas, że postawy osób bardziej liberalnych obyczajowo są bardziej negatywne, jeśli brać pod uwagę dehumanizację i zaufanie. Zastanawiam się, dlaczego tak jest.
To ciekawe, można by pomyśleć, że to właśnie wyborcy Platformy będą myśleć o stronie rządowej najgorzej.
Być może część wyborców bardziej liberalnych uważa, że w pewnym wymiarze zagrożona jest ich egzystencja. Natomiast przestrzegałabym przed używaniem wyników tego badania do okładania siebie nawzajem.
Na to już chyba za późno?
Media prawicowe zaczynają już instrumentalizować te wyniki i traktować je jako narzędzie do bicia przeciwników i do wykazywania, że to prawica ma rację. Na prawicowych portalach pomija się także, że badanie było wykonane między wrześniem a listopadem 2018 roku.
Nie obawiałaś się, że tak właśnie będzie?
Oczywiście, ale staram się zaznaczać, że to są wyniki jednego badania przeprowadzonego na konkretnej próbie w konkretnym czasie. Trzeba zachować ostrożność i nie traktować tych rezultatów jako wyroczni. Jeśli jednak wyniki trafnie oddają stan rzeczywistości społecznej, to mogą być okazją do introspekcji dla strony opozycyjnej.
Jeśli myślimy, że oni nas nie lubią i w zamian pokazujemy, że sami ich nie lubimy, to oni to widzą i nie lubią nas jeszcze bardziej. Konflikt eskaluje. | Paulina Górska
Co masz na myśli?
Przeczą one narracji, że większa niechęć jest po stronie PiS-u. Może jest bardziej widoczna, a politycy PiS-u chętniej dezawuują elektorat opozycyjny. Ale wyborcy niekoniecznie.
Osoby ze strony liberalnej przyjęły te wyniki nieufnie. Czasem zgłaszają wątpliwości metodologiczne, co jest oczywiście dobre, ale zdarzają się też obraźliwe oceny niepoparte rzeczowymi argumentami.
I co można z tym wszystkim zrobić?
Nie mówię, że wszyscy mamy się nagle uwielbiać i we wszystkim zgadzać. Ale musimy wypracować jakieś minimum demokratyczne, które pozwoli nam się komunikować bez obrażania siebie nawzajem. Jeśli odczuwam do drugiej strony niechęć, to mogę najpierw popatrzeć indywidualnie na konkretne osoby. I dopiero potem przypomnieć sobie, że ktoś popiera taką czy inną grupę polityczną. Takie spotkanie zwykle ma pozytywne konsekwencje.
Indywidualnie ktoś może być fajny, ale co wtedy, jeśli popiera grupę, która próbuje przejąć Sąd Najwyższy?
Wtedy mogę zastanowić się, dlaczego dla mnie ta sprawa jest taka ważna.
Bo moralizuję na temat tej sprawy? Ale bez tego nie ma polityki.
Tyle że nie wszystko jest sprawą moralności. I łatwo przesadzić. Obrażanie stało się normą. Jeżeli uważamy, że jest w porządku, żeby nienawidzić drugą stronę, to sami dajemy sobie do tego prawo.
Czyli jest ważne, żeby wymuszać swoim działaniem uniwersalną normę, do której się stosujemy?
Właśnie tak. Myślę, że uważanie na siebie jest nawet ważniejsze. Kiedy klient opowie podczas terapii o swoich trudnych relacjach z bliskimi, to zwykle usłyszy od terapeuty, że lepiej, by skupił się na tym, co może zmienić we własnym myśleniu i zachowaniu, zamiast myśleć o tym, jak zmienić zachowanie innych.
Jeśli myślimy, że oni nas nie lubią i w zamian pokazujemy, że sami ich nie lubimy, to oni to widzą i nie lubią nas jeszcze bardziej. Konflikt eskaluje. Może warto, nie rezygnując z własnych przekonań, zwracać się do innych tak, jakbyśmy chcieli, aby oni zwracali się do nas?