Robert Gwiazdowski nie jest typowym liderem politycznym. Było to dobrze widać w jego krótkiej rozmowie z Jarosławem Kuźniarem w poranku Onetu. Na pytanie, po co Gwiazdowskiemu partia, ten odpowiedział: „po nic”. Potem wyjaśnił, że chciałby zapisać się w historii jako ten, który zreformował system podatkowy i emerytalny. Na koniec dodał, że adresuje swój przekaz do ludzi, którzy czytają osiemnastowiecznego współtwórcę szkockiego Oświecenia Adama Smitha, a także dziewiętnastowiecznego francuskiego znawcę polityki Alexisa de Tocquevilla. Poza tym Gwiazdowski mówił, że nie chce wygrać wyborów, a nawet jak wygra, to nie będzie premierem.

Rzecz można jednak ująć inaczej. Robert Gwiazdowski jest typowym liderem politycznym, ale typowym dla lat 90. W książce „Nowy liberalizm” pisałem, że polska tradycja liberalna w III RP cierpiała na trzy główne słabości: antypolityczność, konserwatyzm oraz ekonomiczny dogmatyzm. Gwiazdowski świetnie pokazuje każdą z nich.

[promobox_publikacja link=”https://www.motyleksiazkowe.pl/nauki-polityczne/34572-nowy-liberalizm-9788394995041.html” txt1=”Biblioteka Kultury Liberalnej” txt2=”Tomasz Sawczuk
Nowy liberalizm

Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt3=”27,99 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2018/12/nowy_liberalizm_2-1-423×600.jpg”]

Demokracja – bez entuzjazmu

Po pierwsze, Gwiazdowski nie ufa polityce demokratycznej. Jest zdania, że ludzie są z natury źli, a ostatecznie rzecz biorąc, każdy jest sam. Inaczej niż Korwin-Mikke, nie jest wrogi demokracji. Ale polityk ma w jego opinii sprawić, aby polityki było jak najmniej.

Tę podskórną niechęć wobec demokracji być może najlepiej wyraża styl, który jest chyba wspólny dla wolnorynkowych ekonomistów lat 90. Wszyscy kojarzymy tę postać: surowy, oszczędny, czasem gburowaty, niezbyt konwersacyjny. Przenika rzeczywistość głębokim wejrzeniem, wyraża poglądy oczywiste dla każdego, kto ma zdrowy rozum. Bardziej jak kapłan niż polityk.

Sprawy obyczajowe – szkoda gadać

Po drugie, Gwiazdowski nie chce się wypowiadać o „sprawach obyczajowych”, tak jakby należały one do jakiejś tajemniczej, odrębnej dziedziny, o której nie wolno mówić. Konserwatywni liberałowie przyjmują zwykle, że polityka sprowadza się do ustanowienia równych reguł gry przez prawo – a prawo i kulturę powinien oddzielać chiński mur.

Ale kultury nie da się odsunąć na bok. Przykładowo, jeśli prawo przewiduje równe traktowanie kobiet i mężczyzn, ale kobiety mają więcej obowiązków domowych, mniej zarabiają, wcześniej przechodzą na emeryturę i otrzymują niższe świadczenie – to nie ma równości. Liberalna demokracja to nie tylko zestaw reguł, lecz także pewien sposób życia. Nie wystarczy bronić praworządności, aby liberalna demokracja mogła cieszyć się stabilnością.

Wszyscy kojarzymy tę postać: surowy, oszczędny, czasem gburowaty, niezbyt konwersacyjny. Przenika rzeczywistość głębokim wejrzeniem, wyraża poglądy oczywiste dla każdego, kto ma zdrowy rozum. Bardziej jak kapłan niż polityk. | Tomasz Sawczuk

Wolny rynek – naprawdę piękny

Po trzecie, Gwiazdowski jest apologetą wolnego rynku. Jego najważniejsze postulaty to zapowiedź obniżenia podatku dochodowego, ujednolicenie stawki VAT oraz emerytura obywatelska w modelu niska składka i niskie świadczenie. Poza tym państwo ma ograniczać wydatki (z wyjątkiem spraw takich jak obronność).

