Donald Tusk to widzi. W niedawnym wywiadzie dla „Faktów po Faktach” były premier zwrócił uwagę na rzecz, o której piszemy w „Kulturze Liberalnej” już od kilku lat. Jak powiedział Tusk, „warto tam, gdzie można, różne siły jednoczyć, ale intuicja podpowiada mi, że to może nie wystarczyć”. Innymi słowy, nie wystarczy być antypisem. Potrzebna jest obok tego pewna pozytywna emocja mobilizująca ludzi – nadzieja na lepszą przyszłość.

Problem ukazał się na nowo po tym, jak podczas ostatniej konwencji PiS ogłosiło nowe postulaty socjalne, w tym postulat rozszerzenia programu Rodzina 500+ na pierwsze dziecko. Reakcje po stronie opozycyjnej rozciągały się od krytyki PiS-owskich postulatów jako nieodpowiedzialnego rozdawnictwa, po zarzuty ze strony polityków PO, że Jarosław Kaczyński ukradł ich pomysł. Poseł Jan Grabiec posunął się nawet do twierdzenia, że „PO od trzech lat jest konsekwentnie za 500 złotych na pierwsze dziecko”. Grabiec jest przekonany, że „to wsparłoby demografię”.

[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”O książce napisali:
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl” txt3=”31,50 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]

Szukanie nadziei na stronie Platformy Obywatelskiej

Komentatorzy zarzucają czasem Platformie, że ta nie ma programu, ale technicznie rzecz biorąc, nie jest to prawda. Przeczytałem atrapę programu, którą Platforma opublikowała przed wyborami samorządowymi. Z zainteresowaniem śledziłem także późniejsze informacje programowe.

Zaciekawiony, czy znajdę tam coś nowego, w pierwszym kroku poszedłem więc szukać nadziei na lepszą politykę na stronie internetowej Platformy Obywatelskiej. Okazuje się, że Platforma w dalszym ciągu ma program, a zestaw postulatów partii zajmuje eksponowane miejsce na jej stronie internetowej.

Nie mogę jednak wykluczyć, że byłem pierwszym czytelnikiem owej rubryki, a na aktualną wersję programu PO nikt dotąd nie spojrzał, i to łącznie z jego twórcami. Program „Polska Samorządna” przedstawiony jest w formie odpowiedzi na pytania i na zachętę powiem tylko, że odpowiedź na pytanie „Czym jest dla nas konstytucja?” znajduje się w dziale „Ochrona przyrody”. Same odpowiedzi wyglądają przeważnie tak, jakby zostały napisane na kolanie i nie układają się w żaden określony wzór. Część poświęcona opiece zdrowotnej to już zupełna komedia, która wymyka się opisowi, dlatego przedstawiam ją na poniższej ilustracji. Na stronę ogłoszonego kiedyś programu senioralnego PO, na którą wszedłem po dłuższej przerwie, radzę w ogóle nie zaglądać.

Co ciekawe, na stronach PO nie znalazłem niczego na temat programu „Wyższe płace”, który partia ogłosiła w grudniu zeszłego roku, a w którym zapowiadała obniżenie podatku dochodowego oraz dodatek 500 złotych dla osób, które zarabiają mniej niż połowę średniej krajowej. Nie udało mi się tam także wyszukać ani słowa na temat rozszerzenia programu Rodzina 500+. Hasło „500+” w żadnym wariancie nie zwraca w ogóle rezultatów w wyszukiwarce strony PO.

Zostawiam na boku kwestię tego, że uwzględniając wszystkie powyższe postulaty, program Platformy przewiduje obecnie wzrost wydatków i obniżenie podatków, w związku z czym wszelkie zarzuty ze strony polityków PO w kwestii populizmu Roberta Biedronia są śmiechu warte.

Program Platformy nikogo nie obchodzi

Ale zostawmy program. Przecież problem nie polega na tym, czy Platforma ma program, czy go nie ma. Partia Schetyny nie jest pod tym względem fundamentalnie inna niż partia Tuska i wiele innych ugrupowań.

