Jakub Bodziony: Dlaczego prawnicy protestują przeciwko zmianom w kodeksie karnym?

Andrzej Zoll: Dlatego że to specyficzny akt ustawowy, który musi być szczególnie spójny, żeby nie dochodziło do żadnych nielogicznych rozwiązań. Kodeks karny opracowany jeszcze z moim udziałem w roku 1997, a później w 2015 roku był kodeksem dobrym. Ale to, co zostało zrobione w 2016 roku… Powiedzmy, że nie jest już tak spójne.

Na przykład?

Wprowadzenie dożywocia jako kary, przy której nie można stosować warunkowego zwolnienia.

Dlaczego to złe rozwiązanie?

Możliwość stosowania warunkowego zwolnienia jest oparta na założeniu, że osoba, która odbywa taką karę, może być resocjalizowana. Nie ma sytuacji, w której człowiek nie jest w stanie się poprawić. W obowiązującym kodeksie obowiązuje założone, że przy orzekaniu dożywocia sprawca może być zwolniony po 25 latach, ale sąd może przedłużyć ten okres. Wprowadzanie zasady, że przy orzekaniu dożywocia, nie można stosować warunkowego zwolnienia, jest niehumanitarne i sprzeczne z zasadami wymiaru kary. Do tego dochodzi fakt, że ustawa, która obecnie jest w rękach prezydenta, nie została przeprowadzona w odpowiedni sposób.

Bo?

Został naruszony regulamin Sejmu. Jeśli mamy do czynienia z kodeksem karnym, to musimy się trzymać określonych terminów, zgodnie z którymi posłowie mają otrzymać projekt i mieć czas – minimalnie 14 dni – na pracę nad nim. Później, kiedy dojdzie do drugiego czytania, jest kolejne 14 dni do uchwalenia ustawy. I dopiero następnie tak uchwalona ustawa przechodzi do Senatu.

Jak było w tym wypadku?

Posłowie mieli praktycznie jeden dzień na przyjęcie ustawy, więc nie było żadnej dyskusji. Już nie mówię o posłach opozycji, ale w sposób karygodny zostali zlekceważeni także parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Im również nie dano możliwości podjęcia dyskusji nad projektem kodeksu karnego. Tak nie wolno obradować i to jest podstawowy powód, który powinien skłonić prezydenta do zawetowania tej ustawy.

Przedstawiciele rządu postulują, że ustawy nie należy wetować, tylko skierować do Trybunału Konstytucyjnego.

To niepoważne. Trybunał Konstytucyjny dostałby do rozpatrzenia ustawę z podpisem prezydenta, którą uważa się za prawidłowo uchwaloną. Trybunał wtedy nie ma na celu uchylenia tej ustawy, tylko wskazanie błędów, które potem się usuwa, a prawo dalej obowiązuje. Wiem, że minister Zbigniew Ziobro ma bardzo dobre doświadczenia jeśli chodzi o obecny Trybunał, ale nie powinien na tej podstawie prowadzić do zmiany aktu prawnego.

A pan na jakiej podstawie liczy, że Andrzej Duda zawetuje te ustawę?

Bo jest prezydentem, który ma wykształcenie prawnicze i doktorat w tej dziedzinie.

Tyle tylko, że ten argument okazywał się już wielokrotnie nieskuteczny.

To prawda, że było wiele ustaw, które Andrzej Duda powinien zawetować, ale mnie jako emerytowanemu karniście kodeks karny jest szczególnie bliski. Ta ustawa ma dziesiątki błędów, które zostały bardzo dokładnie wymienione w opinii świetnych prawników z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

I za tę opinię Ministerstwo Sprawiedliwości chciało pozwać karnistów z UJ.

Nie zaliczam tego zamiaru Zbigniewa Ziobry do jego zawodowych sukcesów.

Co się stanie, jeśli prezydent Duda nie zawetuje tej ustawy?

To będzie klęska dla polskiego prawa karnego, które cieszy się świetną opinią. Niemniej, wierzę, że prezydent nie podpisze tej ustawy.

To samo mówił pan o Trybunale Konstytucyjnym.

Prawo zostało już w wielu miejscach zepsute, ale starajmy się je naprawić. Jest na to jeszcze szansa.