1 lutego 2019 roku francuski sąd konstytucyjny [Conseil constitutionnel] wydał wyrok odnośnie zgodności z konstytucją ustawy z 13 kwietnia 2016 roku, która wprowadzała penalizację prostytucji po stronie klienta, czyli zakazywała kupowania usług seksualnych. Co ciekawe, skarżący nie skarżyli ustawy w imieniu klientów, ale osób… świadczących usługi seksualne (szeroko pojęty sektor pracy seksualnej). Słowem, sąd miał orzec, czy zakaz kupowania usług seksualnych nie narusza konstytucyjnych praw i wolności osób sprzedających takie usługi. O klientach, czyli głównych beneficjentach prostytucji, ani słowa.

Komu i dlaczego ustawa się nie podobała

Skargę w listopadzie 2018 roku (QPC 2018-761) złożyło dziewięć organizacji i stowarzyszeń reprezentujących pracowników seksualnych, prawa LGBT+, Lekarze Świata [Médecins du monde, nie mylić z organizacją Lekarze Bez Granic] oraz około 30 pracowników seksualnych.

Skarżący zarzucili, że całkowity zakaz kupowania aktów seksualnych – ma się rozumieć, między dorosłymi i zdolnymi wyrazić swobodną zgodę osobami oraz w przestrzeni prywatnej – narusza zasadę poszanowania życia prywatnego, wolność prowadzenia działalności gospodarczej oraz swobodę zawierania umów. Narusza również autonomię osobistą, w tym wolność seksualną, gdyż uniemożliwia osobom pragnącym sprzedawać swoje ciało swobodne nim dysponowanie.

Pomóż nam tworzyć niezależną prasę.

Prostytucja to praca jak każda inna, jak podkreślał w czasie rozprawy pełnomocnik jednej ze skarżących organizacji. A zakaz kupowania seksu doprowadził rzekomo do prekaryzacji prostytucji oraz spadku dochodów osób czerpiących z niej korzyści. Skarżący podnosili też inne zgubne konsekwencje zakazu dla osób trudniących się prostytucją: pogorszenie warunków pracy oraz zwiększenie ryzyka dla ich zdrowia, izolację, nielegalność, większe narażenie na przemoc ze strony klientów. Uznali również, że absolutny zakaz kupowania seksu tak bardzo narusza prawa, a przede wszystkim interesy osób, które w sposób dobrowolny sprzedają seks, że cele ustanowienia tego zakazu – ochrona porządku publicznego, walka z sutenerstwem i handlem ludźmi nie stanowią wystarczającego uzasadnienia jego wprowadzenia.

Prostytucja to praca jak każda inna, podkreślał w czasie rozprawy pełnomocnik jednej ze skarżących organizacji. A zakaz kupowania seksu doprowadził rzekomo do prekaryzacji prostytucji oraz spadku dochodów osób czerpiących z niej korzyści. | Magdalena Grzyb

Jak funkcjonuje ustawa

Ustawa z 13 kwietnia 2016 roku [la loi n° 2016-444 du 13 avril 2016 visant à renforcer la lutte contre le système prostitutionnel et à accompagner les personnes prostituées] wprowadziła karę grzywny (do 1500 lub 3750 euro w wypadku recydywy) za uzyskiwanie, przyjmowanie lub otrzymywanie kontaktów seksualnych od osoby uprawiającej prostytucję, również sporadycznie/okazjonalnie w zamian za wynagrodzenie, jego obietnicę, świadczenie w naturze lub obietnicę takiego świadczenia. Ponadto dekryminalizowała czynność nakłaniania do poddania się czynowi nierządnemu (który to zapis uderzał w same prostytutki) oraz tworzyła system wsparcia socjalnego dla osób pragnących wyjść z prostytucji (w ciągu niecałych trzech lat skorzystało z niego koło 130 osób).

Tuż przed wprowadzeniem penalizacji przetoczyła się przez Francję debata publiczna na temat kosztów społecznych zjawiska prostytucji. Liczbę osób trudniących się prostytucją (z czego 85 procent stanowiły kobiety, 5 procent osoby transgender i 10 procent mężczyźni) w 2015 roku szacowano we Francji na około 37 tysięcy. Ogromną większość z nich stanowiły nielegalne imigrantki z Afryki czy Europy Wschodniej eksploatowane przez zorganizowane grupy przestępcze. Wyliczono, że cały sektor notował 3,2 miliardów euro przychodu rocznie, czyli tyle pieniędzy zostawiali klienci, a jego funkcjonowanie kosztowało społeczeństwo francuskie 1,6 mialiardów euro (suma bezpośrednich i pośrednich kosztów medycznych, niemedycznych, społecznych, luki fiskalnej oraz kosztów ludzkich dla osób z branży oraz ich bliskich).

Najwięcej za prostytucję i jej skutki płaci jednak nie budżet państwa, ani nawet nie sami klienci, ale osoby trudniące się prostytucją. We Francji są sześć razy bardziej narażone na gwałt niż populacja ogólna, aż 51 procent doświadczyło w poprzednich 12 miesiącach napaści fizycznej i aż 64 procent doświadczyło przemocy psychicznej. Prostytutki 12 razy częściej popełniają samobójstwa niż przeciętni Francuzi [1].