Chodzi raczej o to, że wszystkim jest dzisiaj obojętne, co będzie napisane w programie PO. Nie ma to znaczenia, ponieważ nikt nie wierzy w to, że Platforma ma określone przemyślenia na najważniejsze współcześnie tematy. Nie mówię już o sprawach takich jak przemiany współczesnego kapitalizmu albo kryzys klimatyczny, bo wymagać od większości polityków PO (z PiS-em jest oczywiście podobnie) rozbudowanej opinii w takich sprawach zakrawa na sadyzm. Gorzej, że nikt nie wie, o co chodzi dzisiaj Platformie nawet w sprawach bardziej tradycyjnych, takich jak służba zdrowia czy polityka społeczna, w tym 500+.

Pomóż nam tworzyć niezależną prasę.

Weźmy przykład. Partia Schetyny zorganizowała niedawno konwencję poświęconą prawom kobiet, aby podkreślić, że przejmuje się sprawami równości i solidarności. Kiedy trzeba, politycy Platformy przypominają nawet, że partia ma gotowe projekty ustaw w sprawach takich jak związki partnerskie czy edukacja seksualna w szkołach.

Tyle że potem posłanka Platformy Kinga Gajewska, pytana w programie Tomasza Lisa, czy Grzegorz Schetyna popiera owe istniejące projekty ustaw, z których ona „jest dumna”, nie potrafi udzielić na takie pytanie odpowiedzi. A jak przyjdzie do głosowania, nikt nie wie, co będzie.

Tusk: Zjednoczenie opozycji może nie wystarczyć

Nie ma wątpliwości, że teraz, kiedy Grzegorzowi Schetynie udało się wreszcie zjednoczyć opozycję pod własnym przewodnictwem, kwestie merytoryczne zejdą na jeszcze dalszy plan.

Tym bardziej chciałbym, żeby jedna rzecz została powiedziana jasno. Nie twierdzę, że wybory wygrywa się programem albo że Schetyna powinien zostawić jednoczenie opozycji czy rozliczanie PiS-u i sformułować pakiet reform tak piękny, że aż wzruszający. Prawdziwe postulaty programowe dzieliłyby Koalicję Europejską, a potem Koalicję Obywatelską, prowokując niepotrzebne spory. Plan Schetyny polega na tym, żeby wygrać ilością, a nie jakością. Dlatego jest racjonalne, że postulatów programowych nie będzie.

Program PO przewiduje obecnie wzrost wydatków i obniżenie podatków, dlatego wszelkie zarzuty ze strony polityków partii w kwestii populizmu Roberta Biedronia są śmiechu warte. | Tomasz Sawczuk

Chodzi o coś innego. PiS wybrało politykę wysokich transferów socjalnych i niszczejących instytucji publicznych – i jest wiarygodne, kiedy zapowiada kolejne transfery. Postulaty programowe Wiosny Biedronia nie są do realizacji w ciągu roku, a nawet w ciągu kadencji. I mogą się podobać albo nie. Ale przynajmniej składają się na stosunkowo spójną perspektywę organizującą myślenie tej formacji o polityce. Trudno mieć dzisiaj wrażenie, że Platforma taką perspektywę posiada. Dlatego jej zapewnienia w sprawach takich jak 500+ brzmią fałszywie, niezależnie od tego, co akurat powiedzą na dany temat politycy partii.

W tym miejscu możemy wrócić do kwestii Donalda Tuska. Rola ewentualnej inicjatywy Tuska, znanej pod roboczą nazwą „Ruch 4 czerwca”, jest w tej chwili niejasna – i wcale nie jest powiedziane, że jej utworzenie dobrze wpłynie na opozycję, o czym już pisałem. Tusk był zresztą przeciwnikiem tego, żeby mieć w polityce „wizje” i zapewne nie nawoływałby do jakiegoś gwałtownego pisania programów.

Jednak Tusk ma rację, że dla opozycji byłoby korzystne, gdyby potrafiła budzić przynajmniej niewielki entuzjazm. Przecież w 2007 roku ówczesny lider PO sam jeździł po kraju i mówił o nadziei. A gdyby obóz opozycyjny naprawdę przemyślał wszystkie te kwestie programowe, a także społeczne znaczenie tego, co wydarzyło się w naszym kraju od 2014 roku, gdy Tusk wyjechał do Brukseli, to byłoby też po prostu lepsze dla Polski.