Problem polega na tym, że liberalizm postrzegany głównie przez pryzmat spraw gospodarczych staje się projektem dogmatycznym, niezbyt atrakcyjnym etycznie i szybko przestaje służyć wolności. W idei wolnego rynku nie ma niczego dobrego ani złego – czy rynek działa dobrze i do jakich spraw się przydaje, to kwestia empiryczna. Celem liberalizmu jest raczej wolność człowieka niż wolność rynku.

Gwiazdowski osłabia partie skrajne

Mimo tych słabości Polska Fair Play może spowodować pewne przesunięcia na scenie partyjnej. Gwiazdowski twierdzi, że odwołuje się przede wszystkim do tych, którzy nie mieli na kogo głosować, ale na pewno znajdzie się grupa wyborców, którzy nie są głęboko przywiązani do partii, na które głosowali wcześniej.

Z jednej strony, Gwiazdowski może uszczknąć parę głosów opozycji. Ryszard Petru już stwierdził, że nowa inicjatywa apeluje do tych samych wyborców, co partia Teraz!. Można się spodziewać, że nieznacznie straci Platforma, a także Nowoczesna, jeśli tej ostatniej wszystkich głosów nie odebrała jeszcze Wiosna.

Z drugiej strony, Polska Fair Play może sprawić więcej problemów na prawicy. Podobnie jak Gwiazdowski, Jarosław Gowin apeluje do wyborców konserwatywnych światopoglądowo i wolnorynkowych. Jego partia jest jednak obecnie przyspawana do Prawa i Sprawiedliwości, na czym może skorzystać nowa inicjatywa.

Powstanie inicjatywy Gwiazdowskiego z pewnością będzie kolejną zachętą dla Pawła Kukiza, aby negocjować w wyborach parlamentarnych start z list PiS-u. | Tomasz Sawczuk

Gwiazdowski jest także w stanie odebrać trochę głosów ruchowi Kukiza oraz koalicji narodowców i Korwin-Mikkego. Co więcej, jeśli z jego powodu nawet nieznacznie wzrośnie frekwencja wyborcza, to trzeba będzie zdobyć więcej głosów, aby przekroczyć próg wyborczy. Jako że inicjatywy te balansują na granicy progu, może nie wystarczyć im głosów – szczególnie że Kukizowi wyborców odbiera już Wiosna.

Taki obrót spraw byłby dla liberalnej opozycji bardzo pomyślny, szczególnie jeśli także Gwiazdowski skończyłby pod progiem. A nawet jeśli odniósłby pewien sukces, to można się spodziewać, że wprowadziłby do Sejmu ludzi ogółem bardziej przewidywalnych i umiarkowanych politycznie niż prawicowa konkurencja. Powstanie inicjatywy Gwiazdowskiego z pewnością będzie kolejną zachętą dla Pawła Kukiza, aby negocjować w wyborach parlamentarnych start z list PiS-u.

Partia nowa, błędy stare

Sam Gwiazdowski mówi, że od 20 lat nie brał udziału w wyborach. W przeszłości głosował na Janusza Korwin-Mikkego, którego w dalszym ciągu darzy uznaniem. Ale skoro ten wszedł w koalicję z narodowcami, to wspólny start stał się w jego ocenie niemożliwy. Po wyborach nie wyklucza za to żadnych koalicji.

Paleoliberalizm Gwiazdowskiego nie jest pozbawiony zalet. Jego antypolityczność zostawia dużo pola samorządowi, jego rynkowy dogmatyzm domaga się państwa prawa, a jego konserwatywny brak zainteresowania „sprawami obyczajowymi” zostawia przestrzeń dla tolerancji. Ale jest ślepy na historię, odpowiada na wczorajsze problemy i dlatego nie przynosi polityki, której dzisiaj potrzebujemy. Mówiąc w skrócie, partia nowa – błędy stare.