Upalny, czerwcowy dzień. W okolicach Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie od rana roi się od flag w kolorze tęczy. Szymon Niemiec, inicjator pierwszych parad, jeszcze nie wie, że obrazi uczucia religijne katolików, poruszy Episkopat, komentatorów gazet i liderów partii politycznych.

Lubimy uproszczone obrazy rzeczywistości. Jedną z klisz, które są wygodne dla wielu osób, jest przypisywanie religijności osobom o prawicowych poglądach, natomiast ateizmu – przedstawicielom lewicy. Jak każdy stereotyp, jest on błędny i wyklucza osoby wymykające się schematom. Wśród osób homoseksualnych czy transpłciowych również są osoby wierzące, które z uprzedzeniami w swoich środowiskach zmagają się w różny sposób. Jednym z nich jest zakładanie własnych wspólnot – co ponad 10 lat temu uczynił Szymon Niemiec. Choć jego wspólnota w tym roku została rozwiązana, cały czas pozostaje kapłanem starokatolickim.

Od 2010 r. przed kolejnymi edycjami Parady Równości organizuje ceremonie nazywane nabożeństwami ekumenicznymi, w których uczestniczą osoby odczuwające taką potrzebę. W tym roku odbyła się ona w centrum miasta, w miejscu, w którym nie zwracała szczególnej uwagi tych osób, które nie były zainteresowane obrzędem.

Wydarzenie to okazało się najwyraźniej na tyle znaczące, że chęć potępienia wykazywały kolejne osoby publiczne. Arcybiskup Marek Jędraszewski, nawiązując między innymi do tej ceremonii, mówił o „seansie pogardy i nienawiści”, „wyszydzaniu ludzi wierzących”, „szyderstwie z Eucharystii”. Rzecznik Episkopatu wspominał o „obrażaniu Boga” i „bluźnierstwie”.

Gdyby Szymon Niemiec nielegalnie wdarł się na ołtarz w katolickiej świątyni, można by uznać, że naruszył prawa katolików. Jeżeli robił to w przestrzeni wyznaczonej przez organizatorów wydarzenia publicznego, za ich zgodą, nie doszło tu do naruszenia niczyich praw. | Michał Żakowski

Zarzuty dotyczyły zatem dwóch przestępstw określonych w kodeksie karnym – wyszydzanie ludzi wierzących może bowiem w określonych warunkach podpadać pod obrazę uczuć religijnych, zaś szyderstwo z Eucharystii – pod znieważenie przedmiotu czci religijnej. Mowa jest również o złamaniu przepisów Kościoła katolickiego – bluźnierstwo jako takie nie jest bowiem penalizowane przez polskie prawo.

Na jakiej podstawie wysunięte zostały tak poważne zarzuty? Nagrania z wydarzenia nie można odnaleźć w internecie. Ze względu na poszanowanie prywatności uczestników, nie robiono nawet dokumentacji fotograficznej – wyjątkiem jest pojawiające się w relacjach zdjęcie, na którym widać Szymona Niemca w szacie z symbolem tęczy, inną osobę w szacie liturgicznej oraz osobę z durszlakiem – symbolem Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Można domniemywać, że owo zdjęcie było jedynym źródłem formułowania tak stanowczych ocen, co oznacza, że interpretacja została dokonana w złej wierze i wbrew zasadom elementarnej uczciwości intelektualnej.

Fakt, że Kościół katolicki uznaje orientację homoseksualną za „nieuporządkowaną skłonność”, a czyny homoseksualne za grzech, nie oznacza, że jest to doktryna każdej innej wspólnoty, w tym Kościołów starokatolickich, wśród których znajdują się wyznania o bardzo liberalnym charakterze, uznające kapłaństwo kobiet czy udzielające małżeństwa parom tej samej płci. Szata liturgiczna stanowi element występujący również w tych kościołach, ich kapłani natomiast mają prawo do ozdabiania go w sposób adekwatny do ich zasad.

