Jeśli ocenić wagę wystąpienia Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim 3 maja na podstawie tego, ile materiałów poświęcił mu portal braci Karnowskich, było to wystąpienie ważne. Podobnie rzecz oceniło propagandowe ramię partii rządzącej pod postacią „Wiadomości” TVP, gdzie ogłoszono na pasku, że „Polacy nie chcą powrotu Donalda Tuska”. A w materiale na temat wystąpienia przewodniczącego Rady Europejskiej znalazły się kadry pokazujące… Hitlera i Stalina.

Miejsce dla Tuska

Wystąpienie szefa Rady Europejskiej od początku zapowiadano jako duże wydarzenie, co mogło sugerować, że przebiegnie ono według jednego z dwóch scenariuszy. W wersji pierwszej, były premier mógłby wygłosić mowę motywacyjną, która mobilizowałaby wyborców oraz dopingowałaby opozycję do intensywnej pracy w kampanii wyborczej. Wedle drugiego scenariusza, Tusk mógłby ogłosić plan powrotu do krajowej polityki albo zasugerować, że ogłosi „coś ważnego” podczas uroczystości 4 czerwca, kiedy miałby powstać nowy ruch społeczny czy polityczny.

Ani jedno, ani drugie nie miało jednak miejsca. Ze względu na swoją funkcję, Tusk nie może jawnie zaangażować się w kampanię, chociaż w jego wystąpieniu nie brakowało odniesień do rządów PiS-u. Tusk powiedział choćby, że jako obywatele mamy „przeszkadzać i nie popierać, mamy wątpić” – czym nawiązywał do słów Jarosława Kaczyńskiego, który podczas spotkania z wyborcami sugerował osobie z niepełnosprawnością, że ma władzę „popierać i nie przeszkadzać”. Media powtarzały fragment wystąpienia, w którym były premier stwierdził, że nie może być tak, iż władza 3 maja obchodzi święto konstytucji, a przez resztę roku obchodzi konstytucję. Opozycja otrzymała więc trochę coachingu, ale wystąpienie Tuska było stonowane, a już w szczególności w porównaniu z karykaturalnym obrazem byłego premiera rysowanym przez rządowe media.

Jeśli chodzi o scenariusz drugi, czyli ogłoszenie powrotu do polskiej polityki, wydaje się, że Tusk nie ma obecnie dobrego ruchu. Ryzyko byłoby duże, Grzegorz Schetyna nie odda przecież dobrowolnie Platformy, a inni liderzy Koalicji Europejskiej też nie skaczą z radości na myśl o desancie z Brukseli. Politycy opozycji wypowiadali się o wykładzie Tuska w samych superlatywach i starali się usiąść możliwie blisko sceny, aby ogrzać się trochę w jego blasku, ale były szef rządu nie budzi tyle entuzjazmu społecznego, aby idea jego powrotu jawiła się wszystkim jako oczywista. Nie jest dzisiaj jasne, gdzie w polskiej polityce mogłoby się znaleźć miejsca dla samego Tuska. Realistyczny wydaje się scenariusz, w którym były szef rządu kibicuje opozycji i patronuje niektórym kandydatom do Senatu w jesiennych wyborach.

Szczepienie młodych

Jeśli chodzi o treść wystąpienia, miało ono trzy wyróżniające się tematy. Po pierwsze, Tusk powiedział, że w wielu sytuacjach warto myśleć w logice „jedno-i-drugie”, zamiast „albo-albo”. Możemy mówić „jednostka i wspólnota” czy „Polska i Europa”. Ważnym przykładem był w tym kontekście konflikt polityczny, który nie powinien opierać się na idei, że należy zniszczyć przeciwnika – że mogą być tylko albo my, albo oni.

Tusk wymienił także dwa wyzwania, które „przygniotą Europejczyków, jeśli nie znajdą wspólnego mianownika”. Kwestia pierwsza to potrzeba wzmocnienia wysiłków na rzecz ochrony środowiska. Drugie wyzwanie to zachodzące we współczesnym świecie zmiany technologiczne.

Kwestię ekologii zdominował temat smogu, natomiast w kontekście nowych technologii warto zwrócić uwagę na dwa wątki. Chyba najmocniejszą deklaracją Tuska, wysokiego przedstawiciela UE, w czasie całego wystąpienia, było stwierdzenie, że konglomerat wielkich firm technologicznych (Google, Apple, Facebook, Amazon) stworzył niekontrolowany przez nikogo biznesowy odpowiednik chińskiego systemu kredytu społecznego, z pomocą którego chińskie władze przy użyciu nowych technologii wnikają głęboko w życie obywateli, aby kontrolować populację. Tusk powiedział, że GAFA to „podobne imperium” w zachodnim wydaniu.

Po tak mocnym stwierdzeniu zaskakująco brzmiała nad wyraz konserwatywna odpowiedź byłego premiera na problem: „szczepienie młodych” po to, aby byli świadomi zagrożeń. Jeśli bowiem giganci technologiczni wnikają głęboko w tkankę życia społecznego, to cóż może na to poradzić zwykła ostrożność w korzystaniu z internetu? A przecież to właśnie Unia Europejska jest zdolna forsować regulacje, które mogą chronić wolność, prywatność i dane osobiste obywateli w nowych warunkach.

Były szef PO zwrócił także uwagę na problem rozprzestrzenienia się kłamstwa w życiu publicznym: „Marzymy o rządach konstytucji, a widzimy, jak na naszych oczach ci, którzy dążą do władzy, coraz częściej sięgają po fikcję”. Ale tak jak nie można się dzisiaj tak po prostu wylogować się z internetu, tak też nie ma sensu szukać ukojenia w fałszywym przekonaniu, że jeśli odejdziemy od „fikcji” w stronę „prawdy”, to nasze problemy polityczne zostaną rozwiązane. Opozycja musi zrozumieć, że ludzie nie zwrócili się w stronę PiS-u dlatego, że są nieracjonalni – warto rozważyć myśl, że partia ta wyraża swoimi działaniami coś, co części wyborców się podoba, a przynajmniej coś, na co się godzą. Stąd nawet gdyby cała debata odbywała się „w prawdzie”, nie ma gwarancji, że opozycja wygrałaby wybory.

Wyjść z błędnego koła

Symptomatyczne, że Tusk ledwie zasygnalizował wyzwania wywodzące się z dwóch najważniejszych obszarów współczesnych przemian cywilizacyjnych, czyli wymogów ekologii oraz nowych problemów generowanych przez postęp technologiczny, a i tak pojawiły się liczne głosy, że jego wystąpienie wykraczało daleko poza wyobraźnię polskiej polityki. Były premier słusznie zwrócił uwagę, że radykalizacja życia publicznego będzie miała takie właśnie efekty, ale poza przypomnieniem, że demokracja potrzebuje pluralizmu, Tusk nie zasugerował niestety, w jaki sposób można by w naszej polityce wyjść z błędnego koła.

W pewnym sensie treść wystąpienia Tuska, a także atmosfera wokół spotkania dobrze ilustrują sytuację po stronie opozycyjnej. Były ważkie słowa, poczucie słuszności i przekonanie o dużym znaczeniu nadchodzących wyborów. Była też jednak niepewność, przytłumiona energia, swego rodzaju bezradność wobec napotkanego problemu. Forma wydarzenia sugerowała, że dzieje się coś bardzo ważnego – wszyscy podskakiwali wokół Tuska, jakby zaraz miał wypowiedzieć parę potężnych zaklęć – treść wyrażała jednak lęk, ubrany w szaty troski, że opozycji brakuje energii, że może zabraknąć sił do zwycięstwa.