Czterej jeźdźcy równości
Woś wymienia w książce „Lewicę racz nam zwrócić, Panie!” trzy podstawowe problemy, które stoją na drodze do rządów lewicy.
Pierwszy problem jest dość fundamentalny. Publicysta wielokrotnie powołuje się na argument przedstawiony w książce Waltera Scheidela „The Great Leveller” („Wielki zrównywacz”). Autor tej pracy przekonuje, że w historii ludzkości nierówności ekonomiczne zmniejszały się tylko w obliczu czterech zjawisk: totalnej wojny, krwawej rewolucji, gwałtownego upadku państwa oraz potężnej katastrofy naturalnej.
Nie jestem pewien, czy Woś w pełni docenia wagę zadania, które tym samym stawia przed lewicą. Autor (jak się wydaje) nie nawołuje do tego, aby lewica rozpętywała wojny, przeprowadzała zamachy stanu, niszczyła państwa czy prowokowała katastrofy naturalne, choćby popierając intensyfikację globalnego ocieplenia. Jeśli zatem wziąć argument Scheidela poważnie, to okaże się, że zadanie polityczne, które stoi przed lewicą – jak zmniejszyć nierówności ekonomiczne w systemie demokratycznym? – jest absolutnie unikatowe i nigdy dotąd nie zostało zrealizowane. Łatwo nie będzie.
Gnębienie lewicy
A to nie wszystko. Problem drugi związany jest już z naszą, polską historią. Woś opisuje, w jaki sposób przed wojną kolejni polscy lewicowcy wysiadali na różnych stacjach z czerwonego tramwaju. Mówi także, że w III RP lewica została zwasalizowana przez liberałów, w związku z czym nie miała szans na niezależność.
Ponadto, jak wskazuje publicysta, chociaż źródła, „z których niegdyś wypływała jej historyczna siła, były bardzo bogate i niezwykle różnorodne”, czyli „socjalizm, komunizm, idea narodowa, ludowość i religia” – to w ostatnich dekadach wyschły. Autor dostrzega nadzieję na zmianę w warunkach „późnego kapitalizmu”, które sprawiają, że w każdym z owych źródeł „znowu płynie woda”. Lewica musi zatem „odzyskać utraconą godność”. Woś mówi, że cel jego książki to „przypomnienie lewicy, że nie musi być poddanym”.
[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”O książce napisali:
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]
Lewicę racz nam zwrócić, panie Kaczyński
Trzeci problem wygląda jednak następująco: nie dość, że przeciwko lewicy działa historia ludzkości, kapitalizm podmywający jej społeczną bazę, a także bezlitośni liberałowie, to jeszcze sama lewica źle rozumie swoje zadania.
Woś zwraca w tym kontekście uwagę na kilka kwestii. Jak pisze, „najpilniejsze wydaje się zerwanie z przekonaniem, że lewica to w XXI wieku przede wszystkim wojny kulturowe i sprawy światopoglądowe”. Lewica powinna przestać się śmiać z ludzi, którzy chodzą do kościoła, są kibicami piłkarskimi albo nie czytają książek: „Z rasizmem trzeba walczyć. Podobnie jak należy przeciwstawiać się ksenofobii. Ale robienie tego kosztem rozpalania klasizmu nie jest rozwiązaniem”.
Autor przekonuje zatem, że jeśli lewica ma tworzyć równościowy ruch polityczny, to musi wyzbyć się klasizmu, a nawet więcej – musi wkomponować różne wrażliwości we własny projekt polityczny. Punktem odniesienia dla takiego projektu może być, zdaniem publicysty, model „demokratycznego socjalizmu, popularny od pewnego czasu w Stanach Zjednoczonych w otoczeniu senatora Berniego Sandersa”.
Jak jednak zwraca uwagę Woś, podobnie jak wierni nie rozpoznają Boga, gdy do nich przychodzi, tak lewica nie przychodzi do wyborców w takiej postaci, w jakiej się na nią czeka: „To problem, przed którym staje wielu lewicowych intelektualistów, wypatrujących polskiego Berniego Sandersa, a dostających Jarosława Kaczyńskiego”.
Co więcej, to prawica stała się w międzyczasie „naprawdę wielkim i szerokim namiotem, rozdyskutowanym i, co ciekawe, niezwykle pluralistycznym nurtem politycznym” – tymczasem na lewicy policja światopoglądowa nie ustaje w „tropieniu odszczepieńców”. Woś uważa zatem, że z prawicą nie trzeba walczyć, a lepiej wpływać na wprowadzane przez nią reformy: „przykłady korzyści dla naszej wspólnoty z takiego «cywilizowania» prawicy można przecież mnożyć”.
