Podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej w Bielsku-Białej, senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki wypowiedział następujące słowa: „Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej”.

Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Strona opozycyjna zagotowała się z oburzenia, a Platforma Obywatelska zaskarżyła wypowiedź Biereckiego do senackiej komisji etyki. Nawet szef MSWiA Joachim Brudziński powiedział, że oczekuje od Biereckiego przeprosin. Wicemarszałek Senatu Adam Bielan powiedział zaś, że to słowa „niefortunne”, które tylko pomagają przeciwnikom PiS-u.

[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”O książce napisali:
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]

Pokrętne wyjaśnienia

Jak można się było spodziewać, rzeczniczka PiS-u Beata Mazurek stwierdziła jednak, że słowa Biereckiego zostały „wyrwane z kontekstu”. Tak samo ocenił wypowiedź senatora europoseł PiS-u Ryszard Czarnecki. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski przekonywał wręcz, że Bierecki mówił tak naprawdę o „budowaniu wspólnoty”.

W podobny sposób zareagował sam Bierecki, który stwierdził, że jego słowa zostały „wyjęte z kontekstu”. Nie przeprosił, bo zdanie: „Przepraszam za to, że [moje słowa – przyp. TS] mogły zostać źle odczytane”, trudno uznać za przeprosiny. Powiedział za to, że padł ofiarą medialnej nagonki.

Nikt nie wyjaśnił jednego: w jakim kontekście słowa Biereckiego o „pełnym oczyszczeniu Polski” z wybranego typu ludzi brzmiałyby dobrze?

Nikt nie wyjaśnił jednego: w jakim kontekście słowa Biereckiego o „pełnym oczyszczeniu Polski” z wybranego typu ludzi brzmiałyby dobrze? | Tomasz Sawczuk

Bierecki albo nie rozumie, albo nie chce zrozumieć, że to nie jest rodzaj słów, przez które komuś mogłoby się zrobić przykro. Jest to zdanie, które mógłby wypowiedzieć krwawy dyktator w przeddzień czystki etnicznej albo szaleniec przed rozpoczęciem strzelaniny w centrum miasta. Takie słowa nigdy nie powinny paść i nie powinny być zaakceptowane przez demokratyczną partię, a skoro padły, to należy się z nich wycofać. Kropka.

PiS daje Biereckiemu przyzwolenie

Nie jestem zwolennikiem przedstawiania PiS-u po prostu jako partii nacjonalistycznej. Wydaje mi się, że taki syntetyczny opis gubi coś ze specyfiki tego ugrupowania. Rozumiem też, dlaczego politycy PiS-u odżegnują się od tego rodzaju etykiet. Wielu z nich przypuszczalnie nie ma złych intencji, a z pewnością nie fantazjuje o czystkach. Joachim Brudziński powiedział, że słowa Biereckiego „dają paliwo oponentom”, ponieważ pewnie uważa, że przyklejają PiS-owi gębę partii, którą ta nie jest.

Ale członkowie ugrupowania dają przyzwolenie na to, by ludzie tacy jak Bierecki mogli mówić. Niektórzy z nich regularnie wypowiadają się o konkurentach z jawną pogardą. I trudno przyjąć, że dziwnym trafem wszystkim usprawiedliwianym zawsze chodzi o jakiś inny „kontekst” niż się wydaje odbiorcom.

Bierecki oczywiście stwierdził w komentarzu do swoich słów, że nie jest nacjonalistą. Ale co z tego? Jeśli uwiarygadnia się pewien język, wypuszcza się z zamknięcia demony, które potem świetnie radzą sobie same. Tolerując wypowiedzi takie jak ta Biereckiego, PiS po prostu staje się partią radykalną, niezależnie od intencji jej polityków. Nie chodzi o to, w co politycy PiS-u wierzą, ale na co są gotowi się zgodzić.

Nowa rola elit

Można się czasem spotkać z opinią, że to lepiej, by PiS wchłaniało siły radykalne i w ten sposób je oswajało, bo jeśli będzie się od nich odcinać, ryzykuje powstanie skrajnej konkurencji po prawej stronie.

Kiedyś sytuacja była bardziej jednoznaczna. Elity polityczne miały w przeszłości jedną podstawową odpowiedzialność. Było nią otoczenie kordonem sanitarnym politycznych szaleńców i radykałów, aby nie dać im pola do działania.

Tolerując wypowiedzi takie jak ta Biereckiego, PiS po prostu staje się partią radykalną, niezależnie od intencji jej polityków. | Tomasz Sawczuk

Dzisiaj jest inaczej. Nasza kultura stała się bardziej demokratyczna. Elity nie są już w stanie blokować politycznych radykałów na drodze do władzy. Internet i media społecznościowe pozwalają im komunikować się z ludźmi bez pośredników.

W przypadku Biereckiego ważny jest dodatkowy czynnik. Ze względu na swoją pozycję finansową i towarzyską senator ma sporą dozę niezależności. To w obozie rządzącym wpływowa postać, milioner, twórca systemu SKOK-ów, który wykłada duże pieniądze na prawicowe media. Jest między innymi ważnym udziałowcem tygodnika „Sieci” oraz portalu wPolityce.pl.

Odpowiedzialność Kaczyńskiego

Nietypowa jest jeszcze jedna rzecz. W normalnej sytuacji elity polityczne pełnią rolę moderującą i tonują zbiorowe emocje. Jednak obecnie najważniejszy przedstawiciel elit politycznych, Jarosław Kaczyński, raczej je rozbudza i chce stać na czele konserwatywnej rewolucji.

Nie jest przecież tajemnicą, że prezes PiS-u jest w myśleniu o polityce bardziej „postępowy” niż jego partia, a w ciągu ostatnich 30 lat taktycznie przesunął się mocno na prawo, co umożliwiło mu utworzenie koalicji, która doszła do władzy.

Kaczyński liczy na to, że sytuacja nie wymknie się spod kontroli; że jedna czy druga głupia wypowiedź nie wyrządzi wiele szkody, a może zmobilizuje część wyborców. Ale ostatecznie to on bierze odpowiedzialność za to, że ludzie pokroju Biereckiego robią dziś karierę w polityce.