Roszcząc sobie prawo do narzucania nauczania przedstawicielowi innego Kościoła, przedstawiciele Episkopatu przekraczają swoje kompetencje. Jest to sprzeczne z soborową deklaracją „Dignitatis humanae”. Stwierdza ona, że „zadaje się więc gwałt osobie ludzkiej i samemu porządkowi ustanowionemu dla ludzi przez Boga, jeśli odmawia się człowiekowi swobodnego, przy zachowaniu sprawiedliwego ładu społecznego, wyznawania religii w społeczeństwie”. Ograniczeniem jest zwracanie uwagi na prawa innych i dobro wspólne. Gdyby Szymon Niemiec nielegalnie wdarł się na ołtarz w katolickiej świątyni, można by uznać, że naruszył prawa katolików. Jeżeli robił to w przestrzeni wyznaczonej przez organizatorów wydarzenia publicznego, za ich zgodą, nie doszło tu do naruszenia niczyich praw.

Jeżeli przedmiotem kontrowersji był przedstawiciel Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, sprawa komplikuje się o tyle, że pewien niepokój osób wierzących może być zrozumiały. Istnienie Boga jest dla nich kwestią niepodważalną, pomimo braku możliwości stwierdzenia bez najmniejszych wątpliwości, czy jest to wiara w istotę prawdziwą czy wymyśloną. Na poziomie logicznym z podobną sytuacją mamy do czynienia z przedmiotem wiary wspomnianego Kościoła, który, będąc niewątpliwie pewną formą kontestacji tradycyjnej religijności, jest również ruchem realnie działającym, niezakłócającym porządku życia innych wyznań, zaś sama msza była otwarta dla osób zarówno wierzących, jak i niewierzących. Nie ma zatem znaczenia, czy wiara w Latającego Potwora Spaghetti jest szczera, trudno bowiem obiektywnie stwierdzać tak intymne kwestie jak wiara danej osoby w zjawiska paranormalne. W ludzkich kulturach zakorzeniona jest wiara w duchy czy w rozmaite potwory, Kościół szkoli kapłanów wyspecjalizowanych w wypędzaniu demonów, a w Islandii powodem wstrzymania inwestycji mogą być obawy o los elfów, w które dosyć powszechnie wierzą mieszkańcy wyspy. Czy brak racjonalności takich wierzeń uprawnia nas do tego, aby uznać, że nikt nie może na poważnie podzielać przekonania o istnieniu tych istot?

Sytuacja z ceremonią sprawowaną przez Szymona Niemca pokazuje, jak silna jest pozycja Kościoła katolickiego w zakresie wyobraźni symbolicznej. Widząc jakiekolwiek nabożeństwo, zakładamy, że jest to albo nabożeństwo katolickie, albo jego parodia. | Michał Żakowski

Nie jest to jedyny przejaw religijności podczas Parady. Grupa Wiara i Tęcza od lat maszeruje z bannerem zawierającym cytat z Biblii oraz chrześcijański symbol ryby, narysowany w kolorach tęczy. W tym roku pojawił się transparent „Jezus szedłby z nami”. Czy obecność chrześcijan LGBT jest obrazą dla katolików? Jeśli tak – czy to na pewno tych pierwszych powinniśmy nakłaniać do refleksji i przeprosin?

Sytuacja z ceremonią sprawowaną przez Szymona Niemca pokazuje, jak silna jest pozycja Kościoła katolickiego w zakresie wyobraźni symbolicznej. Widząc jakiekolwiek nabożeństwo, zakładamy, że jest to albo nabożeństwo katolickie, albo jego parodia. Nie znamy pojęcia starokatolicyzmu, a niektóre wspólnoty, jak mariawici, powstały właśnie w Polsce i działają do dzisiaj. Dopuszczamy istnienie jednego Kościoła, mającego konkretne przesłanie, wykluczamy istnienie życia duchowego u osób o lewicowych czy liberalnych poglądach.

Zbitkę „Polak-katolik” uzupełniamy o zbitkę „gej-ateista”. Ułatwia to narrację o wojnie kulturowej, czy wręcz cywilizacyjnej. Działalność grup osób wierzących należących do społeczności LGBT zakłóca taki obraz świata, dlatego tak intensywnie zwalczane są przejawy ich działalności. Nic zatem dziwnego, że czynią tak osoby, którym zależy na umacnianiu roli Kościoła katolickiego w państwie. Dlaczego jednak w tę grę dają się wciągnąć osoby o bardziej umiarkowanych poglądach? Na to pytanie powinien odpowiedzieć każdy, któremu zależy na świeckim państwie dbającym o prawdziwą wolność wyznawania i niewyznawania religii.