Partia beznadziei
Lewica odnosi umiarkowane sukcesy polityczne już od kilkudziesięciu lat, książka Wosia to zatem nie pierwszy apel w swojej kategorii. Jedno z najlepszych ćwiczeń z odnawiania ducha lewicy to wydana w 1998 roku książka Richarda Rorty’ego „Spełnianie obietnicy naszego kraju”.
Wkrótce po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2016 roku, w amerykańskiej prasie można było przeczytać, że książka ta przewidziała jego zwycięstwo. Pokazywała ona mianowicie, w jaki sposób wzrost nierówności ekonomicznych spowoduje, że zwykli Amerykanie zagłosują na „silnego człowieka” [ang. strongman], który się za nimi wstawi. Rorty obawiał się, że taki rozwój wypadków może się skończyć faszyzmem w USA.
Jeśli ująć rzecz w największym skrócie, Rorty proponował w swoich wykładach dwa kierunki działania. Po pierwsze, przypomniał on, że lewica była zawsze partią nadziei, a jej celem powinna być budowa wspólnoty politycznej, w której jak największa grupa ludzi cieszy się pełnią praw obywatelskich.
W takim razie rolą lewicy nie jest obrażanie się na świat za oknem. Zamiast chłostać własną wspólnotę polityczną za historyczne błędy, lewica musi odwoływać się do dumy narodowej, aby z przekonaniem dążyć do zrealizowania obietnicy złożonej każdemu przez nasz kraj. A zamiast tworzyć sektę ludzi wtajemniczonych w prawdę o „systemie” i ściśle pilnować rozróżnień między twardą „lewicą” a miękkimi „liberałami”, trzeba szukać sojuszy politycznych.
Po drugie zatem, Rorty był zdania, że należy ogłosić moratorium na teorię i dać sobie spokój z bajaniem o kwestiach w rodzaju „intersekcjonalności”, których znaczenia nikt nie rozumie. Zamiast tego, trzeba rozmawiać z ludźmi o konkretnych problemach, takich jak mieszkalnictwo czy warunki pracy – aby obywatele nabyli przekonania, że warto zagłosować na partię postępową.
Czy w tym kościele są wierni?
Wbrew podobnym zaleceniom, w Polsce partia Razem wolała dążyć do utworzenia małej sekty ideowej, w miejsce bardziej otwartego ruchu społecznego. Z kolei Wiosna postanowiła pójść szerzej i przyjęła retorykę „rozwiązywania konkretnych problemów Polaków”, ale wbrew temu poświęca niemal całą uwagę na kwestie kleru oraz praw mniejszości seksualnych. Nieustanny slalom Roberta Biedronia w temacie publicznie składanych deklaracji politycznych sugeruje zaś, że partii zabrakło osadzenia w trwałym celu politycznym, czym dysponuje Razem.
A co z Wosiem? Wydaje się, że powtarza oba postulaty Rorty’ego, ale w zaskakującej postaci. Idea powrotu do rozwiązywania konkretnych problemów społecznych prowadzi go do odcięcia się od liberałów, ponieważ uważa, że nie da się z nimi tych problemów rozwiązać. Za to idea budowania szerokiej wspólnoty demokratycznej prowadzi go w stronę PiS-u, który daje wielu osobom poczucie przynależności. To uzupełnia pewna dawka obrażania się na świat za oknem i tropienia odszczepieńców. Tak oto Woś mógłby zostać w swoim jednoosobowym kościele kaznodzieją interesującego typu zamykającej się w sobie lewicy, która z nadzieją zerka na PiS.
Książka:
Rafał Woś, „Lewicę racz nam zwrócić, Panie!”, Sonia Draga, Katowice 2019.
Debata:
„Stara, młoda czy żadna? O przyszłości lewicy”
Miejsce: Bar Studio, Pałac Kultury i Nauki, Plac Defilad 1, Warszawa
Czas: Środa, 26 czerwca, godz. 18:30
Goście:
Agnieszka Dziemianowicz–Bąk [była członkini Razem]
Filip Konopczyński [Fundacja Kaleckiego]
Jan Śpiewak [Energia Miast]
Anna Maria Żukowska [Sojusz Lewicy Demokratycznej]
Prowadzenie:
Łukasz Pawłowski, Tomasz Sawczuk [Kultura Liberalna]
Debata będzie pierwszym spotkaniem z cyklu „Rządy prawicy w Polsce: jakie lekcje dla lewicy i liberałów?”
Wydarzenie FB: https://www.facebook.com/events/1243850529108492/
Serdecznie zapraszamy!