Najwięcej za prostytucję i jej skutki płaci nie budżet państwa, ani nawet nie sami klienci, ale osoby trudniące się prostytucją. | Magdalena Grzyb

Skutki nowego prawa

Póki co trudno mówić o wielkim sukcesie w tak krótkim czasie. Przez dwa lata obowiązywania ustawy zostało ukaranych ponad 2 tysięcy klientów. Jednak jak alarmują organizacje, które wystąpiły ze skargą konstytucyjną, popyt znacząco się obniżył i rynek dla prostytutek zmniejszył oraz ich dochody spadły. A więc spadły też dochody osób czerpiących korzyści z prostytucji.

A zatem okazuje się, że fakt społecznego (i prawnego) przyzwolenia lub jego braku na kupowanie seksu ma ogromny wpływ na skłonność większości mężczyzn do korzystania z tego typu płatnych „uciech”.

Nieprawdą jest, że same prostytutki są przeciwnie ustawie i penalizacji klientów. Tylko mała, acz głośna, ich część. Wiele prostytutek, w tym eksprostytutek popiera penalizację. W styczniu przed rozprawą główną w Conseil constitutionnel zorganizowały manifestację w Paryżu, by wezwać Conseil do utrzymania penalizacji klientów.

Również ogół społeczeństwa francuskiego popiera penalizację klientów. W sondażu przeprowadzonym przez Ipsos 78 procent ankietowanych uznało, że karanie klientów, a nie prostytutek, to dobra rzecz i 71 procent uznało, że argumenty strony skarżącej nie uzasadniają uchylania zakazu.

Decyzja

Francuska Rada Konstytucyjna nie dała się przekonać argumentom lobby „sex-workingu” i uznała, że penalizacja klientów w celu walki z system prostytucji oraz pomocy osobom w prostytucji jest zgodna z francuską konstytucją.

Gruntem i fundamentem seksualnej eksploatacji i handlu ludźmi jest właśnie popyt na płatne kontakty seksualne. Próba redukcji popytu w celu zwalczania tych zjawisk jest uzasadnionym środkiem do osiągnięcia tego celu publicznego. A taki środek nie jest rażąco niewspółmierny do wagi zakładanych dóbr chronionych i celów zakazu – ochrony porządku publicznego, zapobieganiu innym poważniejszym naruszeniom prawa i ochrony ludzkiej godności. Zaś stopień naruszonej wolności osobistej jest proporcjonalny i uzasadniony wyższymi celami.

Gruntem i fundamentem seksualnej eksploatacji i handlu ludźmi jest właśnie popyt na płatne kontakty seksualne. Próba redukcji popytu w celu zwalczania tych zjawisk jest uzasadnionym środkiem do osiągnięcia tego celu publicznego. | Magdalena Grzyb

W końcu, Rada uznała, że zakaz kupowania kontaktów seksualnych nie narusza wolności prowadzenia działalności gospodarczej oraz zawierania umów (zagwarantowanej w artykule 4 Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 roku). Nie są to wszak prawa absolutne, a ich granice określają inne gwarancje konstytucyjne oraz wymagania interesu publicznego.

Jeśli ustawodawca zakazał korzystania z prostytucji, również gdy ma to miejsce w warunkach wolnych od przymusu między dwojgiem dorosłych osób zdolnych wyrazić zgodę i w sferze prywatnej, to uznał – zgodnie z danymi empirycznymi – że w swojej ogromnej większości, osoby trudniące się prostytucją w takich warunkach nie pracują. Większość osób w prostytucji jest seksualnie eksploatowana, a zyski z tego trafiają do osób trzecich.

W takiej optyce można uznać karanie klientów za kupowanie usług seksualnych za formę penalizacji pośredniej, która ma doprowadzić do redukcji innych szkodliwych, powiązanych zjawisk – eksploatacji prostytucji, sutenerstwa oraz handlu ludźmi. Jednak zwrócenie uwagi na ochronę godności ludzkiej sugeruje, że intencją francuskiego ustawodawcy było coś więcej: uznanie, że kupowanie seksu za pieniądze jest formą przemocy, naruszeniem zasady równości i jako takie nie powinno być tolerowane.

Być może zakaz kupowania seksu narusza interesy niektórych osób sprzedających seks, z pewnością narusza interesy zorganizowanych grup trudniących się handlem ludźmi w celach eksploatacji seksualnej. Ale z pewnością brak tego zakazu prowadzi do naruszeń konstytucyjnych praw ogromnej większości osób, które ten seks sprzedają, a raczej są sprzedawane i eksploatowane, a także aksjologicznych podstaw liberalnych i demokratycznych społeczeństw.

 

**/ Tekst wyraża poglądy autorki.

Przypis:

[1] Liczby pochodzą z raportu „Prostcost. Estimation du coût économique et social de la prostitution en France”, Mai 2015 – Synthèse des résultats de l’étude.